Papież w Genui: Bez pracy zagrożona jest demokracja
Papież Franciszek powiedział w sobotę podczas wizyty w Genui, że gdy nie ma pracy, zagrożona jest demokracja. Cytował słowa z włoskiej konstytucji o tym, że republika oparta jest na pracy. Mówił też o "księżach Google", którzy wiedzą wszystko z internetu.
Podczas spotkania z robotnikami pogrążonej w kryzysie stalowni Ilva Franciszek powiedział:
Niekiedy myśli się, że pracownik pracuje dobrze tylko dlatego, że mu się płaci. To poważne lekceważenie pracowników i pracy, bo odbiera jej godność". Ludzie - jak dodał - pracują przede wszystkim "dla godności". **
Niekiedy system polityczny wydaje się zachęcać tych, którzy spekulują na pracy, a nie tych, którzy inwestują i wierzą w pracę - wskazywał.
Papież ostrzegł również, że "wokół pracy buduje się cały pakt socjalny".
Kiedy się nie pracuje, pracuje się źle, mało albo za dużo, demokracja pogrąża się w kryzysie - zaznaczył.
Możemy stwierdzić, że odbieranie pracy ludziom, wykorzystywanie ich przy pomocy pracy niegodnej i źle opłacanej, jest niezgodne z konstytucją. Gdyby zatem Republika Włoska nie była zbudowana na pracy, nie byłaby demokracją - mówił Franciszek.
Wyraził przekonanie, że dobry przedsiębiorca nie zwalnia ludzi, aby rozwiązać problem swojej firmy, ani nie jest też spekulantem.
Papież dodał też, że "należy odchodzić na emeryturę w odpowiednim wieku", a nie wcześniej, bo to też jego zdaniem odbiera godność.
Nie każda praca jest dobra, jest wiele złych zajęć - zauważył Franciszek.
W tym kontekście wymienił handel bronią, pornografię, hazard.
Po wizycie w stalowni papież udał się do katedry w Genui na spotkanie z duchowieństwem. Rozpoczął je od odmówienia ze wszystkimi modlitwy za Koptów zamordowanych w piątkowym ataku na autobus w Egipcie; zginęło tam 35 osób.
Zwracając się potem do księży, zakonnic i zakonników papież powiedział:
Być może nie zdając sobie z tego sprawy stoimy w obliczu niebezpieczeństwa stworzenia wizerunku kapłana, który wie wszystko, nie potrzebuje innych".
To +ksiądz Google-Wikipedia+, który wie wszystko - mówił papież.
Jego zdaniem taka samowystarczalność "wyrządza wiele zła" życiu kapłańskiemu.
Franciszek zażartował także, że w czasie spotkań kościelnych zainteresowanie rośnie dopiero wtedy, gdy biskup powie: "Wiecie, że od przyszłego roku wzrośnie fundusz kościelny?".
Potępił następne zjawisko przymusowego nowicjatu kobiet, występującego w niektórych krajach Ameryki Łacińskiej.
Zgromadzenia jeździły autobusami do pewnych miejsc, gdzie przekonywały ubogie dziewczęta do nowicjatu - wskazywał papież.
One przyjeżdżały tu do Włoch, do Rzymu, nie miały powołania, ale nie chciały wrócić. Niektóre znajdowały pracę, inne trafiały na ulicę - dodał.
W czasie wizyty w Genui papież wyznał, że ten jego pierwszy pobyt w tym mieście jest też dla niego osobistym przeżyciem, bo to z tego portu odpłynął z rodzicami do Argentyny jego ojciec.
Na podst. PAP