Informacje

Brama Brandenburska / autor: Pixabay
Brama Brandenburska / autor: Pixabay

Niemieckie media: UE przywróciła porządek

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 22 marca 2019, 11:10

  • Powiększ tekst

Theresa May straciła kontrolę nad procesem brexitu, dlatego UE musiała wziąć sprawy w swoje ręce i przywrócić porządek - komentuje w piątek niemiecka prasa wynegocjowane na szczycie Rady Europejskim przesunięcie terminu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii.

Szefowa brytyjskiego rządu Theresa May całkowicie utraciła kontrolę nad przebiegiem brexitu. W takiej sytuacji logiczne jest, że osiem dni przed datą wyjścia UE próbuje przejąć stery - analizuje lewicowo-liberalny dziennik „Tagesspiegel”. - Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk odegrał piłkę na połowę Londynu informując, że nieznaczne przedłużenie brexitu jest możliwe pod warunkiem, że w nadchodzącym tygodniu posłowie w Izbie Gmin zagłosują za wynegocjowaną przez rząd umową dotyczącą wyjścia. Gdyby jednak May po raz trzeci przegrała głosowanie, to jej dni mogą być policzone - prognozuje berlińska gazeta.

Unijni przywódcy ustalili w nocy z czwartku na piątek w Brukseli, że brexit zostanie opóźniony co najmniej do 12 kwietnia. Jeśli brytyjski parlament zagłosuje w nadchodzącym tygodniu za gotową już umową, to 22 maja (w przeddzień trwających od 23 do 26 maja wyborów do Parlamentu Europejskiego) dojdzie do uregulowanego wyjścia Zjednoczonego Królestwa z Unii. Gdyby się stało inaczej, to Londyn ma czas do 12 kwietnia, żeby przedstawić nowe propozycje.

Gorszy od twardego brexitu byłby paraliż i obezwładnienie instytucji unijnych próbujących wciąż doprowadzić do wzajemnego porozumienia. UE zbyt długo zaniedbuje już inne ważne polityczne sprawy, Londyn zresztą też - zwraca uwagę konserwatywny dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. - Jeśli brytyjski parlament nie chce bezumownego brexitu, ani wyjścia na podstawie wynegocjowanej umowy, to Londyn powinien wycofać wniosek o opuszczenie Unii i jeszcze raz zapytać naród - proponuje gazeta z finansowej stolicy Niemiec - Frankfurtu.

Stuttgarter Zeitung” przestrzega z kolei przed rozprzestrzenieniem się brytyjskiego chaosu na kontynent.

Europejczycy powinni mieć się na baczności, żeby nie zakazić się angielską zarazą. Klasa polityczna Zjednoczonego Królestwa wepchnęła kraj w ciężki kryzys konstytucyjny, który idzie w parze z bezwładem władzy ustawodawczej. Ten okropny scenariusz grozi UE, jeśli nie będziemy uważać - alarmuje gazeta z południa Niemiec.

Z kolei monachijski „Sueddeutsche Zeitung” zwraca uwagę, że odbywający się w czwartek i piątek szczyt Rady Europejskiej zajmuje się nie tylko brexitem, ale też szuka sposobu, żeby Europa nie została zgnieciona gospodarczo przez Chiny i USA. Ma to być „pozytywna agenda” - cytuje ironicznie „SZ” biurokratyczny brukselski żargon, nie widząc zbyt dużych szans na jej realizację.

Unia nie potrafi w ważnych sprawach mówić jednym głosem - uważa lewicowo-liberalna gazeta.

SZ” przypomina, że w lipcu 2018 roku Rada Europejska wezwała szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera do podjęcia negocjacji handlowych z USA. Ich celem miałoby być zapobiegnięcie wprowadzenia ceł na niemieckie auta przez Amerykę.

Minęło od tego czasu osiem miesięcy. Chciałoby się mieć nadzieję, że prezydent Francji Emmanuel Macron przestanie blokować rozpoczęcie rozmów, bo tylko tak można się przeciwstawić groźbie wprowadzenia ceł. Ale on się waha - boi się, że żółte kamizeli zarzucą mu sprzedanie francuskiej duszy Trumpowi. Z punktu widzenia polityki wewnętrznej jest to zrozumiałe, ale niekorzystne dla Europy - konkluduje „SZ”.

Francja blokuje rozpoczęcie rozmów handlowych z USA, ponieważ amerykański przywódca Donald Trump oczekuje, że tematem negocjacji będzie również import żywności do Stanów Zjednoczonych. Francuskie lobby agrarne obawia się obostrzeń i straty zysków.

PAP, MS

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych