Luksemburg i Irlandia bronią pieniędzy Facebooka
Unijni ministrowie finansów będą we wtorek rozmawiać w Brukseli nad propozycją wprowadzenia podatku cyfrowego, który miałby objąć takie firmy jak Facebook czy Google. Podziały w tej sprawie oddalają perspektywę przyjęcia tych rozwiązań do końca roku.
Komisja Europejska przedstawiła projekt odpowiednich rozwiązań pod koniec marca tego roku. Świadoma tego, że o jednomyślność nie będzie łatwo, zaproponowała projekt dyrektywy, wprowadzający tymczasowy podatek od niektórych przychodów z działalności cyfrowej. Celem było powstrzymanie niektórych państw członkowskich od wprowadzenia krajowych rozwiązań, które mogłyby podzielić jednolity rynek i utrudnić funkcjonowanie firmom w UE.
Dotychczasowe dyskusje prowadzone na poziomie roboczym nie napawają jednak optymizmem. Wprawdzie Austria jako sprawująca przewodnictwo w UE postawiła sobie za cel wypracowanie porozumienia w grudniu, jednak w tej chwili cel ten wydaje się mało realny.
Dziesięć krajów bardzo pozytywnie odnosi się do wprowadzenia rozwiązań tymczasowych - powiedział w poniedziałek nieoficjalnie dziennikarzom w Brukseli unijny dyplomata.
Większe państwa członkowskie, jak Francja, Hiszpania czy Włochy, chciałyby wprowadzenia podatku w całej UE, wskazując, że obecna sytuacja sprawia, że ich budżety tracą miliony euro potencjalnych wpływów.
Jednak mniejsze kraje, jak Irlandia czy Luksemburg, które przyciągają do siebie firmy niższymi podatkami, sprzeciwiają się wprowadzeniu nowej cyfrowej daniny w całej UE. W związku z tym niektóre stolice już zaczęły przygotowania, by w swoim krajowym prawodawstwie wprowadzić odpowiednie przepisy zapewniające ściągalność podatków od firm działających w sieci.
Zgodnie z propozycją KE podatkiem obciążone byłyby wyłącznie przedsiębiorstwa, które w skali globalnej osiągają łączne roczne przychody w wysokości 750 mln euro, a w skali UE - 50 mln euro. Komisja chciałaby, żeby ten podatek wynosił 3 proc. Miałby on przynieść państwom członkowskim wpływy w wysokości 5 mld euro rocznie.
Austriacka prezydencja ma nadzieję, że wtorkowa dyskusja ministrów da odpowiedzi na pytanie, jaki powinien być zakres nowego podatku, a także kiedy mógłby być on wprowadzony.
W sprawach podatkowych potrzebna jest jednomyślność. W tej kwestii jeszcze jej nie mamy - przyznał w poniedziałek unijny dyplomata. Do tej pory wszystkie delegacje biorą udział w dyskusjach (na poziomie roboczym). To dobry znak - oceniło inne źródło śledzące rozmowy w tej sprawie w Brukseli.
Według wyliczeń KE nowym podatkiem objętych by było 120-150 firm, z czego połowa to przedsiębiorstwa amerykańskie, a jedna trzecia - europejskie.
Blisko połowa z 28 krajów członkowskich rozważa wprowadzenie podatku cyfrowego bez względu na rozwiązanie w UE. Jedną z propozycji Austrii, by przekonać sceptyczne stolice, jest zawężenie zakresu podatku, by nie były nim objęte zyski ze sprzedaży danych (tak jak jest w propozycji KE).
Jeśli takie rozwiązanie zostałoby zaakceptowane, wówczas jedynie zyski z reklam, które generują np. Google czy Facebook, oraz ze sprzedaży w internecie, w czym przoduje Amazon, byłyby opodatkowywane.
SzSz PAP