Informacje

Protest w Hong Kongu / autor: PAP/EPA/JEROME FAVRE
Protest w Hong Kongu / autor: PAP/EPA/JEROME FAVRE

Chiny widzą „oznaki terroryzmu” w Hong Kongu

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 12 sierpnia 2019, 16:20

  • Powiększ tekst

W brutalnych działaniach radykalnych uczestników protestów w Hongkongu widoczne są „oznaki terroryzmu” - oceniło chińskie rządowe biuro ds. Hongkongu i Makau, po raz kolejny deklarując pełne poparcie dla władz regionu i tamtejszej policji.

W krótkim oświadczeniu, które odczytał na konferencji w Pekinie rzecznik biura Yang Guang, oceniono również, że region znalazł się w „krytycznym momencie”, oraz wyrażono poparcie dla karania brutalnych przestępstw „żelazną ręką”. Yang potępił szczególnie niedzielny atak na jeden z posterunków policji przy użyciu koktajlu Mołotowa, w wyniku którego obrażenia odniósł jeden funkcjonariusz.

W ostatnich dniach radykalni protestujący w Hongkongu wielokrotnie atakowali policję bardzo niebezpiecznymi narzędziami, co stanowi poważne i brutalne przestępstwo i zaczęło ukazywać oznaki terroryzmu () Tego rodzaju brutalna działalność przestępcza musi być stanowczo zwalczana zgodnie z prawem, bez wahania czy litości - powiedział rzecznik, cytowany przez hongkoński dziennik „South China Morning Post”.

W przeciwieństwie do dwóch poprzednich konferencji prasowych biura, poświęconych sytuacji w Hongkongu, Yang nie odpowiadał na pytania dziennikarzy - zauważyła publiczna hongkońska stacja RTHK. Biuro ds. Hongkongu i Makau jest najwyższym chińskim organem rządowym odpowiedzialnym za zarządzanie tymi dwoma byłymi europejskimi koloniami, a obecnie specjalnymi regionami administracyjnymi ChRL.

Biuro łącznikowe centralnego rządu ludowego Chin w Hongkongu również potępiło działania protestujących jako „akty terroryzmu”.

Żadne miejsce na świecie nie tolerowałoby takich haniebnych i ekstremalnych okrucieństw. Jeśli pozwolimy, aby tego rodzaju działania terrorystyczne trwały, Hongkong stoczy się w bezdenną przepaść - oceniło przedstawicielstwo rządu centralnego.

W niedzielę w wielu miejscach Hongkongu po raz kolejny doszło do starć pomiędzy antyrządowymi demonstrantami a policją. Wielu komentatorów krytykowało funkcjonariuszy za użycie nadmiernej ich zdaniem siły, w tym strzelanie nabojami pieprzowymi z bliskiej odległości, bicie demonstrantów pałkami i wykorzystanie gazu łzawiącego wewnątrz stacji metra. „SCMP” określił to jako „szokujące sceny policyjnej przemocy”.

Wątpliwości wzbudziły również publikowane przez lokalne media nagrania, na których widać pomagające policji osoby przebrane za demonstrantów. Mężczyźni w czarnych, cywilnych ubraniach nie odpowiadali dziennikarzom na pytania, czy są policjantami. Przedstawiciele policji potwierdzili w poniedziałek, że w ramach operacji przeciw „kluczowym radykalnym protestującym” funkcjonariusze wcielali się w „różne role”. Policja zapewnia jednak, że nie prowokowali oni demonstrantów do radykalnych zachowań, co zarzucała im część komentatorów.

Była to już 10. z rzędu niedziela protestów przeciw administracji Hongkongu i zgłoszonemu przez nią projektowi nowelizacji prawa ekstradycyjnego, która umożliwiłaby m.in. przekazywanie podejrzanych do Chin kontynentalnych. Władze bezterminowo zawiesiły prace nad projektem, ale nie wycofały ich całkowicie, czego domagają się demonstranci. Z tygodnia na tydzień protesty stają się bardziej gwałtowne i obecnie dochodzi do nich niemal codziennie.

Władze w Pekinie i podporządkowane partii komunistycznej media Chin kontynentalnych wielokrotnie sugerowały, że za protestami w Hongkongu stoją antychińskie „obce siły”. Rzeczniczka chińskiego MSZ Hua Chunying żądała od USA, aby „zabrały z Hongkongu swoje czarne ręce”, a dowódca garnizonu chińskiej armii w tym regionie Chen Daoxiang oświadczył, że wojsko jest „zdeterminowane, by bronić suwerenności kraju oraz bezpieczeństwa, stabilności i dobrobytu Hongkongu”.

PAP, MS

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych