Hybrydy plug-in nie służą środowisku. Nie zasługują na dotacje!
Sprzedaż samochodów elektrycznych i hybrydowych w Europie szybko rośnie. Okazuje się jednak, że popularniejsze od czystych elektryków hybrydy plug-in powodują wyższe zanieczyszczenia niż dotychczas twierdził przemysł samochodowy – pisze Barbara Rogala na portalu 300Gospodarka.
Raport stworzony na zlecenie europejskiej organizacji pozarządowej Transport&Environment sugeruje, że w odniesieniu do hybryd typu plug-in (w skrócie PHEV) w Europie być może mamy do czynienia z nową aferą podobną do głośnej dieselgate.
Hybrydy typu plug-in to fałszywe samochody elektryczne, zbudowane na potrzeby testów laboratoryjnych i ulg podatkowych, a nie prawdziwej jazdy – powiedziała Julia Poliscanova, starszy dyrektor ds. czystych pojazdów w Transport&Energy.
Pojazdy hybrydowe typu plug-in to auta elektryczne, które mają także silnik spalinowy. Mogą one ładować się nie tylko podczas jazdy, ale również przy użyciu prądu z sieci elektrycznej. Różnią się tym od zwykłych hybryd, które można ładować tylko w trakcie jazdy.
Badanie trzech najnowszych modeli pojazdów hybrydowych – BMW X5, Volvo XC60 i Mitsubishi Outlander – przyniosły szokujące wyniki. Emisje dwutlenku węgla przez te pojazdy w zwykłych warunkach były od 28 proc. do nawet 89 proc. wyższe niż reklamowali producenci.
W testach najlepiej wypadł samochód BMW X5. Mimo to przekroczył oficjalne wartości CO2 o 28 proc, emitując 41 gramów na kilometr. W tym samym teście XC60 i Outlander wyemitowały odpowiednio 115 gramów i 86 gramów na kilometr. To różnica 62-89 proc. w porównaniu z oficjalnymi wartościami.
Jeszcze gorzej było, gdy pojazd pracował na wyładowanej baterii. Wtedy emitował od trzech do ośmiu razy więcej niż wskazywały oficjalne dane. Auto prowadzone w trybie ładowania baterii emitowało natomiast od 3 do nawet 12 razy więcej niż sugerowały badania producentów – pisze Barbara Rogala.
Autorzy raportu twierdzą również, że producenci wprowadzają konsumentów w błąd sugerując, że pojazdy są stworzone do długotrwałej jazdy. Testy Transport&EnergyE wskazują, że gdy badane pojazdy przeszły na zasilanie silnikiem spalinowym mogły przejechać odpowiednio 11, 23 i 19 km dla X5, XC60 oraz Outlandera, zanim przekroczyły oficjalne limity emisji dwutlenku węgla.
Producenci samochodów sugerują też, że to użytkownicy pojazdów hybrydowych zbyt dużo korzystają z silników spalinowych i stąd biorą się nieprawidłowe wzrosty emisji. Jednak autorzy raportu wskazują, że wiążą się z tym raczej różne wady konstrukcyjne.
Wśród nich jest przede wszystkim słaby silnik elektryczny i bardzo zanieczyszczający silnik spalinowy. Kolejna wada to niezdolność hybryd do szybkiego ładowania (z wyjątkiem modelu Outlander).
Tak naprawdę – aby korzystać z baterii – hybrydę należałoby ładować częściej niż bateryjny samochód elektryczny. Ten na jednym ładowaniu może przejechać około 300 km.
Jak pisze Barbara Rogala z testów wynika, że emisje z aut typu PHEV powinny być od 50 do 230 proc. wyższe niż uważa się obecnie. Czyli producenci samochodów w Europie niemal na pewno nie zrealizują swoich obecnych celów redukcji emisji gazów cieplarnianych, jeśli szybko nie zareagują na nowe dane. To wszystko natomiast powinno znacząco wpłynąć na politykę transportową rządów i całej Unii Europejskiej.
Rządy powinny przestać dotować te samochody miliardami z pieniędzy podatników – stwierdziła Juia Poliscanova z Transport&Energy. Takie emisje przez pojazdy PHEV oznaczają, że wsparcie podatkowe dla nich jest zwyczajnie nieuzasadnione.
Tymczasem Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania i Wielka Brytania mają w tym roku wydać 1 miliard euro na subsydiowanie pojazdów PHEV. Podczas gdy korzyści dla środowiska będą mocno ograniczone – wynika z danych raportu.
Wsparcie dla hybryd typu plug-in to też utrata środków z podatków bez profitów dla środowiska. Z tytułu utraconych dochodów podatkowych z powodu niższych stawek podatku dla przedsiębiorstw stosowanych do pojazdów PHEV do budżetów państw UE nie wpłynie 555 mln euro. Do tego ponad 436 mln euro zostanie utraconych w ramach wsparcia zakupów prywatnych do września. To samo dotyczy Polski, gdzie dla wszystkich samochodów hybrydowych obowiązuje ulga w akcyzie w wysokości 50 proc.
W efekcie sprzedaż tych pojazdów poszła mocno w górę. Podczas gdy w ciągu ostatnich 12 miesięcy liczba samochodów bateryjnych poszła w górę o ok. 100 proc., to liczba hybryd plug-in zwiększyła o 234 proc. Nie jest to dobra wiadomość ani dla klimatu, ani dla jakości powietrza w Polsce. Sprzedawane samochody hybrydowe z wtyczką to najczęściej paliwożerne SUVy. Powinniśmy w Polsce tak projektować system ulg podatkowych i dopłat, żeby wspierać samochody najbardziej przyjazne dla środowiska. Zdaniem Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych na obecnym etapie rozwoju technologii tylko zeroemisyjne samochody bateryjne powinny być objęte ulgami w podatkach – powiedział 300Gospodarce ekspert z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych, Rafał Bajczuk.
Na polskich drogach jest obecnie 8 278 aut elektrycznych (48,4 proc. parku aut z wtyczką). Natomiast 8 812 hybryd plug-in jest (udział 51,6 proc.). Najbardziej popularnych samochodów hybrydowych – czyli takich, gdzie silnik stanowi wciąż podstawę, a napęd elektryczny jest dodatkiem i nie można ich ładować bezpośrednio z sieci – od stycznia do sierpnia ub. r. zarejestrowano na polskich drogach 119 842 sztuki.
300Gospodarka/RO
CZYTAJ TEŻ: Glapiński: W I kw. możliwe dalsze obniżenie stóp procentowych