Informacje

Okładka Gazety Bankowej / autor: Fratria
Okładka Gazety Bankowej / autor: Fratria

TYLKO U NAS

Gotowi na drugą falę?

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 30 września 2020, 10:05

    Aktualizacja: 30 września 2020, 10:33

  • 0
  • Powiększ tekst

Polski nie stać na kolejną kwarantannę narodową. Nawet bez niej niektórym branżom i firmom będzie bardzo trudno przetrwać spodziewaną drugą, jesienno–zimową falę pandemii koronawirusa – w październikowym wydaniu „Gazety Bankowej” tematem numeru są scenariusze dla polskiej gospodarki i naszych firm na wypadek drugiej fali pandemii COVID-19. Nowe wydanie najstarszego polskiego miesięcznika ekonomicznego już w sprzedaży

Pierwsza zimowo–wiosenna fala pandemii niemało kosztowała polską gospodarkę. Rząd wprowadził narodową kwarantannę (tzw. lockdown), podobnie jak większość rządów na świecie. Wiele sektorów gospodarki stanęło lub zaczęło działać „na pół gwizdka”. Zawieszono zajęcia w szkołach na każdym szczeblu nauczania. Według średniej wyliczonej z szacunków różnych ekspertów i instytucji, wiosenny dwumiesięczny lockdown (początek marca – początek maja) kosztował polską gospodarkę ponad 50 mld zł, czyli 25 mld zł miesięcznie” – pisze Piotr Rosik w okładkowym tekście pod tytułem „Druga fala”.

Trudno wyobrazić sobie, co działoby się po drugim lockdownie. Koszty byłyby na pewno jeszcze większe, niż przy pierwszej fali. Przy czym państwo raczej nie byłoby już w stanie ratować firm i całych branż. Mielibyśmy na pewno ogromną liczbę bankructw i gwałtowny wzrost bezrobocia. Cofnęlibyśmy się jako kraj wiele lat do tyłu. Weszlibyśmy w długotrwałą recesję” – cytuje autor „Gazety Bankowej” opinię Moniki Kurtek, ekonomistki Banku Pocztowego.

Obecnie zamiast o drugiej narodowej kwarantanny mówi się raczej o punktowych wyłączeniach (np. miast czy powiatów), lub sektorowych i branżowych. – Wszystko wskazuje na to, że obostrzenia będą miały charakter lokalny i będą wdrażane na poziomie powiatów lub grup powiatów.” - ocenia inny z cytowanych ekspertów, Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Banku Pekao.

Piotr Rosik podkreśla, że ekonomiści przyznają, że prognozowanie jest obecnie trudniejsze, niż kiedykolwiek. – Stopień niepewności w gospodarce jest w tej chwili bardzo wysoki, więc prognozowanie jest obarczone naprawdę dużym błędem – uważa Jan Hagemejer, ekspert think tanku CASE.

Gwarantem długodystansowego wzrostu są prywatne przedsiębiorstwa. Tworzenie odpowiedniego klimatu dla inwestycji prywatnych będzie centralnym wyzwaniem na najbliższe lata” – mówi Piotr Patkowski, wiceminister finansów w rozmowie z Maciejem Wośko („Na równych, uczciwych zasadach”). Minister zapytany o kwestię ponownego lockdownu w Polsce stwierdził:

„Zamknęliśmy gospodarkę właśnie po to, by móc chronić zdrowie i życie Polaków. (…) taktyka, którą obraliśmy wiosną była słuszna. Taktyka ta miała wpływ na naszą gospodarkę.(…). Należało ponieść koszt w skali makro – budżetu państwa, gospodarki, by uniknąć kosztów w skali mikro – utraty pracy, płynności, bankructw firm. Wiele wskaźników wygląda coraz lepiej. Zarówno produkcja przemysłowa jak i sprzedaż detaliczna szybko odrabiają straty po silnych spadkach zanotowanych w marcu–kwietniu. W lipcu, a w przypadku produkcji także w czerwcu, poziom obu wspomnianych kategorii był wyższy niż przed rokiem i niewiele niższy od poziomu z lutego, to jest sprzed wybuchu pandemii. Skala pogorszenia sytuacji na rynku pracy i sytuacji finansowej przedsiębiorstw w II kwartale była umiarkowana, w szczególności jeśli weźmiemy pod uwagę siłę spadku aktywności gospodarczej w tym okresie.” - mówi minister Piotr Patkowski i podkreśla: „Dziś wiemy, że takiego pełnego lockdownu już nie będziemy musieli wprowadzać. Mamy przygotowany plan działań”.

