Czesi zapowiadają wzmożone kontrole polskiego mięsa
Zamknięcie niektórych rzeźni w Polsce nie wystarczy, potrzebne są rozwiązania systemowe oraz zwiększone kontrole mięsa na granicach - uważa czeski minister rolnictwa Miroslav Toman, który w środę rozmawiał z ambasador RP Barbarą Ćwioro.
Według pani ambasador żadne mięso z rzeźni zaangażowanych w proceder uboju chorych krów, nie było eksportowane do Republiki Czeskiej. Poinformowała mnie, że właścicielom ubojni odebrano pozwolenie na działalność, a przypadkiem zaczęła zajmować się polska policja i prokuratura. Mięso pochodzące z tych ubojni zostało wycofane z rynku. Nakazano także kontrole w całym regionie - powiedział minister po spotkaniu.
Jak ujawnił, strona polska obiecała, że będzie informować o dalszych krokach i zapowiedział rozmowę telefoniczną z ministrem rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim. Do rozmowy ma dojść w poniedziałek.
Toman chce, aby w Polsce zostały w prowadzone w życie systemowe rozwiązania.
Dla mnie najważniejsza jest ochrona naszych konsumentów i dlatego chcę gwarancji, że handel chorymi zwierzętami nie będzie się kontynuowany i nie dostaną się do rzeźni. Chcę także zapewnienia, że poziom kontroli w Polsce będzie co najmniej na takim samym poziomie jak w Republice Czeskiej, gdzie jesteśmy w stanie określić pochodzenie każdego kilograma mięsa wołowego. Do czasu aż otrzymamy gwarancje, że system polski działa, będą u nas trwały wzmożone kontrole dostaw z Polski - cytuje ministra agencja CTK i dodaje, że tym samym czeska strona nie wprowadza ograniczenia w imporcie mięsa z Polski.
Pod koniec zeszłego tygodnia stacja TVN24 wyemitowała reportaż o funkcjonującym w Polsce czarnym rynku uboju chorych krów. We wtorek Główny Inspektorat Weterynarii poinformował, że powiatowy Lekarz Weterynarii w Ostrowi Mazowieckiej w drodze decyzji administracyjnej cofnął zgodę na prowadzenie działalności rzeźni, w której - jak wynikało z reportażu - ubijano chore krowy i sprzedawano ich mięso. W środę minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski oświadczył w wywiadzie dla radiowej Jedynki, że w tej sprawie nie może być pobłażania, bo chociaż był to przypadek incydentalny, ale psuje wizerunek polskiej żywności.
PAP, MS