Informacje

fot. FreeImages.com/Michael Faes
fot. FreeImages.com/Michael Faes

Banki składają propozycję frankowiczom. Przewalutowanie i dopłaty. Ale nie dla wszystkich

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 31 maja 2016, 12:45

    Aktualizacja: 31 maja 2016, 15:02

  • Powiększ tekst

Przewalutowanie kredytów walutowych po kursie bieżącym i dopłaty dla tych, u których rata kredytu po przewalutowaniu przekroczy 70 proc. dochodów - zakłada propozycja rozwiązania kredytów walutowych, przedstawiona przez Związek Banków Polskich.

Propozycja, jak podkreślił prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz, to "pokazanie możliwości sektora bankowego" w sprawie kredytów frankowych.

Według prezesa ZBP propozycja zapewni pomoc dla rodzin najsłabszych ekonomicznie, a zarazem umożliwi zachowanie bezpieczeństwa depozytów zgromadzony w bankach, utrzymanie stabilnego poziomu kredytowania gospodarki i utrzymanie poziomu wpływu do budżetu.

Propozycja zakłada, że przewalutowanie byłoby po kursie bieżącym, z dnia akceptacji oferty przez klienta. Poziom marży nie byłby zmieniany. Warunkiem uczestnictwa w programie byłby współczynnik Dtl (stosunek rat kredytu do dochodu) nie przekraczający 70 proc. Rata kredytu po przewalutowaniu nie mogłaby zatem przekraczać 70 procent dochodów kredytobiorcy. Jeśli by przekraczała, bank dopłacałby do rat.

Dochód kredytobiorców ustalany byłby na podstawie PIT. Program dotyczyłby posiadaczy mieszkań do 75 metrów kwadratowych i domów do 150 metrów, a także tych, którzy nie mają opóźnień w spłacie kredytu.

Czytaj także: Jest decyzja! Już wkrótce zniknie PIT, składki na ZUS i NFZ

Oferta byłaby przez bank składana kredytobiorcy jednorazowo. Istniałaby możliwość wydłużeniu spłaty rat kredytu, w związku z przewalutowaniem, maksimum o 5 lat. W tym okresie banki pokrywałyby różnice, jeśli Dtl nadal przekraczałaby 70 proc.

Oferta dla kredytobiorców obowiązywałaby np. do końca roku, choć według Pietraszkiewicza preferowany okres to maj-listopad. "To propozycja ważna i z jej wprowadzaniem nie należałoby zwlekać" - ocenił prezes ZBP.

Koszt dla sektora bankowego byłby od 1,6 do 2,7 mld zł. Program, według ZBP, wymagałby też wsparcia NBP "w zakresie minimalizacji potencjalnych negatywnych skutków przewalutowania na stabilność rynku walutowego w Polsce". "Banki nie uchylają się od problemu kredytów frankowych" - przekonywał Pietraszkiewicz.

Przypomniał, że od "czarnego czwartku" i gwałtownego wzrostu kursu franka 15 stycznia 2015 roku sektor bankowy przedstawił posiadaczom walutowych kredytów hipotecznych szereg propozycji.

Pierwszą był tzw. "sześciopak", zakładający ujemną stawkę LIBOR, zmniejszenie spreadu walutowego, wydłużenie na wniosek klienta okresu spłaty rat, albo nawet ich zawieszenie, umożliwienie bezprowizyjnego przewalutowania po średnim kursie NBP, uelastycznienie zasad restrukturyzacji kredytów dla zamieszkujących kredytowane nieruchomości.

Potem, jak dodał, była jeszcze obowiązująca od jesieni ub. roku ustawa o funduszu wsparcia kredytów hipotecznych. O ile pierwsza propozycja wiązała się z kosztem dla sektora bankowego w granicach 1 mld zł rocznie, o tyle druga to ok. 600 mln zł.

Pietraszkiewicz wspomniał, że wielu kredytobiorców walutowych otrzymywało propozycję przewalutowania jeszcze przed 15 stycznia 2015 r., gdy kurs franka rósł, ale wielu świadomie z tego nie skorzystało, licząc na obniżkę kursu.

Przywołał też badania opinii publicznej z marca i kwietnia br., zgodnie z którymi, niezależnie od ośrodka, odsetek przeciwnych udzielaniu pomocy frankowiczom zdecydowanie przewyższa odsetek zwolenników takiej pomocy (TNS Polska - 47 proc. na "nie", 38 proc. na "tak", CBOS - 54 proc. na "nie", 36 proc. na "tak").

