Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

W najnowszym numerze tygodnika "wSieci": Jak minister "apolitycznie" prezesa LOT wybierał

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 22 lutego 2013, 11:21

    Aktualizacja: 22 lutego 2013, 11:50

  • Powiększ tekst

W najnowszym numerze tygodnika "wSieci" Maciej Goniszewski - redaktor naczelny "Gazety Bankowej" i serwisu wGospodarce.pl opisuje procedurę wyboru na prezesa LOT Sebastiana Mikosza. Goniszewski wskazuje, iż procedury wyboru prezesów rad nadzorczych pozwalają na wiele nieprawidłowości i nadużyć.

 

Gdy jesienią 2011 r. Mikołaj Budzanowski obejmował tekę ministra skarbu, podjęto prace nad hamowaną przez poprzedniego szefa tego resortu, Aleksandra Grada, ustawą o nadzorze właścicielskim nad spółkami z udziałem Skarbu Państwa. Zapowiadano poprawę m.in. procedur konkursowych do rad nadzorczych i zarządów. Miało być przejrzyście, apolitycznie, bez znajomości. O obsadzaniu stanowisk miały decydować wiedza i doświadczenie kandydatów, ograniczone miały zostać kompetencje ministra skarbu przy obsadzaniu stanowisk w spółkach. Tak miało być, a jak jest, przekonaliśmy się przy okazji procesu wyłaniania nowego prezesa PLL LOT.

Redaktor naczelny wGospodarce.pl wskazuje na fakt, iż Mikosz gdy pierwszy raz obejmował stanowisko prezesa PLL LOT nie miał żadnego doświadczenia w prowadzeniu takiej spółki jaką jest LOT. Później też nie sprawował funkcji prezesa żadnej innej spółki. Poza tym na wynik konkursu najwyraźniej także wpływ miał minister skarbu.

Może należałoby skończyć z fikcją konkursów, minister powinien przyjmować pełną odpowiedzialność za swoje nominacje, a nie chować się za i tak ubezwłasnowolnionymi radami nadzorczymi. Dlaczego tak się dzieje? Pierwszym powodem są względy wizerunkowe. W świat powinien pójść przekaz, że rząd zachowuje standardy i dobiera prezesów spółek państwowych w oparciu o obiektywne i profesjonalne kryteria, a nie na zasadzie kolesiostwa i partyjnych interesów. O drugim powodzie już wspomniałem - minister, twierdząc, że to rada nadzorcza wybrała prezesa, pozbywa się odpowiedzialności za ewentualne jego niepowodzenia czy nieudolność.

"Tym razem nie wyszło" pisze Goniszewski i wskazuje, iż Budzanowski dotąd był premierowi potrzebny do "czyszczenia" rad nadzorczych z ludzi... Aleksandra Grada i Grzegorza Schetyny, czyli wewnętrznej opozycji politycznej w Platformie.

Pełna treść artykułu w najnowszym numerze tygodnika "wSieci".

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych