Przez to zaniechanie polscy konsumenci mogą tracić nawet 10 mld zł rocznie
Zaniechanie wprowadzenia w Polsce rynku mocy doprowadziłoby do spadku bezpieczeństwa energetycznego i generowałoby ponad 10 mld zł kosztów dla konsumentów - przekonuje w raporcie Polski Komitet Energii Elektrycznej (PKEE).
W raporcie pt. "Rynek mocy - czyli jak uniknąć blackoutu" PKEE analizuje zasadność wdrożenia w Polsce mechanizmu rynku mocy.
Na początku lipca resort energii przedstawił założenia projektu ustawy w tej sprawie. Minister Krzysztof Tchórzewski mówił wówczas, że nowa ustawa o rynku mocy mogłaby zostać przyjęta jeszcze w tym roku, tak by nowe rozwiązania mogły zacząć obowiązywać od 2017 r. Rynek mocy ma zwiększyć bezpieczeństwo systemu energetycznego w Polsce, gdyż w polskiej energetyce przyrost mocy nie gwarantuje długofalowo bezpieczeństwa systemu. Nowy mechanizm ma wspierać inwestycje w wysokosprawną energetykę konwencjonalną i wynagradzać wytwórców energii za utrzymywanie dyspozycyjności.
Pierwsza aukcja w ramach rynku mocy miałaby zostać przeprowadzona na początku nowego roku, a zakontraktowana w ten sposób energia pojawiłaby się w systemie w 2021 r. W ramach rynku przeprowadzane będą aukcje mocy. Aukcja główna przeprowadzana będzie na cztery lata przed fizyczną dostawą energii. Z kolei aukcja dodatkowa przeprowadzana ma być na rok przed dostawą.
W towarzyszącej prezentacji raportu debacie, wiceminister energii Andrzej Piotrowski wskazał, że dotowanie odnawialnych źródeł energii doprowadziło do problemów ekonomicznych energetyki konwencjonalnej w Polsce.
Czytaj także: Polska firma opracowała unikatowy system wykrywania dronów
Podkreślił, że rynek mocy będzie interwencją, "która ma zrównoważyć skutki innej interwencji", czyli polityki klimatycznej, wsparcia OZE. Zwrócił przy tym uwagę, że np. Niemcy przerzucili koszt OZE na swoich obywateli, by dodatkowo nie obciążać swoich producentów energii.
"My tak dalece pójść nie możemy, bo naszych obywateli na to nie stać" - zaznaczył.
Koszt zapewnienia rezerw na rynku mocy odbije się na rachunkach za energię elektryczną. Jak ocenił wcześniej szef ME, koszt funkcjonowania rynku mocy, który spadnie na obywateli, może wynosić 2-3 mld zł rocznie. Część ekspertów ocenia jednak, że może to być kilka razy więcej.
Autorzy raportu wskazują, że przy braku odpowiednich zachęt finansowych dla energetyki, w perspektywie 2025 r. w Polsce wycofanych zostanie ok. 10 GW mocy wytwórczych, a problemy ze zbilansowaniem systemu mogą wystąpić już w 2020 roku. Dlatego też postulują, by zabezpieczyć się przed sytuacją z ub.r., kiedy wprowadzono 20 stopień zasilania (ograniczono dostawy energii dla niektórych przedsiębiorstw). W tym celu, ich zdaniem, należy stworzyć m.in. przejściowe warunki dla utrzymania rezerwy mocy w elektrowniach konwencjonalnych.
Jak czytamy w raporcie, w nowym modelu, równolegle do rynku energii elektrycznej powinien funkcjonować rynek mocy, czyli mechanizm wynagradzania za zdolności wytwórcze, które będą niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju.
"Nowe, elastyczne źródła zasilane węglem bądź gazem ziemnym, pozyskane w ramach rynku mocy, są niezbędne dla zapewnienia odpowiedniej rezerwy mocy oraz dalszej integracji odnawialnych źródeł energii, które w większości przypadków są niesterowalne i wymagają pełnego rezerwowania" - powiedział prezes Tauronu Remigiusz Nowakowski.
Wiceprezes PGE Marta Gajęcka dodała, że zgodnie z nowymi rozwiązaniami, na rynku - obok energii elektrycznej - będzie funkcjonował drugi towar, czyli zabezpieczenie mocy, co pozwoli na zapewnienie bezpieczeństwa dostaw. Jej zdaniem, w obecnych warunkach nie jest to wystarczająco zagwarantowane.
Uczestnicy debaty przekonywali też, że rynek mocy pozwoli na uzyskanie dodatkowych środków na modernizację, czy budowę nowych jednostek wytwórczych.
Dr Joanna Maćkowiak-Pandera z Forum Analiz Energetycznych oceniła jednak, że nowe rozwiązania wcale nie muszą przełożyć się na wzrost inwestycji w nowe moce. Podała, że w Wielkiej Brytanii, po dwóch latach funkcjonowania rynku mocy, mimo ogłoszenia przetargów, powstał plan tylko jednej długoterminowej inwestycji w elektrownię gazową. Jak dodała, pojawiły się problemy z jej sfinansowaniem i inwestycja została zawieszona.
(PAP)
Zobacz: Andrzej Sadowski: Duża skala wyłudzeń i przestępstw jest rezultatem złego systemu podatkowego