Co zmieni się w kodeksie pracy?
Kodeks pracy pierwszy raz od 40 lat ma przeżyć prawdziwy renesans! Jak zapowiada wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej prof. Marcin Zieleniecki, największe zmiany dotyczyć będą systemu urlopowego, premii uznaniowych, a także rodzajów umów pomiędzy pracownikiem a pracodawcą. Ujednolicony ma zostać urlop wypoczynkowy i dla wszystkich wynosić ma 26 dni, a urlop na żądanie ma zostać bezpłatny
Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy pracuje nad zmianami już od 15 września 2016 roku, a w marcu 2018 ma powstać gotowy projekt unowocześnionej formy kodeksu pracy. W skład komisji wchodzi czternastu ekspertów, a przewodniczącym komisji jest Maciej Zieleniecki - obecny wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. Według prognoz - istnieje szansa, że nowe regulacje wejdą w życie jeszcze w 2018 roku. Nowelizacja kodeksu może wprowadzić sporo zamieszania w świecie biznesu, który bezpośrednio wpłynie na jakość współpracy pomiędzy pracodawcami a personelem. Co czeka Polaków? Które zmiany mogą najistotniej wpłynąć na ich portfele? Niektóre z propozycji wydają się być niezwykle rewolucyjne.
Urlopowy przewrót
Dotychczas długość urlopu uzależniona była od stażu pracy i wynosiła 20 lub 26 dni. Według założeń Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy wymiar urlopu ma zostać ujednolicony i dla wszystkich pracowników wynosić ma co najmniej 26 dni. Jeśli układ zbiorowy pracy w konkretnych firmach będzie przewidywał zwiększenie dni urlopowych - będzie to możliwe. Ten sam układ nie daje jednak możliwości zmniejszenia wymiaru urlopu poniżej 26 dni.
Co z urlopem, który bardzo często przechodził na kolejny rok? Najnowsze regulacje nie przewidują takich możliwości, bo według nich pracownik będzie mógł wykorzystać go w roku, w którym został przyznany. Jeśli nie będzie to miało miejsca - jest szansa, by wykorzystać go w kolejnym roku - pracownik będzie musiał złożyć odpowiedni wniosek (koniecznie w roku kalendarzowym, w którym urlop został przyznany), a urlop będzie do wykorzystania do końca września następnego roku.
Urlop na żądanie to bez wątpienia prawo, które świetnie sprawdza się w sytuacjach kryzysowych, bo zdarzeń losowych przewidzieć się nie da. Aktualnie pracownikowi przysługują 4 takie dni w ciągu roku i to nie ulegnie zmianie. Do tej pory były one płatne, ale za sprawą zmian, które planuje Komisja Kodyfikacyjna, mają to być dni bezpłatne, więc jedynie od dobrej woli pracodawcy zależeć będzie, czy uzna taki dzień za urlop wypoczynkowy, by wypłacić należne wynagrodzenie, czy też nie.
Umowy śmieciowe do śmieci
Jednym z planów jest zlikwidowanie możliwości pracy w oparciu o umowy cywilnoprawne, czyli umowę zlecenie i umowę o dzieło. Zasadniczą i jedyną możliwością zatrudnienia pracownika stanie się umowa o pracę. Chcąc wykonywać pracę na zasadzie umowy cywilnoprawnej konieczne będzie posiadanie własnej działalności gospodarczej, a i to będzie weryfikowane. Według HR Managera w AleRabat.com Jacka Jackowskiego bardzo realnie wpłynie to na elastyczność nawiązywanych współprac.
Umowa zlecenie czy umowa o dzieło gwarantują aktualnie możliwość zatrudnienia konkretnego specjalisty, który umowę o pracę już posiada. Świetnym przykładem w takim przypadku jest współpraca np. z grafikiem freelancerem, który jednorazowo wykona jakąś usługę, zajmie ona więcej niż 18 godzin tygodniowo, a sam grafik nie będzie posiadał własnej działalności. Umowa o dzieło, czy umowa zlecenie to najlepsza dla obu stron forma współpracy, która z założenia zakłada wykonanie konkretnej usługi, a nie zatrudnienie długoterminowe. Brak możliwości zawierania takich umów może skutkować zwiększeniem się szarej strefy.
Umowa o pracę dla każego
Nowe regulacje mają gwarantować umowę o pracę każdej osobie pozostającej w stosunku pracy. Oprócz znanej już wszystkich umowy o pracę powstać mają trzy jej nowe rodzaje:
● umowa o pracę nieetatową,
● umowa o pracę dorywczą,
● umowa o pracę sezonową.
W tym ostatnim przypadku pod uwagę będą brane zajęcia związane z cykliczną produkcją rolniczą i ogrodniczą, prace ściśle zależne od warunków atmosferycznych, a także ze względu na zapotrzebowanie lub jego brak na konkretne produkty, które wynika bezpośrednio z pór roku.
Z kolei umowa o pracę dorywczą zapewnia możliwość wykonywania prac nieregularnych, czy takich, które są następstwem potrzeb krótkoterminowych. Pracodawca będzie mógł zawrzeć taką umowę z pracownikiem na okres nieprzekraczający 30 dni dni w ciągu roku kalendarzowego. Praca nieetatowa ma być oferowana pracownikom do 26 roku życia, pracownikom powyżej 60 roku życia, a także przedsiębiorcom i pracownikom, którzy zatrudnieni są na pół etatu.
Na etacie nie dorobisz
Niestety, ale dorobienie sobie do etatu nie będzie już takie łatwe, bo by regularnie wykonywać zlecenia konieczne będzie założenie własnej działalności gospodarczej. Będzie to jedyna legalna forma, która pozwoli na podreperowanie domowego budżetu. Po stronie pracodawcy pozostanie udowodnienie, że konkretna współpraca faktycznie oparta jest na zasadzie wykonywania usług, a nie pracy etatowej.
Według Jacka Jackowskiego z punktu widzenia pracownika będzie to ogromną przeszkodą z bardzo prostych względów - aktualnie praca, która jest głównym źródłem dochodu może zwyczajnie nie pokrywać wszystkich kosztów związanych z bieżącymi wydatkami. W erze wszechobecnych kredytów hipotecznych często konieczne jest dorabianie, by poziom życia nie uległ pogorszeniu.
Proponowane rozwiązania, jak każde większe zmiany ingerujące w prawo obowiązujące od dłuższego czasu, będą budziły spore kontrowersje. Z pewnością znajdą się zwolennicy i przeciwnicy takich rozwiązań. W fazie projektów trudno jednoznacznie orzec, czy będą to dobre zmiany, czy niekoniecznie. Należy trzymać rękę na pulsie i mieć nadzieję, że reforma kodeksu pracy, która jest potrzebna, będzie przemyślana i dostosowana do potrzeb współczesnego rynku pracy.