Protesty Brytyjczyków po decyzji Izby Gmin
We czwartek premier Boris Johnson wynegocjował w Brukseli umowę brexitową. Jeśli ktoś się zastanawiał, czy coś jeszcze może stanąć na przeszkodzie sfinalizowania wyjście Wielkiej Brytanii z UE, to już wie.
W sobotę od rana brytyjska Izba Gmin debatowała na nadzwyczajnym posiedzeniu w sprawie przyjęcia umowy brexitowej. Jednak w trakcie posiedzenia okazało się, że przedmiotem najważniejszego głosowania nie będzie umowa dotycząca brexitu, którą premier Wielkiej Brytanii wynegocjował w Brukseli we czwartek, lecz poprawki zgłoszonej przez sir Olivera Letwina i Hilarego Benna.
Złożona przez Letwina poprawka przewidywała wstrzymanie poparcia dla umowy do czasu, gdy stosowne ustawy nie zostaną przyjęte i nie wejdą w życie. Według założenia, celem jest uniknięcie „przypadkowego brexitu bez umowy”, czyli sytuacji, w której posłowie poparliby porozumienie, ale ustawa nie przejdzie całego procesu legislacyjnego przed 31 października i Wielka Brytania mimo porozumienia politycznego z UE, musiałaby wyjść bez umowy.
Za jego poprawką zagłosowało 322 posłów, przeciw było 306. Oznacza to, że zgodnie z tzw. ustawą Benna brytyjski premier Boris Johnson prawdopodobnie będzie musiał jeszcze w sobotę, 19 października, poprosić o przesunięcie terminu brexitu do 31 stycznia 2020 roku.
W reakcji na decyzję Izby Gmin przed Parlamentem protestują tysiące Brytyjczyków, którzy domagają się decyzji dotyczącej przyszłości Wielkiej Brytanii