Informacje

fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay
fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay

Irlandia: Wielki powrót IRA

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 11 lutego 2020, 07:21

  • Powiększ tekst

Policzono głosy po sobotnich wyborach w Irlandii. Niespodziewanie najlepszy wynik osiągnęli lewicowi nacjonaliści z Sinn Fein – ale nie ma żadnej gwarancji, że faktycznie będą rządzić.

Sinn Fein (irl. My Sami) powstała w 1905 roku i początkowo postulowała bierny opór przeciwko brytyjskiej okupacji. W 1916 roku poparli jednak Powstanie Wielkanocne i wkrótce potem zaczęli propagować zbrojny opór, stając się politycznym skrzydłem Irlandzkiej Armii Republikańskiej. Pod koniec lat sześćdziesiątych, w czasie tzw. Kłopotów, jak Brytyjczycy nazywają konflikt w Irlandii Północnej, znacznie zyskali na popularności. Partia w tamtym okresie przyjęła również lewicową, momentami wręcz marskistowską tożsamość.

CZYTAJ TEŻ: Koronawirus: Straszne żniwo - już ponad 1000 ofiar

Od momentu podpisania Porozumienia Wielkopiątkowego, które zakończyło konflikt w Ulsterze, Republiką Irlandii rządziły jednak dwie centrowe partie, które dawno temu oderwały się od Sinn Fein – republikańska Fianna Fail (ir. Żołnierze Przeznaczenia) oraz chadecka Fine Gael (ir. Ród Irlandczyków), partia premiera Leo Varadkara. Mało kto się spodziewał, że ten duopol zostanie przełamany.

Do tegorocznych wyborów Sinn Fein poszła z radykalnie lewicowym populistycznym programem. Obiecywali między innymi walkę z wysokimi czynszami i kosztami życia czy naprawę służby zdrowia. Irlandia ze względu na swój wzrost gospodarczy była nazywana „celtyckim tygrysem”, jednak kryzys 2008 roku dotknął ją tak mocno, że do dzisiaj walczą z jego efektami, więc takie obietnice trafiły na podatny grunt. Dodatkowo Sinn Fein obiecała zorganizowanie referendum, które zjednoczyłoby obie Irlandie – co po Brexicie również jest bardzo nośnym tematem.

Jak się okazało Sinn Fein udało się zdobyć dzięki temu więcej głosów od swoich rywali. Poparło ją 24,5% wyborców. Fianna Fail otrzymała 22,2% głosów, a Fine Gael 20,9%.

Sukces wyborczy nie oznacza jednak, że lewica przejmie władzę. Irlandczycy stosują bowiem dosć skomplikowany proporcjonalny system wyborczy a Sinn Fein wystawiła w tych wyborach mniej kandydatów niż konkurencja, co może oznaczać, że zdobędą mniej przedstawicieli w liczącym 158 członków Dail Eireann, niższej izbie parlamentu. Eksperci przewidują, że najwięcej miejsc przypadnie Fianna Fail.

Żadna z partii nie ma jednak raczej szans na zdobycie samodzielnej większości – a to jeszcze bardziej komplikuje sprawę. W trakcie kampanii obie partie centrowe jasno deklarowały, że z powodu bliskich związków Sinn Fein z terroryzmem politycznym jakakolwiek koalicja nie wchodzi w grę. Sama partia podkreślała, że to było dawno, a oni sami odegrali wielką rolę w procesie pokojowym.

Po wyborach Varadkar podkreślił, że stanowisko jego partii nie uległo zmianie i na żadną koalicję nie ma szans. Lider Fianna Fail Michael Martin nie był jednak już tak pryncypialny. „Jestem demokratą” – powiedział dziennikarzom – „Słucham ludu. I szanuję decyzję ludu”. Wielu komentatorów potraktowało te słowa jako sugestię, że jego partia szykuje się do koalicji.

AP/ BBC/ Stefczyk.info/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych