Australijskie fregaty za 1 dolara australijskiego : albo kupi Polska, albo pójdą "na żyletki"
Decyzja dotycząca zakupu dwóch używanych australijskich fregat dla Marynarki Wojennej na pewno zostanie podjęta jeszcze w tym roku, raczej szybciej niż później - powiedział w Szczecinie przewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej poseł PiS Michał Jach.
Zakup używanych fregat typu Adelaide z Australii byłoby dla Polski ważnym wsparciem, podniesieniem wartości bojowej naszej marynarki, a jednocześnie za niewielki koszt staniemy się bardziej wiarygodnymi sojusznikami w NATO" - powiedział w poniedziałek Jach, który był gościem debaty "Budowa i eksploatacja okrętów podwodnych w Polsce.Technologiczne i Organizacyjne Wyzwania".
Spotkanie poświęcone było m.in. wprowadzeniu nowoczesnej technologii okrętowej do polskiego przemysłu stoczniowego oraz prezentacji ofertowej firm zajmujących się budową okrętów podwodnych.
Jak zaznaczył poseł Jach, oferta zakupu fregat jest bardzo atrakcyjna. "Australijczycy naciskają na nas, gdyż muszą podjąć decyzję co zrobić ze swoimi jednostkami. Jeśli się nie zdecydujemy na ich zakup, to będą oni mieli problem, gdyż muszą je zutylizować" - wyjaśnił.
Według Jacha, zakup australijskich jednostek pozwoli polskiej Marynarce Wojennej uczestniczyć w każdym zadaniu i operacji sił morskich NATO. "Daje nam to dużą możliwość przetargową w staraniach o wzmocnienie wschodniej flanki NATO" - zaznaczył.
Pytany o koszt fregat typu Adelaide, odpowiedział, że "sam okręt możemy kupić za 1 dolara australijskiego, natomiast należałoby zapłacić za wyposażenie".
Jednostki kilka lat temu zostały zmodernizowane i wyposażono w najnowocześniejszą broń i systemy. Przy dobrych negocjacjach za to trzeba będzie zapłacić setki milionów złotych. Fregata z pełnym wyposażeniem ma wartość ok. 700 mln dolarów - wyjaśnił Jach.
Przewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej w rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że do końca 2017 r. zostanie podjęta decyzja przez MON o wyborze oferenta, który wybuduje 3 okrętu podwodne. "Pierwszy okręt będzie powstawał przez ok. 6 lat, jego cena waha się w granicach 500 mln dolarów" - powiedział.
Rozważamy, aby okręty podwodne, były budowane w Szczecinie. To ma uzasadnienie racjonalne, ponieważ jednostki będą służyły w marynarce wojennej przez ok. 30 - 40 lat i przez ten czas przemysł musi mieć zdolność i możliwość ich serwisowania, modernizowania. Okręty, będące niezwykle istotną częścią polskiego systemu odstraszania, powinny być jak najdalej od Rosji - dodał Jach.
Poseł PiS zaznaczył, że montaż drugiego i trzeciego okrętu podwodnego będzie realizowany w polskich stoczniach. Dodał, że MON oczekuje, aby co najmniej 50 proc. kosztów zakupów okrętów było wydatkowane w Polsce.
Obecnie trzy firmy złożyły zapytania ofertowe dotyczące budowy okrętów podwodnych: francuski koncern DCNS, szwedzki SAAB oraz niemiecka firma ThyssenKrupp. "Wszystkie propozycje mają swoje plusy dodatnie i plusy ujemne. Warunkiem koniecznym do wyboru oferty jest możliwość zainstalowania na okręcie podwodnym pocisków manewrujących. Jeśli nie uda się pozyskać amerykańskich tomahawków, to wtedy niemiecka i szwedzka oferta staje się mniej atrakcyjna" - zaznaczył Jach.
W czwartek dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi BBN gen. bryg. Jarosław Kraszewski przedstawił komisji opublikowaną w lutym i przygotowaną po patronatem BBN Strategiczną Koncepcją Bezpieczeństwa Morskiego. Jej autorzy postulują budowę Marynarki Wojennej średniej wielkości, opartej na fregatach wielozadaniowych. Tymczasem program modernizacji tego rodzaju sił zbrojnych (program operacyjny "Zwalczanie zagrożeń na morzu") przewiduje budowę mniejszych jednostek - okrętów obrony wybrzeża (korwet) i patrolowców. Został on przyjęty przez MON w czasach rządu PO-PSL i z modyfikacjami wprowadzonymi przez poprzednie i obecne kierownictwo ministerstwa wciąż obowiązuje.
W połowie listopada ubr., podczas wspólnego posiedzenia sejmowych Komisji: Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz Obrony Narodowej, kmdr Grzegorz Kultys z Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych MON informował, że w latach 2017-2019 plan modernizacji technicznej Marynarki Wojennej przewiduje przeznaczenie na ten cel ponad 470 mln zł.
Francuzi proponują okręty typu Scorpene uzbrojone w pociski manewrujące zdolne razić cele naziemne w promieniu 1000 km od okrętu.
Szwedzki koncern Saab proponuje Polsce udział w produkcji projektowanego okrętu A26. Okręt ma być szczególnie trudny do wykrycia, można go będzie uzbroić zarówno w kierowane torpedy, jak i pociski rakietowe. Modułowa budowa ma pozwolić także np. na wydłużanie kadłuba przy modernizacjach.
Saab, który także nawiązał rozmowy z polskimi stoczniami, zapowiada, że w razie wyboru tej konstrukcji Polska uczestniczyłaby także w budowie okrętów budowanych na potrzeby Szwecji, a także dla innych przyszłych odbiorców.
Niemiecka grupa ThyssenKrupp Marine Systems, proponuje z kolei okręty HDW 212 wybrane przez Bundeswehrę i marynarkę Włoch, lub 214A, zamówione m.in. przez Koreę Pd., Grecję i Portugalię.
SzSz (PAP)