Stadion Narodowy: Finansowa katastrofa
Zamiast kilkuset tysięcy zysku, w przyszłym roku Stadion Narodowy przyniesie blisko 22 mln zł straty - wynika z raportu na temat wyników finansowych, przygotowanego na zlecenie nowego szefa Narodowego Centrum Sportu Michała Prymasa. I to w optymistycznym wariancie. Dopiero w kolejnym roku ma wyjść na zero, a w 2015 zacząć na siebie zarabiać.
Raport wymienia powody takiego stanu rzeczy: poprzedni zarządca nie znalazł sponsora tytularnego, który miał kupić nazwę stadionu, nie udało mu się też wynająć powierzchni komercyjnych. Znalazł się chętny na tylko jedną z ponad 60 luksusowych lóż. To wszystko sprawiło, że stadion, zamiast przynosić zysk - tonie w długach.
Zszokowana jest minister sportu Joanna Mucha. Jak twierdzi teraz, była wprowadzana w błąd przez poprzednich zarządców stadionu. Mieli oni bowiem deklarować, że większość lóż została wynajęta.
Tymczasem nowy gospodarz stadionu Marcin Herra uważa, że Stadion Narodowy jest jednym z pięciu najlepiej położonych obiektów tego typu w Europie. Przyznaje, że zarządzanie stadionem pozostawia wiele do życzenia, ale na naprawę sytuacji daje sobie dwa lata. Minister sportu Joanna Mucha zdecydowała, że nowym zarządcą stadionu będzie spółka PL 2012. Jej szef Marcin Herra był od 2008 r. odpowiedzialny za koordynację przygotowań Polski do Euro 2012.
Obecnie, Narodowe Centrum Sportu pod przewodnictwem Michała Prymasa zajmie się między innymi zakończeniem inwestycji, rozliczeniami z podwykonawcami i ewentualnym sporem sądowym z generalnym wykonawcą stadionu.
Jako ciekawostkę do tej informacji można dodać, że portugalska firma Martifer właśnie ukończyła budowę jednego z 12 stadionów na piłkarskie mistrzostwa świata w Brazylii, w Fortalezie, w północno-wschodniej części kraju. Estadio do Castelao o pojemności 67 tys. miejsc został wybudowany za 193 mln euro. Oznacza to, że nie dość, że mieści o blisko 10 tysięcy więcej widzów niż warszawski Stadion Narodowy, to okazał się od niego grubo ponad dwa razy tańszy.
Greg/PAP/Money.pl