Andrzej Turczyn: "Sprzedaż broni, amunicji, akcesoriów to interes dobry"
Polacy mają coraz więcej broni palnej lub ubiegają się o zezwolenia na nią - temat ten jest w ostatnich latach traktowany coraz poważniej, coraz poważniejsza jest też wokół niego dyskusja. A jak wygląda sytuacja z punktu widzenia prawnika? O tym mówi w wywiadzie dla wGospodarce.pl mecenas Andrzej Turczyn, strzelec i prezes ROMB.
Arkady Saulski: KGP ujawniła dane na temat wydanych zezwoleń na broń palną i liczbę zarejestrowanych egzemplarzy na rok 2016. Jak ocenia Pan te dane?
Andrzej Turczyn: To są dane jedynie przybliżone. Chociaż to dane liczbowe, nie pokazują precyzyjnie niczego, dosłownie niczego. W Polsce broń palna, posiadana w oparciu o pozwolenie na broń, jest ewidencjonowana przez Policję w systemie elektronicznym Broń. W tym systemie ewidencjonuje się broń posiadaną w oparciu o pozwolenia na broń wydane przez Policję. Istnieje także system elektroniczny Hefajstos, który prowadzi Żandarmeria Wojskowa. Do system wpisuje broń palną posiadaną w oparciu o pozwolenia na broń, wydane żołnierzom zawodowym przez Żandarmerię Wojskową. Te systemy nie są w żaden sposób połączone. Poznając dane podawane przez Policję znamy tylko przybliżoną ilość broni posiadanej przez osoby, które nie są żołnierzami zawodowymi. Żołnierze zawodowi także posiadają broń w oparciu o pozwolenie na broń i tych danych KGP nie ewidencjonuje. To po pierwsze. Po wtóre dane policyjne są wadliwe. Nie potrafię nawet wskazać w jakim zakresie i gdzie leży przyczyna błędów, ale po opublikowaniu tych danych już dwukrotnie wskazałem Komendzie Głównej Policji matematyczne błędy w prezentowanych liczbach. System Broń nie generuje danych statystycznych. Te dane są zbierane i liczone na kartce papieru. Tak wygląda polska rzeczywistość. Ponadto dane przedstawione przez Policję pokazują np. ilość wydanych pozwoleń na broń. Takich pozwoleń jest około 200 tysięcy. Niewiele osób o tym wie, a już z całą pewnością nie przeciętny czytelnik tej czy innej pracy czy wiadomości w Internecie, ale ta liczba wcale nie oznacza tego, że około 200 tys. Polaków ma pozwolenia na broń. Polaków posiadających pozwolenia na broń jest o wiele mniej. Przykładowo ja posiadam trzy pozwolenia na broń, czyli w policyjnej statystyce zajmują trzy miejsca. Pośród 200 tysięcy pozwoleń trzy mam ja i takich osób jak ja wiele. Nie wiadomo też ile jest osób, które posiadają po kilka pozwoleń na broń. Policyjny system Broń nie jest w stanie wygenerować żadnej informacji statystycznej, zatem ilości Polaków, którzy legalnie posiadają broń póki co nie mamy możliwości poznać. Moim zdaniem jest nas około 150 tysięcy. To bardzo mało w skali europejskiej i jeszcze gorzej w skali światowej. Jesteśmy niemal najbardziej rozbrojonym narodem w Europie i na świecie.
Wiemy, że Polacy mocniej interesują się tematem zezwoleń, broni po 2014 roku. A jak to wygląda z punktu widzenia środowiska strzeleckiego - mamy do czynienia z zauważalnym wzrostem liczby osób odwiedzających strzelnice?
Dokładnie to jest tak, że Polacy bardziej interesują się bronią począwszy od roku 2011. W roku 2011 bowiem zmieniono w taki sposób ustawę o broni i amunicji, że do pomyślenia jest aby przeciętny Polak mógł otrzymać pozwolenie na broń do celów sportowych czy kolekcjonerskich. Polacy się interesują, więcej chodzą na strzelnice, kluby strzeleckie pękają w szwach, sklepy z bronią cieszą się prosperitą. Mój klub strzelecki trzy lata temu liczył 50 osób dzisiaj liczy 250. Wzrost zatem widać jednoznaczny. Można powiedzieć, że jest coraz lepiej, ale nie można powiedzieć, że jest dobrze. Jest wciąż za mało Polaków posiadających pozwolenia na broń, zdobycie pozwolenia na broń jest nadal nadmiernie kłopotliwe, bardzo czasochłonne – to proces wielomiesięczny. Wreszcie uzyskanie pozwolenia na broń jest też bardzo kosztowne. To trzeba zmienić.
Jak sytuację w Polsce oceniają zajmujący się biznesowo bronią przedsiębiorcy - właściciele sklepów z bronią czy strzelnic? Ten biznes się opłaca czy może jest to raczej trudny chleb dla najbardziej oddanych pasjonatów?
Moim zdaniem sprzedaż broni, amunicji, akcesoriów to interes dobry. Dzisiaj broń sprzedaję się jak ciepłe bułeczki, podobnie jest z amunicją do niej. Wraz ze wzrostem osób zainteresowanych bronią przybywa też broni. Jest popyt na broń to i pojawiają się przedsiębiorcy, którzy sprzedają broń. Ten segment rynku w istocie dopiero zaczyna się w Polsce, a za nim podążają przedsiębiorcy. Coraz więcej podmiotów zdobywa koncesję na handel bronią. Niestety to interes bardzo sformalizowany, jednak wszystko jest do opanowania. Broń to bezpieczeństwo, ludziom na bezpieczeństwie zależy. Na rozrywkę człowiek nie wyda, a na bezpieczeństwo tak. Potencjał w rynku sprzedaży broni jest olbrzymi, szczególnie w Polsce. W Polsce ten rynek był zatamowany administracyjnymi zakazami posiadania broni, gdy te zakazy nieco poluzowano w 2011 roku, rynek zaczął się dynamicznie tworzyć. Przygotowując projekt ustawy o broni i amunicji, który jest aktualnie w Sejmie, obliczyliśmy, że rynek broni w Polsce to około 6 miliardów złotych w skali sześciu lat. Niestety to biznes niepewny. Niepewny, bo zależny od kaprysu często głupich polityków. Np. aktualnie w Parlamencie Europejskim jest procedowana dyrektywa, która ma za cel utrudnienia handlu legalną bronią. Eurokraci chcą utrudnień, a pojawiają się i głosy o całkowitym zakazie posiadania broni przez cywilów w Europie. Chodzi oczywiście o sprzedaż broni posiadaczom pozwoleń na broń. Wszystko to ma miejsce pod hasłem walki z terroryzmem, ja dodam islamskim, eurokraci boją się tego przymiotnika. Proszę się nie dziwić gdy mówię, że eurokraci chcą walczyć z nielegalną bronią i terrorem, zakazując jej praworządnym Europejczykom. Twarzą tego projektu jest pani komisarz Bieńkowska, więc największa głupota nie może być dla nikogo zaskoczeniem.
Rozmawiał Arkady Saulski.