Nieatrakcyjne plany gazowe
Propozycje budowy drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego nie spotkały się z uznaniem ministra Budzanowskiego, ani ekspertów zajmujących się energetyka.
Do doniesień medialnych na temat drugiej nitki gazociągu jamalskiego podchodzę z dużą ostrożnością - powiedział minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Jak podały media, prezydent Rosji Władimir Putin zlecił Gazpromowi powrócić do projektu budowy gazociągu Jamał-Europa II.
"Do doniesień medialnych na temat drugiej nitki gazociągu jamalskiego podchodzę z dużą ostrożnością, ponieważ zgoda lub jej brak na realizację takiego projektu powinna być uzależniona od ceny przesyłanego surowca oraz dostawców. Kluczowe znaczenie ma tu także akceptacja przedsiębiorców z UE, potencjalnych odbiorców gazu rosyjskiego, na dalsze zwiększenie importu z jednego źródła" - powiedział cytowany w komunikacie resortu skarbu minister Budzanowski.
W środę rosyjska agencja ITAR-TASS podała, że prezydent Rosji Władimir Putin zlecił koncernowi Gazprom powrócić do projektu budowy drugiej nitki gazociągu Jamał-Europa z myślą o dostawach dla Polski, Słowacji i Węgier. Putin spotkał się w środę z szefem Gazpromu Aleksiejem Millerem.
"Decyzję o budowie gazociągu przesyłowego podejmie suwerennie polski rząd i polski operator gazociągów przesyłowych. Ponadto dziedzictwo gazociągu jamalskiego daje dowód na to, że mieszane struktury własnościowe zarządzające gazociągami tranzytowymi nie są efektywne" - uważa minister skarbu. Mikołaj Budzanowski podkreślił, że opierając się właśnie na tym doświadczeniu "projekt budowy nowego gazociągu może być realizowany tylko przez inwestora, którego właścicielem jest państwo polskie, będące krajem tranzytowym".
Minister skarbu powiedział w środę dziennikarzom, że biorąc pod uwagę prowadzone inwestycje, jak np. budowa terminalu LNG w Świnoujściu oraz interkonektorów gazowych czy zwiększenie krajowego wydobycia gazu, wątpliwe jest budowanie dodatkowej infrastruktury, która de facto będzie zwiększać nasze uzależnienie od importu gazu od jednego dostawcy. "Wybieramy inny model, model dywersyfikacji, by ta cena była jak najniższa" - podkreślił minister.
Szef resortu skarbu zaznaczył, że cena gazu zawsze będzie kluczową sprawą. "To co dotychczas się działo przez ostatnie 10 lat było nieakceptowane dla odbiorców europejskich. Stąd wiele procesów m.in. przed trybunałem arbitrażowym, które też Polska toczyła, gdzie uzyskaliśmy znaczącą obniżkę gazu (od Gazpromu - PAP)" - dodał Budzanowski.
Na początku listopada 2012 roku PGNiG podpisał z rosyjskim Gazpromem aneks do kontraktu jamalskiego, który zmienił warunki cenowe na dostawy gazu do Polski. Prezes PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa mówiła wtedy, że obniżka cen gazu kupowanego przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo od Gazpromu ma wynieść ponad 10 proc. Minister skarbu Mikołaj Budzanowski ocenił wówczas, że od 2013 r. Polska będzie płacić średnio do 3 mld zł rocznie mniej za rosyjski gaz.
Budzanowski w rozmowie z dziennikarzami w środę podkreślił, że pierwszym priorytetem powinno być zwiększenie wydobycia gazu krajowego jak i tego wydobywanego w UE. "Drugi, to zakończenie postępowania antymonopolowego przeciwko Gazpromowi, związanym z wykorzystywaniem jego pozycji monopolistycznej na terenie Europy Środkowo-Wschodniej, dopiero wówczas możemy w przyszłości zastanowić się nad kolejnymi projektami" - dodał minister.
Eksperci, z którymi w środę rozmawiała PAP również z dużą ostrożnością podchodzą do propozycji powrotu do budowy Jamał-Europa II.
Janusz Steinhoff, były wicepremier, minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka, uważa, że informacja przekazana przez rosyjską agencję ITAR-TASS nt. budowy Jamału II jest niejasna. "Agencja podaje, że budowa gazociągu miałaby zwiększyć niezawodność zaopatrzenia w gaz Polski, Słowacji, Węgier. Ja tego za bardzo nie rozumiem zwłaszcza, że Słowacja i Węgry zaopatrywane są przez inny (niż Polska - PAP) gazociąg" - powiedział Steinhoff.
Podkreślił, że Polska jest otwarta na projekty tranzytowe, ale one muszą się mieścić także w realiach prawnych UE.
"Polska jest współwłaścicielem pierwszej nitki. Mamy tam po 48 proc., Rosja i Polska. Jeżeli ten gazociąg (Jamał II - PAP) miałby być budowany przez EuRoPol Gaz, czyli firmę polsko-rosyjską i ona byłby właścicielem, a operatorem byłby Gaz-System, przebieg tej nitki odpowiadałby naszym interesom ekonomicznym i inwestycja byłaby racjonalna ekonomicznie, to nie widzę przeciwwskazań do poparcia tego projektu" - ocenił Steinhoff.
Ekspert rynku paliw i gazu Andrzej Szczęśniak ocenił, że zapowiedź powrotu do budowy gazociągu "jest politycznie przyjemnym gestem w naszą stronę". "Rosja zbiera punkty pokazując, że jest gotowa do współpracy, ale prawdopodobnie nikt nie podejmie tej współpracy, ani Polacy, ani Rosjanie" - powiedział.
Szczęśniak dodał, że gazociąg Jamał II jest obecnie niepotrzebny. "W sensie faktycznym, biznesowym, ekonomicznym i realnym ten projekt dzisiaj nie ma prawa bytu. Obecnie nie ma także podstaw do zwiększania mocy przesyłowych, skoro nie są one do końca wykorzystywane. Europa coraz mniej importuje gazu, a Rosja jest także coraz bardziej zwrócona w kierunku Azji. Trzeba także pamiętać, że Polska chce uniezależnić się od rosyjskiego gazu i zdywersyfikować źródła jego pochodzenia" - dodał ekspert.
Magistralę Jamał-Europa oddano do użytku w 1999 roku. Liczy 2 tys. km i przebiega przez terytorium Rosji, Białorusi, Polski oraz Niemiec. Jest obliczona na tłoczenie 33 mld metrów sześc. gazu rocznie.
Druga nitka jamalskiej rury miała być ułożona do końca 2001 r., a potem do 2010 r., jednak ze względu na zaangażowanie Rosji w budowę Nord Stream, nie zaczęto jej nawet projektować. Gazprom uzależnia tę inwestycję od wzrostu zapotrzebowania na gaz w Europie Środkowej i Północnej, przede wszystkim w Polsce.
PAP,TK