ASF i ptasia grypa atakują Europę
Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski uważa, że pojedyncze kraje nie poradzą sobie z globalnymi wyzwaniami w rolnictwie. Niezależnie od tego, czy chodzi o wyżywienie głodujących ludzi, czy zwalczanie epidemii wśród zwierząt.
„Kraje, które mają dobre warunki do rozwoju rolnictwa, mimo problemów takich jak susze, czy choroby zwierzęce, (…) mają obowiązek myśleć o wyżywieniu całego świata. Nie tylko swoich obywateli. Muszą one być jednak wspierane przez te kraje, które mają słabe rolnictwo, bo np. klimat czy gleba nie pozwala, ale mają np. zasoby naturalne” - powiedział Ardanowski w rozmowie z PAP.
Brał on udział w niemieckiej stolicy w konferencji ministrów rolnictwa pod hasłem „Żywność dla wszystkich. Handel na rzecz bezpiecznej, urozmaiconej i zrównoważonej żywności”. Uczestniczyło w niej około 80 szefów resortów rolnictwa z całego świata.
Ardanowski wyraził przekonanie, że pojedyncze kraje nie udźwigną ciężaru wyżywienia świata i przypomniał, że do 2050 roku na Ziemi przybędzie 2 mld nowych mieszkańców. „Myślenie o zapewnieniu żywności dla całego świata musi być imperatywem dla organizacji międzynarodowych. Tylko wspólnymi wysiłkami całej ludzkości możemy zapewnić jej rozwój na najbliższe pokolenia” - powiedział minister.
Jeżeli jednak to nie nastąpi, to Ziemię czekają „ogromne nieszczęścia, które dotkną każdego - wojny o żywność i migracje” - przewiduje Ardanowski.
Minister uważa, że przedstawiciele rządów poszczególnych krajów świata rozumieją, jaka ciąży na nich odpowiedzialność. Problemem jest jednak to, że decyzje finansowe są podejmowane przez „bogatych tego świata - banki i korporacje międzynarodowe”, które mają często budżety większe niż państwa, ale bardzo wąsko definiują swoje interesy. Ewentualnie mówią czasem o odpowiedzialności biznesu, „robiąc z tego szopkę” - ubolewał Ardanowski. Apelował też o wspieranie rolnictwa, bo nie ma innego sposobu wytwarzania żywności.
Chodzi też o to, żeby rolnictwo było oparte o mniejsze gospodarstwa. O gospodarstwa rodzinne, żeby nie tworzyć - jak w Ameryce Południowej, czy też niektórych miejscach Europy (…) fabryk mięsa, mleka, czy chleba, tylko opierać to na pracy rolników. Bo rolnicy zabezpieczają środowisko, zabezpieczają obszary wiejskie dla całego społeczeństwa” - argumentował minister i zaznaczył, że dobre rolnictwo jest elementem zwalczania zmian klimatycznych, a nie problemem dla klimatu.
„Rolnicy byli i są kustoszami przyrody. Byli i są sojusznikami przyrody. Są tymi, którzy o tę przyrodę dbają i robią to codziennie (…). Nie tak jak ci, którzy od wielkiego dzwonu, od akcji do akcji udają, że kochają przyrodę” - zwrócił uwagę szef polskiego resortu rolnictwa.
Podobnie jak poszczególne kraje, działając w pojedynkę nie rozwiążą problemu głodu na świecie, tak nie poradzą one sobie też z epidemiami wśród zwierząt, jak afrykański pomór świń (ASF) - podkreślił Ardanowski.
Podejście do ASF się zmienia. Do niedawna uważano, że to nieszczęście jest problemem poszczególnych krajów. Świat stał się jednak globalną wioską, granice dla chorób nie obowiązują. To jest zjawisko, z którym cały świat musi wojować, a nie zrzucać na barki poszczególnych państw przekonywał minister.
Przypominając przy okazji, że Polska przez lata chroniła Europę Zachodnią przed ASF i ponosiła przy tym wielomilionowe koszty.
„Inne państwa zaczynają dostrzegać, że nawet jeśli są jeszcze chwilowo wolne od ASF, to odpowiedzialność i potrzeba pomocy z ich strony jest oczywista” - powiedział.
W rozmowie z PAP Ardanowski poinformował też, jakie działania profilaktyczne podejmują Niemcy, by zapobiec przedostaniu się ASF do ich kraju.
„Niemcy mówią, że jeżeli nie dokonacie zmniejszenia populacji dzików, to nie poradzicie sobie z tą chorobą. Sama bioasekuracja nie wystarczy. Profilaktycznie Niemcy wybili u siebie bardzo dużą ilość dzików. Myśliwi mają tu nałożone obowiązkowe indywidualne odstrzały, które musza wykonać i robią to. Ponieważ może to zapobiec przemieszczaniu się choroby. U nas każdy sobie rzepkę skrobie. Polski Związek Łowiecki, do tego powołany, twierdzi, że nie będzie polował. Musimy zatem wprowadzać drakońskie ustawy” - tłumaczył minister.
Zdaniem Ardanowskiego, część polskich polityków, którzy uważają, że nie wolno ingerować w przyrodę i strzelać do dzików, nie rozumie, że utrzymywanie chorej populacji tych zwierząt jest przyczyną roznoszenia się choroby.
Czytaj też:Są już pierwsze skutki ptasiej grypy. Białoruś rezygnuje z polskiego drobiu
PAP, DS