Konie w Janowie zostały otrute. Prezes stadniny podał się do dymisji
W tytule na wszelki wypadek postawiliśmy znak zapytania, ale wszystko wskazuje na to, że w Janowie Podlaskim rzeczywiście doszło do otrucia. W paszy koni znaleziono ślady śmiertelnego dla nich antybiotyku.
Na przestrzeni ostatnich tygodni w słynnej stadninie koni w Janowie Podlaskim padły dwie bardzo cenne klacze. W minioną sobotę zmarła klacz Amra, należąca do Shirley Watts, żony muzyka The Rolling Stones. Wcześniej, w połowie marca, taki sam los spotkał klacz o imieniu Preria. W obu przypadkach przyczyna śmierci była identyczna: rozległy skręt jelit cienkich.
Teraz okazuje się, że przyczyną tych tajemniczych zgonów dwóch bardzo cennych koni najprawdopodobniej było celowe zatrucie. W pokarmie zwierząt wykryto bowiem antybiotyk wykorzystywany w przemysłowej hodowli drobiu – dla koni śmiertelny. O szokujących wynikach ekspertyzy zleconej przez nowego, powołanego przez rząd PiS prezesa stadniny, informuje „Rzeczpospolita”.
– Ten antybiotyk nie miał prawa znaleźć się w owsie podawanym koniom. Nie potrafimy racjonalnie wytłumaczyć, jak mógł się tam znaleźć. To mógł zrobić tylko człowiek, by zaszkodzić zwierzętom – mówi „Rzeczpospolitej” osoba znająca wyniki badań.
W odpowiedzi na te wydarzenia resort rolnictwa poinformował wczoraj w komunikacie, że według ministra Krzysztofa Jurgiela zarząd stadniny w Janowie Podlaskiem powinien zostać niezwłocznie zmieniony. W efekcie prezes stadniny Marek Skomorowski, który swoją funkcję piastował przez niewiele ponad miesiąc, oddał się do dyspozycji szefa resortu. Wszystko wskazuje na to, że jego dymisja ze stanowiska jest już tylko kwestią czasu.
MK