Kierowcy Uber i Bolt splajtują? Jest nowy problem
Po scenach z komunikacji miejskiej, jakie obiegły media społecznościowe, w obecnej sytuacji wiele osób muszących przemieszczać się i dojeżdżać do pracy wybiera przewozy typu Uber, czy Bolt zamiast transportu publicznego. Jednak z dniem 1. kwietnia może zabraknąć kierowców, którzy mogą zaoferować im swoje usługi w ramach tanich przewozów. Co poszło nie tak? Gościem Maksymiliana Wysockiego w piątkowym „Wywiadzie Gospodarczym” w telewizji wPolsce.pl, był Arkadiusz Pączka, ekspert Pracodawców RP
Nowelizacja ustawy o transporcie drogowym, tzw. „lex Uber”, to nowe prawo, które miało uporządkować rynek usług taksówkowych i zlikwidować szarą strefę w przewozie osób. Zgodnie z nowelą, nie trzeba będzie zdawać egzaminu z topografii miejscowości, a taksometr będzie mógł być zastąpiony aplikacją. Przygotowana przez resort infrastruktury nowela, oprócz wprowadzenia licencji dla pośredników w przewozie osób, umożliwia korzystanie przez kierowców świadczących usługi przewozu osób z aplikacji zastępujących kasę fiskalną i taksometr. Przeciw temu rozwiązaniu protestowały korporacje taksówkowe.
Jednak coś poszło nie tak. Okres przejściowy na mocy znowelizowanej ustawy o transporcie drogowym został ustalony na okres od 1 stycznia do 1 kwietnia 2020 r. W tym czasie nie udało się wdrożyć niezbędnych rozporządzeń, które umożliwiłyby terminowy proces wydawania licencji tysiącom kierowców i firm, które utrzymują się z platform i świadczą niezbędne usługi w zakresie mobilności dla Polaków. Wciąż brakuje dwóch kluczowych rozporządzeń (dotyczących e-fiskalizacji oraz aplikacji cyfrowej), które spodziewane są nie wcześniej niż pod koniec kwietnia.
Jeszcze do niedawna istniała duża niepewność co do procedur wydawania licencji, ze względu na opóźnione procesy, zarówno na szczeblu krajowym, jak i lokalnym. Ta niepewność stała się ogromną przeszkodą w całym procesie, a setki partnerów i kierowców spędzały całe dnie czekając w kolejkach, w urzędach, aby uzyskać swoje licencje.
Z przyczyn epidemii koronawirusa cały proces licencjonowania partnerów znacznie zwolnił, a w sytuacji kryzysu gospodarczego, którego wszyscy spodziewamy się w związku z obecną sytuacją, możliwość dalszego zarabiania dzięki wykorzystaniu platform mogłaby wspomóc dziesiątki tysięcy kierowców w całym kraju
Nie wiadomo, czy stosować nowe regulacje, które nie mają aktów wykonawczych, opóźnia się wydawanie licencji, nie wiadomo czy niektóre elementy z tej ustawy mają zastosowanie, że nie ma aktów wykonawczych, czy jest dopuszczalna forma działania tak, jak to było dotychczas przez ustawę „Lex Uber” i można powiedzieć, że ta niepewność regulacyjna przełożyła się na niepewność gospodarczą. Wielu przedsiębiorców po prostu nie wie też w jaki sposób ma dostosować się do tych regulacji. Czy kupować taksometry, czy można stosować się w oparciu o aplikację mobilną i kasę fiskalną dokonywać przewozów - mówi Arkadiusz Pączka, ekspert Pracodawców RP.
Potrzebne są nie tylko przepisy wykonawcze określające zasady dalszego wykorzystania aplikacji do rozliczania przejazdów, ale także wydłużenie okresu przejściowego dla platform oraz przede wszystkim partnerów i kierowców na dostosowanie się do nowych przepisów.
Pracodawcy RP apelują, że ze względu na stan zagrożenia epidemicznego, który został ogłoszony przez rząd z powodu koronawirusa, istnieje obecnie nadzwyczajna szansa na szybkie zaradzenie tej sytuacji poprzez prawne przedłużenie okresu przejściowego w drodze uproszczonego procesu legislacyjnego, co nie było wcześniej możliwe. Ich zdaniem, dałoby to szansę na wyjście z impasu, z którymi całą branża miała do czynienia w ostatnich miesiącach oraz na zapewnienie możliwości zarobkowania w tych trudnych czasach.
Jednocześnie widzimy, że ministerstwa próbują opanować tą sytuację i przygotować do konsultacji te projekty, ale czas na ich wdrożenie jest za krótki. Jedynym rozwiązaniem wychodzącym naprzeciw wszystkim kierowcom jest wydłużenie vacatio legis do końca roku - mówi Arkadiusz Pączka, ekspert Pracodawców RP.
ZOBACZ CAŁY WYWIAD: