Informacje

autor: www.sxc.hu
autor: www.sxc.hu

Małe miejscowości potrzebują połączeń

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 8 maja 2019, 18:33

  • Powiększ tekst

Przewoźnicy i samorządowcy zgodnie przyznają, że w woj. kujawsko-pomorskim jest coraz mniej połączeń autobusowych do małych miejscowości. Rządowe zapowiedzi dofinansowania przewozów uważają za szansę na zniwelowanie narastających „białych plam” komunikacyjnych.

Z danych przekazanych przez Urząd Marszałkowski w Toruniu wynika, że na terenie woj. kujawsko-pomorskiego z finansowania do ustawowych ulgowych przejazdów korzystają 43 firmy - w zdecydowanej większości prywatne.

Dariusz Lewandowski, główny specjalista ds. przewozów z Kujawsko-Pomorskiego Transportu Samochodowego (KPTS), będącego spółką samorządu województwa, przyznał, że tak jak inni przewoźnicy, tak i jego firma była zmuszona w ostatnich latach do ograniczania liczby połączeń.

Mamy w woj. kujawsko-pomorskim 10 oddziałów - w Brodnicy, Rypinie, Golubiu-Dobrzyniu, Lipnie, Włocławku (siedziba firmy), Radziejowie, Aleksandrowie Kujawskim, Inowrocławiu, Mogilnie i Żninie, a także Nowym Mieście Lubawskim w woj. warmińsko-mazurskim. W ostatnich latach kasowaliśmy połączenia m.in. w Inowrocławiu, gdzie ubywa pasażerów. Tak dzieje się wszędzie. Trend jest taki - co obserwujemy na poszczególnych kursach czy liniach - że pasażerów ubywa w zastraszającym tempie w ostatnim czasie” - podkreślił Lewandowski.

Dodał, że w Lipnie powołany został powiatowy zakład zajmujący się lokalnymi przewozami autobusowymi, co spowodowało wyparcie KPTS z rynku.

Zostaliśmy tylko na liniach wojewódzkich Lipno-Włocławek oraz Lipno-Toruń. Gdy jest mała liczba pasażerów, a dodatkowo pojawia się konkurencja, to ciężko, żebyśmy utrzymywali nierentowanie połączenia” - wskazał.

Przyznał, że spółka nie zna jeszcze nowych propozycji ustawowych zapisów dotyczących transportu autobusowego w regionach.

Nie wiemy, czy będzie to dotyczyło nowych linii, czy starych, odtwarzanych. Linii, którą kasowaliśmy i miała rentowność na poziomie 60 czy 80 groszy, nie da się odtworzyć z tego samego poziomu. Pasażerowie już bowiem sobie jakoś poradzili z brakiem autobusów, więc dziś rentowność startowa będzie wynosiła 15 czy 20 groszy. Te osoby, które przesiadły się do samochodu osobowego, tak chętnie nie wrócą do autobusów. Na pewno są jednak tacy, które są pozbawieni komunikacji” - powiedział Lewandowski. Przyznał, że ten temat jest trudny, skomplikowany. „Nie jestem w stanie w tym momencie wyrokować, co przyniosą nowe przepisy w tej sprawie” - wskazał.

Rzeczniczka prasowa Arriva Bus Transport w siedzibą w Toruniu Joanna Parzniewska zwróciła uwagę na ogólną tendencję odpływu pasażerów z rynku przewozów autobusowych w regionach.

Liczba pasażerów maleje, a koszty prowadzenia działalności rosną. Sam pomysł tzw. ustawy autobusowej i przyznania dodatkowych środków przyjęliśmy z dużym entuzjazmem. Cieszymy się, że w końcu ktoś poruszył temat dofinansowania przewozów autobusowych w regionach. Nie znamy jeszcze szczegółowych rozwiązań, więc trudno się odnieść do tego, czym będą skutkowały nowe zapisy prawa” - podkreśliła.

