Informacje

Heiko Maas i Angela Markel / autor: PAP/EPA/HAYOUNG JEON
Heiko Maas i Angela Markel / autor: PAP/EPA/HAYOUNG JEON

Maas: USA nie decyduje o europejskiej polityce energetycznej

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 12 grudnia 2019, 15:40

  • Powiększ tekst

Szef MSZ Niemiec Heiko Maas skrytykował w czwartek decyzję Izby Reprezentantów USA o przyjęciu projektu budżetu obronnego, przewidującego sankcje na firmy biorące udział w budowie gazociągu Nord Stream 2, który łączy Rosję i Niemcy przez Morze Bałtyckie.

O europejskiej polityce energetycznej decyduje Europa, a nie USA. Bezwzględnie odrzucamy ingerencję zewnętrzną i sankcje o zasięgu eksterytorialnym - napisał na Twitterze szef niemieckiej dyplomacji.

Przyjęta przez Izbę Reprezentantów w środę ustawa o budżecie Pentagonu przewiduje m.in. sankcje na firmy biorące udział w budowie gazociągu Nord Stream 2.

Swoje oburzenie w bardziej dosadny sposób wyraził kolega partyjny Maasa z SPD - poseł tej partii do Bundestagu Carsten Schneider.

Stany Zjednoczone cofnęły się wreszcie do czasów Dzikiego Zachodu, gdzie obowiązuje tylko prawo silniejszego. Jeśli sankcje są teraz stosowane również wobec sojuszników, to czekają nas ciężkie czasy. Ci, którzy tak postępują, wkrótce nie będą mieli żadnych sojuszników. Europa nie może i nie da się zaszantażować, żeby kupować brudny amerykański gaz skroplony - powiedział socjaldemokrata w rozmowie z tygodnikiem „Der Spiegel”.

Współprzewodnicząca niemieckich Zielonych Annalena Baerbock podkreśliła co prawda, że Nord Stream 2 jest złym projektem zarówno z punktu widzenia energetyki, jak i polityki bezpieczeństwa, lecz metoda, jaką zastosowała administracja USA, jest - jej zdaniem - nieodpowiedzialna. „Jest to bezprecedensowa ingerencja w wewnętrzne sprawy UE, a prezydent USA (Donald Trump) po raz kolejny pokazuje, że zastępuje on działania polityczne szantażem” - oznajmiła.

Poseł liberalnej FDP Bijan Djir-Sarai uważa, że amerykańskie sankcje mają charakter symboliczny i nie będą miały już rzeczywistego znaczenia politycznego. „Prawdopodobnie wydłużą one budowę i podniosą jej koszty, ale nie będą w stanie powstrzymać Nord Stream 2 jako całego projektu. Na to jest już za późno” - przekonywał.

Z kolei dla szefa frakcji tradycyjnie prorosyjskiej partii Lewica w Bundestagu Dietmara Bartscha sankcje są kolejnym punktem krytycznym w relacjach transatlantyckich. „Trump rozpoczyna wojnę gospodarczą z Europą” - wieszczy polityk postkomunistycznego ugrupowania.

Czytaj też: Trump: natychmiast podpiszę ustawę o budżecie Pentagonu

PAP, KG

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych