Informacje

Rozluźnienie partnerstwa Paryż-Berlin / autor: PAP/EPA/OMER MESSINGER
Rozluźnienie partnerstwa Paryż-Berlin / autor: PAP/EPA/OMER MESSINGER

Media: "Wielka koalicja" Merkel ledwie dyszy

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 15 lutego 2020, 17:52

  • 4
  • Powiększ tekst

Omawiając sobotnie wystąpienia prezydenta Francji Emmanuela Macrona na 56. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa francuscy komentatorzy najwięcej uwagi poświęcają rozluźnieniu partnerstwa francusko-niemieckiego.

Macron wzywał Niemcy do zaakceptowania pomysłu autonomii obronnej Europy i do czynnego włączenia się we wspólną „strategię europejską”, do której nawołuje.

Prezydent podkreślał na konferencji prasowej, że konieczne jest nadanie nowej dynamiki Unii Europejskiej, by społeczeństwa, a w nich przede wszystkim klasy średnie, rozczarowane do Europy „która im nie przynosi bezpieczeństwa, a za którą muszą płacić”, znów uwierzyły w tę ideę.

Warunkiem koniecznym, choć niewystarczającym, uzyskania tej dynamiki jest ścisła współpraca Berlina i Paryża, gdyż jak mówił Macron, bez porozumienia francusko-niemieckiego niemożliwy jest postęp Europy.

Wysłannicy dziennika „le Monde” do Monachium zauważają, że dość pozytywnie odpowiedział na francuskie propozycje prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier. Dodają jednak natychmiast, że w Niemczech głowa państwa jest „autorytetem moralnym”, ale nie sprawuje władzy wykonawczej.

Dziennikarze „le Monde”, podobnie jak prawie wszyscy francuscy komentatorzy zwracają uwagę na to, że ”+wielka koalicja+ (kanclerz) Angeli Merkel ledwie dyszy i do tego jest bardzo podzielona w kwestiach polityki zagranicznej i obrony”.

W społeczeństwie niemieckim panuje wrogość do broni nuklearnej - mówił berliński korespondent radia France Info. Natomiast politycy niemieccy widzą propozycję „europeizacji” francuskich sił jądrowych jako próbę wciągnięcia Europejczyków do ich finansowania przy pozostawieniu wszelkich decyzji Francji - tłumaczył

Jerome Pellistrandi, redaktor naczelny periodyku „Revue de la Defense Nationale”, uznał w wywiadzie dla France Info, że prezydent Francji chce by Niemcy zrozumieli, że ich przywiązanie do amerykańskiego „parasola jądrowego” staje się anachroniczne w sytuacji, gdy prezydent Donald Trump zdecydowanie zmierza do wycofania się z regionów, w których żywotne interesy Ameryki nie są zagrożone.

Nawiązując do rozpoczętego przezeń „dialogu strategicznego” z Rosją, prezydent Francji przyznał, że Kreml próbuje destabilizować kraje demokratycznie i dalej będzie w sposób „skrajnie aktywny” kontynuował te próby. Powracając do niedawnej wizyty w Polsce, powiedział, że Polacy mają wobec Rosji obawy, które są „udokumentowane historią i geografią”.

Powołując się na grudniowe spotkanie normandzkiej czwórki (Ukraina, Rosja, Francja, Niemcy) w sprawie Donbasu i poprzedzającą je wymianę więźniów między Ukrainą a Rosją, Macron uznał, że rzucenie wyzwania Moskwie w latach 2013-2014 więcej szkód przyniosło Europie niż Rosji. Mówiąc o przyszłości prognozował, że Rosja gospodarczo nie wytrzyma obecnego tempa zbrojeń. Powiedział, że nie wierzy też w trwały sojusz Rosji i Chin i dlatego przewiduje, że wobec chińskiej ekspansji, Rosjanie będą musieli zbliżyć się do Europy.

Gdy chodzi o NATO, o którym niedawno powiedział, że jest w stanie „śmierci mózgowej”, Macron zastrzegał, że europejska autonomia obronna nie jest wymierzona przeciwko Sojuszowi Północnoatlantyckiemu, ani nie ma być dla niego alternatywą. Samodzielność militarna spowoduje, że Europa stanie się bardziej wiarygodnym partnerem sojusznika amerykańskiego - przekonywał prezydent Francji.

Czytaj także:Media: Niemcy egoistyczne, brutalne i… coraz słabsze

Na pytanie czy mimo brexitu włącza Wielką Brytanię w „strategię europejską”, Macron odpowiedział zdecydowanie „tak”, przypominając, że „różne są formaty obronnej współpracy” w Europie, a Paryż i Londyn łączą dwustronne porozumienia w tej dziedzinie.

Powiązane tematy

Komentarze