Nasze firmy szybko przeszły do świata cyfrowego. Wprawdzie od momentu, kiedy gospodarka działa podobnie jak przed lockdownem, polscy klienci powrócili częściowo do starych zachowań, jednak znaczna ich część już się od nich odzwyczaiła. W najbliższym czasie Polacy raczej nie powrócą do centrów handlowych. Wygląda na to, że Polska upodobniła się do Ameryki z początku lat 90., kiedy centra handlowe przestały być istotne dla konsumentów, oczywiście ze względu na rozwój e–commerce, a także innych form robienia zakupów.” – mówi Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego w rozmowie ze Stanisławem Koczotem („Jeszcze kiedyś będzie normalnie…”). Zdaniem rozmówcy „Gazety Bankowej” w wątku rozmowy, dotyczącym problemu zadłużenia polskiej gospodarki:

„Jeżeli jesteśmy w stanie dzięki wydatkom, przy niskich stopach procentowych zagwarantować wyższy wzrost gospodarczy, to warto taki koszt ponieść. Warto wykorzystać dług, jeżeli pozwoli nam on przyspieszyć proces konwergencji do reszty Europy. Mamy taką realną szansę chociażby dlatego, że gospodarka Europy Zachodniej cofnęła się z powodu pandemii aż do roku 2012, a my zaledwie do 2017, 2018 albo nawet jeszcze mniej. Rzeczpospolita w XVIII wieku, wtedy kiedy upadała, nie miała w ogóle długów – warto korzystać z tego instrumentu, ale z umiarem.”.

Piotr Arak kreśli pozytywny scenariusz dla polskiej gospodarki na nadchodzące lata: „Najważniejsze będą inwestycje: krajowe i zagraniczne. Stosując odpowiednią narrację na arenie międzynarodowej, jesteśmy w stanie przyciągnąć inwestorów amerykańskich i europejskich, którzy mogą teraz obawiać się Azji. Estoński CIT może być narzędziem do reinwestowania kapitału i przyciągania inwestorów. Ponieważ rosną nasze wynagrodzenia, drugi ważny czynnik napędzający nasza gospodarkę to zwiększająca się konsumpcja. Trzeci – zachowanie pozycji państwa jako eksportera netto, realizującego politykę bardzo podobną do Niemiec, stającego się eksportowym hegemonem w Europie Środkowej. Jesteśmy do tego dobrze przygotowani, a otwarcie rynku ukraińskiego i ewentualnie białoruskiego jest dla nas dużą szansą”.

*Marek Budzisz w artykule „Krach coraz bliżej” analizuje, jak stan gospodarki Białorusi może wpłynąć na zmiany polityczne u wschodniego sąsiada Polski. Na stanie gospodarki Białorusi natychmiast odbiły się napięcia polityczne:

W wyniku protestów, strajków i represji białoruskich organów siłowych, którym poddawany jest w pierwszym rzędzie dający niemal 6 proc. PKB kraju sektor IT kondycja gospodarki zaczęła się w ekspresowym tempie pogarszać.”. Dramatycznie pogarsza się sytuacja finansowa Mińska: „Po ostatnim komunikacie białoruskiego Banku Centralnego, z którego można było się dowiedzieć, o szybko spadających rezerwach walutowych kraju realnym scenariuszem stało się mówienie o perspektywie niewypłacalności Mińska, który już niedługo może nie poradzić sobie ze spłatą ciążących na nim długów.