"Przygotowaliśmy rozwiązanie, które jest rozwiązaniem realnym i dotyczy kredytobiorców w najgorszej sytuacji ekonomicznej" - podkreślił.

Pytany, czy koncepcja to ostateczne stanowisko banków, podkreślił, że jest ona "pokazaniem możliwości sektora bankowego". Program, jak zaznaczył prezes ZBP, "zyskał akceptację 10 wiodących banków".

"Zdaję sobie sprawę, że jest grupa osób, która chciałaby rozwiązań maksymalnych, ekstremalnych, ale na to nie ma ani środków finansowych, ani nie ma przyzwolenia społecznego, nie możemy też destabilizować finansów państwa" - przekonywał Pietraszkiewicz.

"Najlepszym rozwiązaniem było to, co proponowaliśmy w 2005 roku - wprowadzenie zakazu. Wtedy nie byłoby problemu, ale nie byłoby też iluśset tysięcy mieszkań" - powiedział prezes ZBP.

Jak zaznaczył, bankowcy w wypracowaniu ostatecznych rozwiązań będą współpracować z przedstawicielami władz, ale dotyczy to rozwiązań, które "nie zdestabilizują polskiego rynku finansowego". Pytany, czy będą prowadzone konsultacje z przedstawicielami Kancelarii Prezydenta przyznał, że są one zaplanowane "w ciągu tygodnia, dziesięciu dni".

"Ta propozycja jest próbą znalezienia pewnego porozumienia, polegającego na tym, że przy ograniczonych możliwościach i różnych ryzykach, zdecydowanie się na pomoc osobom najbardziej potrzebującym jest najwłaściwszym podejściem" - komentował.

Sekretarz stowarzyszenia kredytobiorców Stop Bankowemu Bezprawiu Mariusz Zając krytycznie odniósł się do pomysłów ZPB. "My absolutnie nie traktujemy poważnie tej propozycji" - powiedział PAP. Jak dodał, banki w tej chwili żądają, aby im dopłacano do kredytów, na których - według niego - "zarobiły najwięcej w całej Europie". "Ta pazerność przeraża i pokazuje bezradność tej lobbującej organizacji, jaką jest Związek Banków Polskich" - podkreślił Zając.

Podczas konferencji ZBP przedstawiono też raport AMRON-SARFiN o kredytach mieszkaniowych. Według raportu w I kwartale 2016 r. ogólna kwota zadłużenia z tytułu kredytów mieszkaniowych wynosiła 374,553 mld zł (wzrost w stosunku do IV kwartału 2015 o 0,13 proc.) i było 2,014 mln czynnych umów kredytowych (wzrost o 0,98 proc.).

Z raportu wynika także, że 40 proc. kredytów mieszkaniowych zaciąganych jest w Warszawie, a 65,25 proc. stanowią kredyty zaciągnięte na okres od 25 do 35 lat.

Sprawą kredytów frankowych obok ZBP zajmuje się również Kancelaria Prezydenta Andrzeja Dudy.

W poniedziałek szef prezydenckiego Biura Prasowego Marek Magierowski poinformował, że na 7 czerwca zaplanowano ostatnie spotkanie zespołu ekspertów pracujących nad zmianami w prezydenckim projekcie tzw. ustawy frankowej; następnie zespół przedstawi Kancelarii Prezydenta efekty swych prac.

W połowie stycznia prezydencki projekt ustawy "o sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu i umów pożyczki" został wysłany do Komisji Nadzoru Finansowego.

W opinii z połowy marca KNF oceniła, że skutki finansowe prezydenckiego projektu mogą "nie tylko zachwiać stabilnością poszczególnych banków, ale również prowadzić do utraty zaufania do systemu bankowego, a w skrajnym scenariuszu spowodować kryzys finansowy". Po tej opinii KNF podjęto w Kancelarii Prezydenta dalsze prace nad projektem - prowadzi je powołany 8 kwietnia specjalny zespół ekspertów.

Prezydencki projekt, który był zapowiadany w kampanii wyborczej Andrzeja Dudy, przewiduje przeliczenie walutowego kredytu hipotecznego na złote po "sprawiedliwym" kursie. Zakłada też trzy rodzaje restrukturyzacji kredytów: dobrowolną, przymusową i przeniesienie własności nieruchomości w zamian za zwolnienie z długu. Projekt ma obejmować tych kredytobiorców, którzy wzięli walutowe kredyty mieszkaniowe na własne potrzeby. Wyklucza wykorzystujących kredyt w działalności gospodarczej.

Zobacz: Przewoźnicy protestują w Warszawie. „Liczymy, że polski rząd w końcu powie: Dość tego!”

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych