Duże spadki na giełdach. Inwestorzy boją się o światową gospodarkę
Na europejskie parkiety znów powróciły spadki. Indeksy w Europie Zachodniej tracą ok. 3 proc., jeszcze gorzej jest na południu kontynentu, czerwono również na giełdzie w Warszawie. Inwestorzy znów obawiają się o kondycję światowej gospodarki.
Po wczorajszych wzrostach, na giełdach ponownie dominują spadki. W południe giełda we Frankfurcie traciła 2,4 proc., w Londynie FTSE 100 spadał o 2,2 proc. Gorzej sytuacja wygląda na parkiecie w Paryżu, gdzie główny indeks traci ok. 3,3 proc. Największe spadki w Europie odnotowują giełdy we Włoszech i Grecji, które tracą nawet 6 proc. Na tym tle nieco lepiej radzi sobie warszawska GPW - indeks WIG30 traci „zaledwie” 1,3 proc.
Europejskie rynki poszły w ślad za Azją, gdzie po noworocznej przerwie pracę wznowiły giełdy w Hongkongu i Seulu - od razu odnotowując spadki o odpowiednio ponad 4 proc. i prawie 3 proc.
Przyczyną spadków są pogłębiające się obawy inwestorów o kondycję światowej gospodarki. Na nastroje inwestorów wpłynęło środowe wystąpienie szefowej amerykańskiej Rezerwy Federalnej Janet Yellen, które utrzymane było w dość ponurych tonach. W wystąpieniu przed Kongresem dotyczącym stanu gospodarki, Yellen przyznała, że sytuacja finansowa w USA w mniejszym stopniu będzie w stanie wspierać wzrost oraz ostrzegła przed rosnącą nieprzewidywalnością na globalnych rynkach finansowych.
W reakcji na pogłębiające się problemy gospodarcze kolejne banki próbują reagować obniżając stopy procentowe coraz bardziej poniżej zera. Dziś na taki ruch zdecydował się szwedzki bank centralny, który obniżył podstawową stopę z -0,35 do -0,5 proc. Ujemne stopy wprowadziły już banki centralne Japonii, Danii czy Szwajcarii.
Pogarszające się warunki rynkowe szczególnie mocno odczuwają banki, których akcje należą do najmocniej tracących od początku roku. Inwestorzy obawiają się o ich kondycję w związku ze słabnącym wzrostem gospodarczym, ujemnymi stopami procentowymi oraz taniejącą ropą.
Jednym z banków ze szczególnie dużymi problemami jest Deutsche Bank, który od początku roku stracił 40 proc. wartości.