Ukraina apeluje do UE i NATO o kolejne sankcje na Rosję
Ukraina zaapelowała w czwartek w Parlamencie Europejskim w Brukseli do UE i NATO o kolejne sankcje na Rosję, w reakcji na jej agresywne działania w rejonie Morza Azowskiego. Twierdzi, że jednostki rosyjskie blokują dostęp statkom do ukraińskich portów, co uderza w gospodarkę kraju
W komisji ds. bezpieczeństwa i obrony Parlamentu Europejskiego w Brukseli, z inicjatywy europosłanki Anny Fotygi (PiS), odbyła się w czwartek debata dotycząca sytuacji na Morzu Azowskim. W ciągu ostatnich miesięcy do opinii publicznej docierały informacje o kolejnych statkach, które płynąc do ukraińskich portów położonych nad tym akwenem, były zatrzymywane przez rosyjskie jednostki.
Przedstawiciel władz Ukrainy Kostiantyn Jelisiejew, który jest głównym doradcą ds. polityki zagranicznej i zastępcą szefa administracji prezydenta Petro Poroszenki, przekonywał, że działania Rosji naruszają prawo międzynarodowe i uderzają nie tylko w ukraińską żeglugę handlową, ale też statki, które pływają pod banderą krajów UE, jak również państw pozaeuropejskich.
Jak mówił, Rosjanie zatrzymują statki do kontroli, która niekiedy trwa nawet 6 dni. Dotknęło to już ponad 200 statków, m.in. z Austrii, Bułgarii, Kanady, Chorwacji, Grecji, Cypru, Holandii, Rumunii, Turcji i innych. Niektóre z tych kontroli - jak mówił - odbyły się bardzo blisko ukraińskich wybrzeży, na akwenie terytorialnym tego kraju, co jest kolejnym pogwałceniem prawa.
Rosja chce wzmocnić swoją obecności wojskową na Morzu Azowskim, które było do tej pory strefą zdemilitaryzowaną. Planuje tez stworzyć nowa bazę morską nad Morzem Azowskim - mówił.
Jak tłumaczył, Moskwa, zatrzymując statki, destabilizuje pracę portów m.in. w Mariupolu i Berdiańsku. To jest destabilizacja gospodarcza regionu. Porty są ważne dla przemysłu ciężkiego. Rosja uważa, że jeśli uderzy w miejsca pracy, to doprowadzi do niepokojów społecznych. Chcemy poprosić Komisję Europejską o uruchomienie programu pomocy dla obszaru Mariupola, aby uporać się z problemem bezrobocia. To region strategicznie ważny, który może być punktem zapalnym - powiedział.
Jak mówił, Rosja, agresywnie działając na Morzu Azowskim, destabilizuje nie tylko Ukrainę, ale również wschodnią flankę Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jego zdaniem działania na tym akwenie to poligon i testowanie tego, co zrobi UE i społeczność międzynarodowa.
Jeśli nic nie zrobimy, Rosja stanie się bardziej agresywna. Dlatego wzywam UE i kraje NATO, żeby wzmocnić sankcje wobec Rosji za jej agresję na Morzu Azowskim. Wzywamy UE do wprowadzenia konkretnych sankcji wobec tego, co robią Rosjanie na tym akwenie. To jawna wrogość - mówił.
Dodał, że kraje UE muszą być w tej sprawie bardziej stanowcze. „Nadszedł czas, żeby przejść od deklaracji, do praktycznych kroków. Potrzebne są konkretne działania ze strony UE i NATO” - powiedział.
Luc Devigne, który pracuje w Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych UE, czyli unijnej dyplomacji, i jest zastępcą dyrektora ds. Europy i Azji Centralnej, powiedział, że ograniczenia dla żeglugi statków przez Cieśninę Kerczeńską - nad którą Rosja zbudowała most łączący ten kraj z Krymem - jest uderzeniem w gospodarkę Ukrainy.
Te kontrole utrudniają żeglugę do portów ukraińskich, co wiąże się ze wzrostem kosztów - mówił. Jak dodał, choć jeszcze kilka miesięcy temu takie kontrole trwały po dwie godziny, to teraz słyszy się nawet, że trwają trzy dni. - To nie tylko problem dla statków ukraińskich, ale też unijnych. 120 statków pod banderą UE przeszło już przez rosyjskie kontrole - mówił Devigne.
