„Gazeta Bankowa”: Bankowcy i złodzieje
W roku ubiegłym Polacy zastrzegli ponad 114 tysięcy utraconych dokumentów, to jest o 5 proc. więcej niż rok wcześniej. Głównie na podstawie tych dokumentów 5663 razy próbowano z banków wyłudzić kredyty na łączną kwotę 298 mln zł. Było to znacznie mniej niż w 2011 roku, kiedy oszukańcze próby opiewały na ponad 510 mln zł. Jak zatem widać, statystyki są dość pocieszające, a spadek liczby wyłudzeń możliwy był m.in. dzięki działającemu od niedawna Systemowi Dokumenty Zastrzeżone.
Grzegorz Kondek, koordynator społecznej kampanii informacyjnej Systemu, tłumaczy, że faktycznie w całym ubiegłym roku próbowano wyłudzić 5663 kredyty, a jeszcze kilka lat temu było nawet po 8-9 tysięcy takich prób. Zdaniem Kondka przestępcy wiedzą już o tym, że wykorzystywanie cudzej tożsamości do wyłudzenia kredytu jest coraz trudniejsze, więc próby takie coraz częściej sobie odpuszczają. Również dlatego, że coraz więcej osób wie o tym, że pierwszym krokiem po utracie dokumentów jest wizyta w banku i zastrzeżenie ich w systemie. Jak działa system i jaki ma potencjał?
Na koniec grudnia 2012 roku wielkość Centralnej Bazy Danych Systemu Dokumenty Zastrzeżone (DZ) z dokumentami, które powszechnie służą do potwierdzania tożsamości wynosiła 1 mln 173 tys. sztuk. W ostatnim roku odnotowano wzrost bazy o 114 325 dokumentów, to jest o 5 proc. więcej niż w 2011 roku, a codziennie do systemu trafia ponad 300 nowych dokumentów – podają bankowcy.
Mówiąc krótko, system chronić ma osoby, które straciły dokumenty. I rzeczywiście jest dość skuteczny, gdyż ogranicza możliwość ich wykorzystania do celów przestępczych popełnianych w imieniu i na szkodę osoby, która je utraciła. Czy będzie to dowód osobisty, paszport czy prawo jazdy – stratę powinniśmy natychmiast zastrzec w banku (nawet jeżeli nie mamy własnego konta i nigdy nie korzystaliśmy z usług bankowych). Skradziony lub zagubiony dokument, zastrzeżony w jednym banku poprzez System DZ, natychmiast trafia bowiem do wszystkich innych banków oraz do innych firm i instytucji uczestniczących w Systemie.
Oszuści idą na całość
Z policyjnych statystyk wynika, że dużą popularnością cieszą się wciąż próby wyłudzeń bardzo wysokich kwot, co świadczy o tym, że tzw. skok życia jest w złodziejskim fachu wysoko ceniony. Temu nie można się oczywiście dziwić. Najwyższa próba wyłudzenia w ostatnim kwartale roku ubiegłego wynosiła 1,5 mln zł i miała miejsce w województwie mazowieckim. Było to znacznie mniej niż przed rokiem, kiedy próbowano ukraść aż 5 mln zł, oraz wielokrotnie mniej od rekordowej próby 25 mln zł z 2011 r. (woj. wielkopolskie). W IV kwartale 2012 r. tylko trzy próby przekroczyły kwotę 1 mln zł – w analogicznym okresie poprzedniego roku było ich aż 20.
Jaka jest najpopularniejsza metoda wyłudzeń i oszustw? To wciąż stosunkowo bezpieczne dla oszustów wyłudzanie loginów i haseł jednorazowych. A jak się to zwykle dzieje? Na ogół jest tak, że zawirusowany komputer kieruje klienta na podrobioną witrynę banku, na której podaje on swoje kody dostępu do rachunku. Często już samo to wystarczy, by przestępcy wyczyścili mu konto. I choć w związku z kradzieżami w bankach internetowych policja zatrzymuje ostatnio coraz więcej osób (zwykle są to tzw. słupy), to proceder ten jest ciągle znaczący i niepokojący, bo bazuje na niewiedzy i naiwności klientów.
– Owszem, pamiętam, robiłam przelewy, jak zawsze w połowie miesiąca. Dopiero po fakcie uzmysłowiłam sobie, że strona wyglądała nieco inaczej niż zwykle, ale nie sądziłam, że coś może się stać. No ale stało się, parę dni później złodzieje wyczyścili mi konto do zera
– ubolewa Joanna, której z rachunku zniknęło kilkanaście tysięcy złotych.
Takich osób jest niestety więcej. Co zatem robić, gdy odkryjemy nieprawidłowości na rachunku lub przy płaceniu kartą? Najlepiej od razu ją zastrzec, bo może się zdarzyć, że ktoś ją po prostu zeskanował i wykorzystał, zgłosić sprawę policji oraz zebrać dokumenty świadczące o fakcie przebywania w innym miejscu niż tam, gdzie dokonano przestępczej transakcji. Warto to robić, bo policja ścigająca oszustów jest coraz bardziej skuteczna.
Akcja jak z gangsterskiego filmu rozegrała się swego czasu na Górnym Śląsku. Dzięki właściwej reakcji Generalnego Inspektora Informacji Finansowej złodzieje ukradli i wyprali tylko 2 mln zł. Bo mogli znacznie więcej. Akt oskarżenia przeciwko 22 osobom wystosowali w tej sprawie śledczy z Katowic i było to największe śledztwo przeciwko cyberprzestępczości, jakie prowadzono w Polsce.
– Te osoby to ludzie, których zadaniem było przekazanie dalej przelanych na ich konto pieniędzy. Organizatorzy kradzieży ze Stanów Zjednoczonych, Rosji i Ukrainy nadal są poszukiwani
– relacjonował w mediach sytuację przedstawiciel Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.
Na czym polegało przestępstwo zatrzymanych? Głównie na tym, że legalizowali oni pieniądze kradzione przez międzynarodowy gang metodą phishingu, czyli wyłudzania poufnych danych z komputera. Co ciekawe, były to zwykle osoby z wyższym wykształceniem: nauczyciele, inżynierowie, informatycy. Przez kilka miesięcy grupa okradła konta firm i prywatnych osób na 2 mln zł przede wszystkim dzięki użyciu specjalnych programów – złodzieje włamywali się do komputerów i przelewali z ich kont pieniądze.
Cały artykuł w kwietniowym wydaniu „Gazety Bankowej”.
Leszek Sadkowski
POLECAMY wSklepiku.pl: "Złodziej tożsamości"