Bezrobotni się doszkalają, a to niewiele daje
Bezrobotni doszkalają się na dziesiątkach kursów i mimo tego nie znajdują pracy. Pod koniec marca na jedną ofertę pracy przypadało średnio w kraju 57 bezrobotnych. Tak źle nie było od sześciu lat - ionformuje Dziennik Gazeta Prawna.
Dziennik opisuje jak wygląda system szkoleń bezrobotnych.
"Za udział w niektórych kursach bezrobotni dostają stypendium w wysokości 400 zł miesięcznie. Na Mazowszu jest rekordzista, który był aktywizowany w ten sposób 18 razy. Takie hurtowe korzystanie z kursów może być formą zarabiania: zamiast pensji dostaje się stypendium".
Urzędy pracy posiadają szeroką gamę szkoleń.
"Niektórym urzędom pracy zdarza się oferować kilkanaście typów szkoleń. PUP w Radomiu w swojej ofercie ma m.in. szkolenie z aktywnego poszukiwania pracy, obsługi komputera, kasy fiskalnej i kurs na prawo jazdy".
Gazeta pisze, że ostatnio dużą popularnością cieszy się kurs na operatora koparkoładowarki. Ale dyrektor urzędu pracy może odmówić udziału w szkoleniu.
"Dyrektor ma prawo odmówić skierowania na szkolenie osobie, która kilkakrotnie w nich już uczestniczyła i nie znalazła pracy. W związku z tym w naszym urzędzie szkolenia odbywają się pod zatrudnienie, tzn. że bezrobotny wskazuje pracodawcę, który zatrudni go po odbyciu kursu - mówi dyrektor PUP w Przysusze Jan Kwaśniewski".
Takie ograniczenie ma zapobiec przypadkom, w których osoby ubiegające się o szkolenie próbują naciągnąć państwo. Decyzje te nie są łatwe bowiem rynek pracy jest bardzo skromny. Jak pisze DGP pod koniec marca na jedną ofertę pracy przypadało średnio w kraju 57 bezrobotnych. Tak źle nie było od sześciu lat.
"Sytuacja jest jednak regionalnie zróżnicowana. Najtrudniej jest w trzech województwach: podlaskim, podkarpackim i lubelskim. Tam na jedną ofertę zatrudnienia przypadało aż 82–88 bezrobotnych. Tuż za nimi znalazło się woj. warmińsko-mazurskie, gdzie liczba osób bez zajęcia na jedną propozycję pracy też jest bardzo wysoka i wynosi 77".
Na ten zły stan wpłynęła m.in. przedłużająca się zima. W marcu było mało sezonowych prac. Urzędy pracy robią, co mogą, by obniżyć poziom bezrobocia.
"Pogarszanie się sytuacji powstrzymały urzędy pracy. Zwiększyła się liczba osób wysyłanych do pracodawców na staże. Więcej środków urzędy pracy przeznaczyły także na np. doposażenie miejsc pracy w przedsiębiorstwach w zamian za zatrudnianie bezrobotnych. Obecnie w Polsce jest ponad 2,3 mln osób bez pracy".
Gazeta ocenia, że mimo zainwestowanych pieniędzy skutki są takie sobie.
"Najwięcej osób bez zajęcia, które podjęły szkolenia, było w 2010 r.: ponad 181 tys. Urzędy pracy na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu miały wtedy ponad 6,7 mld zł, w tym na szkolenia 307 mln zł. W 2011 r. środki na ten cel zostały obcięte – na aktywne formy do 3,2 mld zł, a na szkolenia do 182 mln zł. W efekcie ze szkoleń skorzystało tylko 53,3 tys. osób. Ubiegły rok był lepszy: kwota na przeciwdziałanie bezrobociu wzrosła do 3,9 mld zł, a na szkolenia 195 mln zł. Skorzystało z nich 79,6 tys. bezrobotnych".
W tym roku jest jeszcze więcej pieniędzy.
"W tym roku urzędy pracy mają jeszcze więcej pieniędzy – blisko 4,7 mld zł na walkę z bezrobociem, w tym na szkolenia 367 mln zł (o 60 mln zł więcej niż w rekordowym 2010 r.). Szkolenia nie należą do efektywnych metod ograniczania bezrobocia. Z danych wynika, że w 2011 r. tylko 43,1 proc. osób, które je ukończyły, uzyskało zatrudnienie".
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna/Opr. Jas