Walia myśli o końcu lockdownu, Szkocja o jego wprowadzeniu
Lockdown w Walii zakończy się 9 listopada, czyli tak jak do tej pory planowano, niezależnie od tego, że w czwartek rozpocznie się on w Anglii - poinformował w poniedziałek walijski rząd. Nad swoim lockdownem zastanawiają się tymczasem władze Szkocji.
W Walii 17-dniowy lockdown w celu spowolnienia epidemii koronawirusa - nazwany zaporą ogniową - zaczął się 23 października. Szef walijskiego rządu Mark Drakeford przyznał, że zapowiedziany w sobotę przez brytyjski rząd czterotygodniowy lockdown w Anglii wpłynie na sytuację w Walii, ale sama data zakończenia restrykcji nie zostanie zmieniona.
Lockdown w Anglii będzie miał wpływ na ludzi, którzy mieszkają w Walii, ale pracują w Anglii, na firmy działające zarówno w Anglii, jak i w Walii oraz na przedsiębiorstwa prowadzące działalność handlową po obu stronach granicy. To naprawdę ważne, aby w miarę otwierania się Walia nie stała się ucieczką dla ludzi, którzy chcą obejść nowe, ostrzejsze ograniczenia nałożone przez premiera (Borisa Johnsona - mówił Drakeford.
Szef walijskiego rządu ogłosił, że od przyszłego poniedziałku nie będzie restrykcji w poruszaniu się po kraju, ale jego opuszczanie w czasie lockdownu w Anglii możliwe będzie tylko z ważnych powodów, takich jak praca. Działalność będą mogły wznowić szkoły, a także wszystkie firmy, które musiały ją przerwać, choć na razie nie sprecyzowano jeszcze na jakich mają funkcjonować puby i restauracje.
Dwa gospodarstwa domowe będą mogły stworzyć „bańkę” i w ramach niej spotykać się w domu, grupy do 15 osób będą mogły się spotykać w pomieszczeniach zamkniętych, by uczestniczyć w zorganizowanych zajęciach, zaś w przypadku otwartych przestrzeni ten limit wyniesie 30 osób. Wszystkie te wytyczne będą podlegały przeglądowi co dwa tygodnie.
W Walii na razie lockdown nie przekłada się na spadek liczby zakażeń, co widoczne jest już w Irlandii Północnej, która na taki krok zdecydowała się tydzień wcześniej. W miniony piątek w Walii zanotowano rekordową liczbę zakażeń w ciągu doby - 1737, zaś w poniedziałek - drugą najwyższą: 1646. Dotychczasowy bilans epidemii to 53 337 infekcji i 1 891 ofiar śmiertelnych.
Tymczasem szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon przyznała w poniedziałek, że krótki lockdown jest rozważaną opcją, choć przed podjęciem tej decyzji chce ona uzyskać zapewnienia brytyjskiego rządu w kwestii przedłużenia programu wypłacania z budżetu pensji tym pracownikom, którzy z powodu epidemii zostali wysłani na urlopy.
Szkocja była to tej pory tą częścią Zjednoczonego Królestwa, w której najszybciej wprowadzano restrykcje w związku z koronawirusem, ale w czwartek stanie się jedyną bez ogólnokrajowego lockdownu. W poniedziałek rano weszła w życie pięciostopniowa skala restrykcji, choć na najwyższym poziomie nie znalazła się żadna z jednostek administracyjnych Szkocji.
Ponieważ ochrona zdrowia jest kompetencją zdecentralizowaną, decyzje brytyjskiego rządu w tej dziedzinie odnoszą się tylko do Anglii. W Szkocji, Walii i Irlandii Północnej leżą one w gestii tamtejszych rządów. Stąd w każdej części Zjednoczonego Królestwa lockdown jest wprowadzany oddzielnie.
Czytaj także: Naukowcy obliczyli, o ile wzrośnie liczba zakażeń po protestach
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)/gr