Utrudnienie w handlu najbardziej dotykają Polskę
Staramy się sprzedawać jak najwięcej w różnych krajach. Stąd rozmaite formy utrudnień w handlu będą nas dotykać nieproporcjonalnie bardziej niż innych członków Unii Europejskiej - powiedział prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu Tomasz Pisula.
Jesteśmy młodą gospodarką, konkurencyjną i zdarza się tak, że bariery w handlu wprowadzane czy to na szczeblu unijnym, które wynikają z lobbyingu krajów członkowskich, czy to wewnątrz poszczególnych państw unijnych, uderzają w nas najbardziej, bo mamy największe aspiracje - wskazał szef Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu.
Wyjaśnił, że staramy się sprzedawać jak najwięcej w różnych krajach. „Stąd rozmaite formy utrudnień w handlu będą nas dotykać nieproporcjonalnie bardziej niż innych członków UE” - ocenił.
Pisula wskazał na dwa rozwiązania, które pozwoliłyby niwelować bariery i utrudnienia dla polskich firm w UE. „Pierwsze to zwiększenie nacisku na Brukselę, że jednak standardy dla wszystkich powinny być wspólne” - zaznaczył. Drugie, jak dodał, powinno dotyczyć „zintensyfikowania naszych działań w poszczególnych krajach”.
Tam możemy szukać innych państw, które tak jak my, są dotknięte jakimiś wprowadzonymi na danych rynkach barierami w handlu i starać się rozwiązywać problemy krok po kroku w zależności, od tego co w tych krajach członkowskich się dzieje - wyjaśnił.
Jak podkreślił Pisula, warto zabiegać o to, by „udawało nam się możliwie dużo i możliwie szybko na rynkach europejskich sprzedawać”.
Polska ma dodatni bilans, jeśli idzie o eksport. Eksportujemy coraz więcej. 70 proc. naszego eksportu trafia na rynki Unii Europejskiej. Eksport jest też bardzo marżowy, bardzo dużo na nim zarabiamy - powiedział.
Stąd, jak podkreślił, różne formy utrudnień, obostrzeń „godzą w nasz narodowy interes ekonomiczny”.
Według raportu WEI „Bariery i utrudnienia dla polskich firm w Unii Europejskiej” ponad 30 proc. produktów wysyłanych do państw UE, stawiających bariery importowe, spotyka się z dyskryminacją.
Średnio na ich pokonanie potrzeba więcej niż 4 dni robocze. Powstałe w wyniku dodatkowych działań koszty szacuje się na ok. 4 proc. całkowitej wartości eksportu - wskazał WEI.
W przypadku np. branży spożywczej „ostrze działań konkurencyjnych” skierowane jest w dwa obszary.
W debacie publicznej i mediach podważa się jakość, a czasem także bezpieczeństwo produktów pochodzących z Polski - podkreślono.
Chodzi, jak wyjaśniono, o działania polegające głównie na „nagłaśnianiu i wyolbrzymianiu skali rzekomych zagrożeń związanych z polską żywnością”.
Drugi typ działań, jak ocenił WEI, polega na „piętrzeniu wymagań biurokratycznych, których głównym celem jest podnoszenie kosztów ponoszonych przez polskie firmy”.
Dotyczy to np. systemu opisów na opakowaniach żywności. Pojawiają się wymagania pakowania żywności w opakowania z opisami w języku kraju, gdzie sprzedaje się towar, a naklejone tłumaczenie opisu jest niewystarczające. Ten pozornie banalny zabieg oznacza wyższe koszty produkcji, a także wyższe wymagania logistyczne wobec polskich firm - czytamy.
Według szefa PAIH potrzebne są „autonomiczne działania promujące nasz eksport”.
Mam nadzieję, że zwiększymy jeszcze nasz eksport do Niemiec, ale też, że proporcjonalnie rozwiniemy eksport do innych krajów - także poza Unią Europejską - podkreślił.
Dodał, że Agencja bardzo mocno pracuje nad tym, by zwiększyć eksport do państw Ameryki Łacińskiej, do krajów afrykańskich.
Afryka jest kontynentem, który przeżywa eksplozję demograficzną. W ciągu 30 lat liczba osób tam mieszkających podwoi się. A jednocześnie jest to kontynent, który potrzebuje polskich technologii, polskich towarów, produktów, usług. Tam upatrywałbym jedną z największych szans dla polskich firm - ocenił.
Pisula dodał, że PAIH stara się też pomagać w sprzedaży na rynki azjatyckie.
Powinniśmy mądrze dywersyfikować nasz eksport. Nie powinniśmy być w 70 proc. zależni od handlu z jednym tylko mechanizmem ekonomicznym, czyli z Unią Europejską - zaznaczył.
PAP, MS