Założenie, że autobusowy transport publiczny sam się sfinansuje w regionach, pomimo malejącej liczby pasażerów, oceniła jako z gruntu niewłaściwe i rynkowo nierealne. „Nie tylko my likwidujemy oddziały, ale robią to także tzw. PKS-y; nie tylko spółki prywatne, ale także takie, które mają umocowanie kapitałowe w samorządach. Założenie, że ten transport sfinansuje się z biletów, okazało się nierealne i niezgodne z rzeczywistością” - powiedziała rzeczniczka Arrivy.

Spółka była w ostatnich latach zmuszona do likwidacji swoich oddziałów w różnych województwach, ale udało jej się utrzymać oddział w miejscu założenia - w Toruniu.

Anna Grzyb z Wydziału Komunikacji i Transportu Starostwa Powiatowego w Brodnicy przyznała, że liczba połączeń autobusowych w ostatnich latach się zmniejsza.

Gdy ja zaczynałam pracę, to większość linii była obsługiwana przez PKS-y. To właśnie ich likwidacja spowodowała największe okrojenie linii. Potem pojawili się przewoźnicy prywatni i oni na liniach najbardziej dochodowych wyparli PKS. Przeważnie mają 1-2 linie, to zależy od przewoźnika. U nas i tak - jeżeli spojrzy się na sąsiadów - tych przewoźników prywatnych jest nieco więcej” - dodała.

Podkreśliła, że kursy do siedziby gminy - miasta Brodnica - się utrzymują. „Do mniejszych miejscowości, co wydaje się logiczne, są kasowane. Troszeczkę rynek się unormował i ustabilizował. Linie dochodowe cały czas istnieją, ale dostępność komunikacji w mniejszych miejscowościach systematycznie się pogarszała w ostatnich latach” - oceniła Grzyb.

Jerzy Zająkała, wójt gminy Łubianka w powiecie toruńskim podał, że nawet w ostatnim czasie doszło na terenie jego samorządu do likwidacji połączeń autobusowych.

Firma Arriva w marcu przedstawiła mi informację o zamiarze likwidacji kilkunastu połączeń autobusowych, motywując to małym zainteresowaniem mieszkańców tymi połączeniami. Zachowała dużą liczbę kursów na głównej trasie biegnącej przez gminę - Toruń - Unisław, ale istotnie planowała zmniejszenie liczby połączeń na linii Chełmża-Łubianka-Zławieś Wielka” - wskazał Zająkała.

Dodał, że gminie udało się część z tych połączeń uratować, ale od maja kilka z nich niestety zlikwidowano. Do tych, które pozostały, samorząd musiał firmie dopłacić.

Zapoznam się z nową ofertą przygotowaną przez rząd i mam nadzieję, że uda się z tych środków uzyskać pewną rekompensatę ponoszonych obecnie kosztów w związku z uratowaniem niektórych połączeń. Myślę także o stworzeniu połączeń komunikacyjnych wewnątrzgminnych z miejscowości, które są białymi plamami w naszym samorządzie. Do Wymysłowa czy Słomowa nie dojeżdża żaden autobus, z wyjątkiem busów wożących dzieci do szkół” - podkreślił Zająkała.

Wielu samorządowców przyznaje, że potencjalni pasażerowie autobusów zrezygnowali z korzystania z nich także przez zupełnie nieatrakcyjne z ich punktu widzenia rozkłady jazdy. Dla przykładu z Sępólna Krajeńskiego - oddalonego od Bydgoszczy o ok. 60 km po godzinie 16.00 można dostać się do największego miasta w regionie tylko jednym autobusem. Pokonuje on tę trasę w 1 godzinę i 45 minut. Dojeżdża do Bydgoszczy o 18,20, a ostatni autobus powrotny wyrusza z tego miasta o 19,20. Trudno w takim przypadku myśleć o wyjeździe do opery, filharmonii, teatru czy nawet galerii handlowej. W weekend do wielu miejscowości w województwie autobusy nie docierają w ogóle.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych