Informacje

banknoty / autor: Pixabay
banknoty / autor: Pixabay

Ponad 45 mld zł wynoszą długi osób wpisanych do KRD

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 16 listopada 2018, 10:12

  • Powiększ tekst

W Krajowym Rejestrze Długów BIG SA wpisanych jest ponad 2,5 mln osób, które mają w sumie 45,7 mld zł zaległości - podała spółka. Głównym powodem problemów finansowych, prowadzących do bankructwa, jest nadmierna liczba zaciągniętych kredytów i pożyczek.

Jak pokazują dane Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej, od połowy 2017 roku do połowy 2018 roku upadłość konsumencką ogłosiło w Polsce blisko 6.000 osób. Przy czym pierwsze symptomy kryzysu ich finansów widoczne były już wiele miesięcy wcześniej. Ponad 40 proc. dłużników było notowanych w KRD na rok, a ponad 50 proc. - na kwartał przed bankructwem, podano.

Oznacza to, że co drugi konsument, który ogłosił upadłość, był wcześniej notowany w KRD jako dłużnik. Upadłość to z reguły powolny proces. Dług często narasta latami. Nikt nie trafia do KRD za dwutygodniową zwłokę w płatności, ani nie składa wniosku o upadłość z powodu jednej niezapłaconej raty. Dowodem tego jest chociażby fakt, że wszyscy bankruci notowani w KRD mają na koncie po 2-3 zobowiązania, ich łączne zadłużenie wynosi w sumie ponad 100 mln zł, zaś średni dług przypadający na jednego dłużnika wynosi 34 tys. zł – wyjaśnił, cytowany w komunikacie, prezes KRD Adam Łącki.

Ponad połowa tych zobowiązań zgłoszona została do KRD przez wtórnych wierzycieli, takich jak fundusze sekurytyzacyjne czy firmy windykacyjne. Odkupiły one długi od banków, a po części także z towarzystw ubezpieczeniowych i firm telekomunikacyjnych. Kolejne 22 proc. zobowiązań pochodzi bezpośrednio z instytucji finansowych. To pokazuje, że głównym powodem problemów finansowych prowadzących do bankructwa jest nadmierna liczba zaciągniętych kredytów i pożyczek, podano również.

Wielu multidłużników próbuje ratować się, zaciągając kolejne kredyty na spłatę tych wcześniejszych. To jest najgorsze z możliwych rozwiązań, bo koszty tych pożyczek są coraz większe, w efekcie zadłużenie rośnie, a nie maleje. Banki i firmy pożyczkowe obserwując takiego dłużnika w Krajowym Rejestrze Długów, jeśli w ogóle decydują się na udzielenie mu kolejnego kredytu, to oferują wyższe oprocentowanie, bo muszą zrekompensować sobie większe ryzyko. Ale w końcu przestają go kredytować. Takie osoby sięgają wówczas po oferty rozmaitych firm funkcjonujących często na pograniczu prawa, które oferują ‘pożyczki bez KRD’. Tyle że tam oprocentowanie sięga kilkudziesięciu, a nawet i kilkuset procent. W ten sposób zadłużenie narasta, pętla się zaciska - dodał Łącki.

Bankructwo to dla dłużników często jedyna szansa, aby stanąć na nogi, a dla wierzycieli jedyny sposób na odzyskanie pieniędzy. Gorzej, jeśli ktoś wykorzystuje to rozwiązanie, by wymigać się od odpowiedzialności. Obecnie na oddłużenie nie mogą liczyć osoby, które brały kolejne pożyczki, choć wiedziały, że ich nie spłacą. W 2017 roku zgłoszono 11.120 wniosków o upadłość, z czego sąd odrzucił 5 650. Na początek 2019 roku planowane jest jednak wejście w życie zliberalizowanych przepisów. Mają one umożliwić restrukturyzację długu także tym dłużnikom, którzy stali się niewypłacalni na skutek umyślnego działania bądź rażącego niedbalstwa. W ich przypadku stosowany będzie wydłużony okres spłaty, dzięki czemu więcej należności trafi do wierzycieli. Pierwszym celem postępowania upadłościowego jest oddłużenie niewypłacalnego konsumenta, ale drugim, niemniej ważnym, skuteczna windykacja.

Windykatorzy podkreślają, że łatwiej negocjuje się z tymi dłużnikami, którzy są dopiero na początku swojej drogi zadłużenia i sami są zmotywowani do tego, by wrócić do dawnego życia. Dla nich wizja bankructwa to ostateczność, dlatego robią wszystko, by uporządkować swoje sprawy finansowe. Większość multidłużników, kiedy traci zdolność do spłacania zaciągniętych zobowiązań, zaczyna uciekać przed wierzycielami.

Ta sytuacja ich po prostu przerosła, nie wiedzą, jak sobie z takim problemem poradzić, więc uciekają. Ponieważ windykujemy na zlecenie wielu instytucji z różnych branż, takim osobom zadłużonym u różnych wierzycieli możemy zaoferować zawarcie ugody z nimi. Proponujemy realny dla dłużnika plan spłat, a wierzyciele rezygnują z naliczania dodatkowych kar, odsetek i kosztów związanych z windykacją. Jeśli ktoś konsekwentnie realizuje takie ustalenia, nie zaciąga kolejnych zobowiązań, wychodzi na prostą i nie musi ogłaszać upadłości i pozbywać się majątku - stwierdził prezes Kaczmarski Inkasso Jakub Kostecki.

Jeśli patrzeć na skalę zjawiska przez pryzmat mapy Polski, to w każdym województwie widać tendencję wzrostową, przy czym najbardziej wybija się tutaj województwo mazowieckie. Oprócz niego największa liczba dłużników-bankrutów zamieszkuje województwa śląskie i małopolskie. Najmniejsza - podlaskie, opolskie, lubelskie i lubuskie.

Na podst. ISBnews

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych