Informacje

Kraków stracił 123 mln zł na kredycie we frankach

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 13 lutego 2018, 11:06

    Aktualizacja: 13 lutego 2018, 11:26

  • Powiększ tekst

Jak donosi Gazeta Krakowska, prezydent Krakowa Jacek Majchrowski chciał przechytrzyć system i wziął na miasto cztery kredyty we franku szwajcarskim, zamiast w walucie krajowej. W wyniku tej decyzji miasto straciło 123,7 mln zł, ale nikt do dzisiaj nie poniósł za to odpowiedzialności

Pożyczki były przeznaczone na spłatę wcześniejszych długów miasta i zostały zaciągnięte w banku WESTLB Bank Polska (później przekształconego w Polski Bank Przedsiębiorczości, obecnie Nest Bank), którego prezesem był w tym czasie Maciej Stańczuk (obecnie związany z Konfederacją Lewiatan). Podpisano 4 umowy kredytowe na sumy: 35,5 mln, 90 mln, 117 mln i 165 mln (kwoty w złotych, ale pożyczki były brane we frankach szwajcarskich). Władze Krakowa uważały, że to dobry ruch, bo w latach 2003-2007 kurs franka spadał, a oprocentowanie kredytów w obcej walucie było znacznie niższe od złotowych.

W 2008 roku kurs franka poszybował, a w 2009 roku władze Krakowa zdecydowały o szybkim przewalutowaniu przy dużo wyższym kursie. Magistrat musiał się przestraszyć, ale gdyby poczekał jeszcze trochę, straty byłyby dużo mniejsze, bo potem kurs na pewien czas spadł.

Prawdopodobnie wynikało to z zapisów umów z bankiem. Rosnąca kwota musiała osiągnąć maksymalny poziom w nich założony. I tak straciliśmy z naszych podatków 123 mln zł (różnica między kwotą pożyczki a tą po zamianie franków na złotówki). Za taką sumę można by wybudować nową linię tramwajową albo pokryć roczne wydatki na zieleń miejską. Np. wykup Zakrzówka kosztował ok. 27 mln zł - podaje gazeta.

Zmiana kwot poszczególnych czterech kredytów po przewalutowaniu:

  • 39,5 mln zł (zamiast 35,5 mln),

  • 116,7 mln (zamiast 90 mln),

  • 151,7 mln (zamiast 117 mln),

  • 223,5 mln (wcześniej 165 mln).

Łączna strata wyniosła 123,7 mln zł, w tym na ostatnim kredycie aż 58,5 mln. W przypadku ostatniego kredytu (umowa z dnia 26 października 2006 r.) przepisy kolejnej ustawy o finansach publicznych, która weszła w życie wcześniej, bo 1 stycznia 2006 r., w ogóle nie dopuszczały zaciągania kredytów w walutach obcych przez gminy.

W ustawie o finansach publicznych zapisany był wymóg określenia: „maksymalnej kwoty nominalnej kredytu w złotówkach”. Oznacza to, że w umowie pożyczki, oprócz kwoty zaciąganego kredytu, należało określić maksymalną kwotę (w złotówkach), do jakiej kredyt może wzrosnąć i urzędnicy takie zapisy w umowach poczynili, zakładają z góry możliwą stratę, do której ostatecznie doszło - podaje Gazeta Krakowska.

Żeby wziąć kredyt w obcej walucie potrzebna jest zgoda rady miasta. W żadnym z czterech przypadków rada miasta nie udzieliła wyraźnej zgody do zaciągnięcia kredytów we frankach. Dodatkowo, ten ostatni, najbardziej stratny kredyt właśnie był zaciągany, mimo zakazującej tego ustawy. Przegłosowując budżety na dany rok, rada godziła się na pożyczki tylko w złotówkach.

Minęło już dziewięć lat od niekorzystnego przewalutowania. Regionalna izba obrachunkowa (RIO) sprawdzała już sprawę wiele lat temu, ale nie podjęła jednak żadnych działań zarówno w zakresie odpowiedzialności za naruszenia dyscypliny finansów publicznych (zaciągnięcie zobowiązań bez upoważnienia), jak i zawiadomienia prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 231 kodeksu karnego - nadużycie funkcji i działanie na szkodę interesu publicznego - grozi za to do 3 lat.

Nawet jeśli była to pomyłka, niewiedza, przeoczenie urzędników, to i tak według prawa należałoby wskazać odpowiedzialnych. Wtedy kara grozi mniejsza - grzywna lub do 2 lat więzienia - zauważa ją autorzy artykułu.

mw

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych