Informacje

Lepiej nie hodować niż zachorować na ASF

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 7 sierpnia 2018, 10:28

  • Powiększ tekst

Rolnicy, którzy nie mogą zabezpieczyć swoich gospodarstwa przed ASF, lepiej żeby zrezygnowali z hodowli świń - powiedział minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Jego zdaniem należy rozważyć utworzenie alternatywnego wobec PZŁ związku łowieckiego.

Ardanowski podkreślił w TOK FM, że gdyby nie udałoby się w dłuższej perspektywie czasu wyeliminować ASF, konsekwencje dla całego społeczeństwa byłoby ogromne. Minister wskazał m.in. na koszty żywności i koszt wycofania się z produkcji wieprzowiny.

Dlatego niezależnie od tego, czy moim kolegom rolnikom - a jestem rolnikiem, jeszcze raz powtórzę - to się podoba czy nie, ja muszę mówić prosto, co muszą robić. Muszą zabezpieczyć swoje gospodarstwa przed możliwością zawleczenia choroby z zewnątrz przez zwierzęta, przez brudne buty, przez brudne ubranie, przez ptaki, które mogą do budynku wchodzić. Jeżeli nie są w stanie tego swojego budynku, w którym trzymają świnie odizolować od świata, to niech lepiej zrezygnują z tej produkcji - powiedział.

Zaznaczył, że dotyczy to zwłaszcza mniejszych gospodarstw. Lepiej, żeby nie były one potencjalnymi ogniskami roznoszenia choroby, które mogą zaszkodzić nie tylko sąsiadom, ale dużemu terenowi, na którym trzeba będzie po prostu zlikwidować hodowle świń.

Gdyby nie było chorych dzików, nie byłoby tego wektora przenoszącego chorobę, bo ona tylko występuje u dzików i świń , Teraz problem polega na tym, że tego dzika trzeba depopulować, jak to się ładnie mówi, znaczną część tych dzików wybić. Kto ma to zrobić, państwo? - pytał minister.

Poinformował, że od strzelania do dzików są myśliwi, których w Polsce jest 120 tys. Według Ardanowskiego, uzyskanie uprawnienia myśliwego wiąże się nie tylko z przywilejami, daje nie tylko prawo strzelania, ale „to są również obowiązki wobec państwa i społeczeństwa”.

Minister powiedział, że jednak „widać bunt na pokładzie”, myśliwi nie chcą strzelać, „pokazują gest Kozakiewicza”, a minister środowiska, który ma nadzór nad Polskim Związkiem Łowieckim „jest też w pewnym sensie bezradny”.

To jest bezradność państwa, które nie może zastosować tutaj nacisku” - przyznał. Dodał, że myśliwym mówi wprost:

Jeżeli nie chcecie wykonywać obowiązków na rzecz państwa, to nie oczekujcie przywilejów. Może trzeba utworzyć konkurencyjny związek łowiecki w Polsce, który pozwoliłby myśliwym - poza tymi wszystkimi działaczami, towarzyszami różnymi, którzy są w Polskim Związku Łowieckim - zrzeszać się i realizować tę swoją pasję, jaką jest polowanie .

Myślę, że nie będzie alternatywy - ocenił. Poinformował, że model, w którym myślistwo jest skoncentrowane w jednej organizacji z dużymi przywilejami, jak w Polsce, nie jest powszechny w Europie. Może trzeba zrobić krok dalej i wprowadzić konkurencyjne możliwości zrzeszania się myśliwych - podsumował.

SzSz (PAP)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych