Czym będzie twardy Brexit?
Zbliżający się termin wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej niesie coraz większe ryzyko tak zwanego “twardego brexitu”. Oznaczałoby to opuszczenie wspólnoty przez Zjednoczone Królestwo bez odpowiedniej umowy, regulującej między innymi kwestie eksportowe i transportowe.
Bezumowny brexit grozi dużymi cłami na eksportowane i importowane przez Wielką Brytanię produkty, niepewną przyszłością cudzoziemców mieszkających na Wyspach i widmem konfliktu w Irlandii – dla której powrót twardej granicy mógłby oznaczać poważne zamieszki. Nic dziwnego, że tą perspektywą przestraszona jest nie tylko Unia, lecz także sami Anglicy. Posłowie opozycyjni, działający w parlamencie brytyjskim – do spółki z posłami partii rządzącej, buntującymi się przeciwko swoim przełożonym, przeforsowali projekt ustawy zmieniającej ostateczny termin brexitu. Ustawa najprawdopodobniej przełoży wyjście z Unii na styczeń 2020 roku.
– Obecny termin, czyli koniec października 2019 roku, utrudnia wypracowanie kompromisu i umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Wprowadzenie tej ustawy w życie jest więc wysoce prawdopodobne. Natomiast nadal nie wykluczałbym niebezpieczeństwa tak zwanego “no deal brexitu”, czyli bezumownego wyjścia – powiedział serwisowi Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface. – To ryzyko nadal istnieje. Twardy brexit byłby dosyć dotkliwy, zarówno dla Wielkiej Brytanii, jak i dla innych krajów eksportujących na ten rynek. Wielka Brytania znajduje się na trzecim miejscu wśród głównych odbiorców polskiego eksportu. Większe cła, nałożone głównie na produkty branży spożywczej i mleczarskiej, a także motoryzacyjnej i chemicznej, byłyby dla nas dotkliwym kosztem. Na szczęście wygląda na to, że niebezpieczeństwo brexitu bez umowy zostało odsunięte w czasie – analizuje Sielewicz.
eNewsroom.pl/ as/