Dodał, że Rosja zwiększa obecność swej floty na Morzu Azowskim i militaryzuje region, bo chce kontrolować dostęp do tego akwenu. Jego zdaniem UE zadziałała dobrze, bo potępiła budowę mostu łączącego Półwysep Krymski z Półwyspem Tamańskim poprzez Cieśninę Kerczeńską bez zgody Ukrainy. Wyraziliśmy sprzeciw wobec pogarszającej się sytuacji dotyczącej bezpieczeństwa na Morzu Azowskim. Sześć podmiotów zaangażowanych w budowę mostu trafiło na unijną czarną listę - mówił.
Jelisiejew stwierdził jednak, że sankcje przeciwko sześciu firmom to kropla w morzu, a powinny być również objęte nimi podmioty, które korzystają z mostu przez cieśninę. Jak zaznaczył, Ukraina ma informacje na temat firm i osób, które z niego korzystają. Zaznaczył też, że jeśli w Ługańsku i Doniecku odbędą się znów nielegalne wybory, to również w tej kwestii UE powinna odpowiedzieć sankcjami.
Dodał, że Ukraina bardzo liczy również na to, że niektóre kraje członkowskie UE zaprzestaną współpracy militarnej i technologicznej z Rosją, by nie dawać jej możliwości do unowocześnienia swoich okrętów. Zaznaczył, że Ukraina powinna być również lepiej zintegrowana z Sojuszem Północnoatlantyckim.
W debacie wzięła udział Radoslava Stefanova, szefowa sekcji ds. Rosji i Ukrainy w głównej kwaterze NATO w Brukseli. Jak poinformowała, zdaniem dowództwa Sojuszu sytuacja na Morzu Azowskim ma wpływ na bezpieczeństwo na Morzu Czarnym i w całym regionie. Dlatego też NATO podjęło decyzję aby wzmocnić wschodnią flankę, jak i południowo-wschodnią - przypomniała. Przywódcy krajów NATO - jak mówiła - potępiają też działania Rosji w regionie, m.in. zbudowanie mostu i działania na Morzu Azowskim i Morzu Czarnym.
Dodała, że na wszystkich spotkaniach wysokiego szczebla NATO ta sytuacja jest omawiana, a Sojusz stara się też pomóc Ukrainie w rozbudowie jej marynarki wojennej. Przedstawiciele NATO zamierzają poruszyć te sprawę na najbliższych spotkaniu ze stroną rosyjską, na organizacją którego trwają obecnie negocjacje. Stefanova powiedziała też, że ewentualne sankcje to nie rola NATO, ale UE.
Działania Rosji na obszarze Morza Azowskiego skrytykowała też Fotyga. Jak mówiła, niedawno wróciła z misji delegacji PE do Kijowa oraz na wschód Ukrainy. Delegacja ta odwiedziła m.in Mariupol. Powiedziała, że Rosja próbuje hamować rozwój tego regionu. Jest tam wielu pełnych inwencji przedsiębiorców, ale ta przedsiębiorczość jest blokowana przez Rosję - mówiła polska europosłanka.
Szef NATO Jens Stoltenberg na początku października przed spotkaniem ministrów obrony krajów NATO w Brukseli wyraził na obawy co do sytuacji na Morzu Azowskim. Obserwujemy, że ruch statków handlowych utrudnia rosyjska obecność na tym akwenie, także obecność rosyjska na Krymie związana z nowym mostem [który połączył Rosję z okupowanym Krymem - red.]. To wszystko jest częścią trwającej kampanii, która ma podkopać stabilność Ukrainy - powiedział wtedy.
Rosja zatrzymując statki powołuje się na porozumienie z 2003 roku o współpracy i wykorzystaniu Morza Azowskiego i Cieśniny Kerczeńskiej. Ukraińscy parlamentarzyści wystąpili z wnioskiem do prezydenta Petra Poroszenki, by to porozumienie wypowiedział. Podczas debaty w PE padły głosy, że Ukraina powinna wypowiedzieć tę umowę.
PAP, mw