Zdaniem Marka Budzisza scenariusz podtrzymywania władzy prezydenta Łukaszenki w Mińsku przez Rosję prezydenta Putina jest wariantem wyjątkowo kosztownym: „bez głębokich reform białoruskiej gospodarki perspektywa jej utrzymywania przez Rosję kosztować może rocznie nawet 12 mld dolarów, co jest ciężarem, nawet jak na jednego z głównych światowych eksporterów ropy naftowej, której ceny nie chcą wzrosnąć do przedkryzysowego poziomu”. „Zbudowany, a raczej zakonserwowany przez Aleksandra Łukaszenkę postsocjalistyczny „białoruski model” zdominowany przez nierentowne przedsiębiorstwa państwowe dożywa właśnie swoich ostatnich dni. Rosja może utrzymywać przez jakiś czas Białoruś, ale trzęsienia ziemi nie da się uniknąć” - podsumowuje swoją analizę Marek Budzisz.

Powinniśmy patrzeć na Białoruś jako na źródło wysokiej klasy specjalistów w dziedzinie informatyki, programowania.” – mówi Andrzej Szurek, dyrektor zarządzający spółki InnerValue, ekspert ds. relacji gospodarczych z rynkami wschodnimi w rozmowie „Czy białoruski biznes wyemigruje do Polski?”, którą przeprowadził Stanisław Koczot.

Rozmówca „Gazety Bankowej” podkreśla: „Właśnie na Białorusi powstają takie firmy, jak komunikator Viber, czy gra World of Tanks, stworzona przez jednego z globalnych liderów gier strategiczno–wojennych. Właśnie w białoruskim Parku Wysokich Technologii znajduje się biuro twórcy tej gry. Białoruś to nie tylko przemysł ciężki, ale również mocno rozwijające się globalne firmy.. (…) Gospodarka białoruska jest mocno upaństwowiona, około 75 proc. przedsiębiorstw działających na Białorusi jest kontrolowanych przez państwo. W obszarze IT takiej kontroli nie ma. Branża została mocno dotknięta przeszukaniami w dużych firmach technologicznych. (…) Specjaliści zaczęli wyjeżdżać z Białorusi obawiając się nie tylko o swoje bezpieczeństwo, ale również nie widząc możliwości rozwoju”.

Andrzej Szurek zaznacza, że w Polsce ci Białorusini mogą znaleźć warunek, by znów rozwinąć skrzydła w biznesie: „firmy będą szukały bardziej przyjaznego środowiska. Jest to na pewno duża szansa, szczególnie dla warszawskiej giełdy, gdzie notowanych jest kilkadziesiąt spółek gamingowych, otrzymujących bardzo dobre wyceny w porównaniu z ich odpowiednikami w Europie. (…) Jest taki pomysł, by przedstawić Białorusinom zorganizowaną ofertę, dotyczącą zarówno możliwości notowania na naszej giełdzie, jak i otwarcia u nas swojego biura.”

W najnowszym numerze „Gazety Bankowej” przeczytamy także o tym, czy giełdowa hossa jest w punkcie przesilenia, jak polscy indywidualni inwestorzy spowodowali renesans giełdowego rynku NewConnect, czy bojkoty konsumenckie są starannie zaplanowane przez same bojkotowane ponoć firmy, jak polskie banki przystąpiły do mobilnej turborewolucji, czy nadchodzą czasy abonamentu na wszystko oraz jak Robert Lewandowski rozgrywa partię w elicie finansowej światowego futbolu.

„Gazeta Bankowa” - najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce: aktualne wydarzenia ze świata gospodarki i finansów w kraju i na świecie, ludzie i firmy, inwestycje i świat technologii, historia polskiej gospodarki.

„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android

Szczegóły, jak zamówić e-wydanie „Gazety Bankowej”, kliknij tutaj

Okładka Gazety Bankowej / autor: Fratria
Okładka Gazety Bankowej / autor: Fratria

Powiązane tematy

Komentarze