"Niemiecki James Bond" odpowiada przed sądem za oszustwa podatkowe
Nazywany "niemieckim Jamesem Bondem" były agent Werner Mauss, jedna z najbardziej tajemniczych postaci niemieckiego wywiadu, stanął w poniedziałek przed sądem w Bochum w związku z zarzutem o oszustwa podatkowe.
Prokuratura zarzuca 76-letniemy Maussowi, że zalega z podatkami na sumę ponad 15 mln euro. Fiskus wpadł na jego ślad po zakupie płyty CD z informacjami o nieuczciwych podatnikach ukrywających pieniądze w bankach w Liechtensteinie. W przypadku wyroku skazującego grozi mu kara kilkuletniego pozbawienia wolności.
Mauss był przez wiele dziesięcioleci "cudowną bronią" władz RFN. Agencja dpa określa go mianem "żywego mitu", prasa pisze o nim "niemiecki James Bond", a dziennik "Sueddeutsche Zeitung" nazywa go "legendą wywiadu".
W obszernym materiale opublikowanym z okazji rozpoczęcia procesu "SZ" pisze o rozpowszechnianych przez Maussa rewelacjach, że rezygnacja papieża Benedykta XVI trzy lata temu spowodowana była nie jego stanem zdrowia, lecz wykryciem spisku na jego życie.
Mauss miał ostrzec papieża, opierając się na informacjach przekazanych mu przez służby chińskie, że papież jest systematycznie truty. Za spiskiem miała stać mafia sycylijsko-kolumbijska.
"Tę historię opowiada sam Mauss. Jeśli to prawda, to były rolnik, były adept dziennikarstwa, były sprzedawca odkurzaczy i prywatny detektyw rzeczywiści tworzył historię" - pisze w "SZ" jeden z najbardziej znanych niemieckich dziennikarzy śledczych Hans Leyendecker.
Adwokaci Maussa twierdzą, że ich klient opodatkował zgodnie z przepisami wszystkie swoje dochody. Majątek, który jest przedmiotem sporu z fiskusem, należy do międzynarodowych organizacji walczących z międzynarodową przestępczością, a Mauss zarządza nim tylko jako powiernik. Ich zdaniem podstawę tego majątku stworzyły w połowie lat 80. służby, przekazując Maussowi 23 mln dolarów. Obecnie fundusz jest wspierany przez Watykan oraz Izrael.
Mauss posiada w Niemczech szacowaną na 20 mln euro posiadłość w Hansrueck, do której należy stadnina z 80 końmi. Jak dowiedział się "Bild", w garażu byłego agenta parkują dwa ferrari i trzy mercedesy.
Mauss założył w 1961 roku prywatną wywiadownię. Wcześniej hodował konie. W latach 80. pomagał niemieckim koncernom odzyskiwać pracowników uprowadzonych w Ameryce Południowej. Wykonywał też liczne tajne misje niemieckiego wywiadu zagranicznego BND. Po rozstaniu się z BND na początku ubiegłej dekady, zajmował się uwalnianiem zakładników. Twierdzi, że uratował życie 43 ludziom i uczestniczył w zatrzymaniu 2000 przestępców.
Czy samozwańczy "pionier walki z przestępczością" sam powędruje za kratki? - zastanawia się dpa, przypominając, że tajemniczy agent już raz siedział w więzieniu w Kolumbii, został jednak zwolniony i zrehabilitowany.
(PAP)