Federacja fitnessu: Otwórzmy siłownie na próbne dwa tygodnie
Otwórzmy siłownie i kluby fitness na dwa próbne tygodnie; udowodnimy wtedy, że obiekty te wprowadzają obostrzenia, a klienci ich przestrzegają - powiedział prezes Polskiej Federacji Fitness Tomasz Napiórkowski
Czytaj też: Dlaczego zamykanie gospodarki nie jest uzasadnione wiarygodnymi badaniami?
W związku z ograniczeniami spowodowanymi pandemią koronawirusa m.in. siłownie i kluby fitness są zamknięte do 28 lutego. Otwarte są tylko dla kadry narodowej lub w ramach działalności leczniczej.
O odmrożenie branży fitness apelują jej przedstawiciele od miesięcy. Alarmują, że od połowy października jej straty szacowane są na około 2,3 mld zł. Natomiast jednym z argumentów na utrzymywanie zamknięcia ze strony rządzących jest obawa o to, że klienci obiektów sportowych nie będą przestrzegać zaleceń sanitarnych.
Jak wytłumaczył PAP prezes Polskiej Federacji Fitness, jest wiele możliwości, by tę branżę odmrozić przy jednoczesnym zachowaniu ostrożności w związku z trwającą pandemią.
Jednym z takich pomysłów - przekonywał - jest otwarcie klubów fitness i siłowni z jednej strony w reżimie sanitarnym z limitem gości wyliczonym na powierzchnię obiektu, tak, jak to było w okresie międzylockdownowym, a dodatkowo również dla osób zaszczepionych i ozdrowieńców, którzy w ten limit by się nie wliczali.
Czytaj też: Rząd ma dane o zakażeniach w klubach fitness. Znamy inne dane
Według Napiórkowskiego, argumentem dla utrzymywania zamknięcia tej branży ze strony rządzących jest obawa, że klienci nie będą przestrzegać obostrzeń. W związku z tym - mówił - „proponujemy, aby otworzyć siłownie na dwa tygodnie celem przeprowadzenia próby”. „Chcielibyśmy udowodnić Radzie Medycznej, Ministerstwu Zdrowia i Głównemu Inspektoratowi Sanitarnemu, że zarówno kluby fitness wprowadzają obostrzenia, jak i klienci ich przestrzegają” - podkreślił.
Dodał również, że jest świadomy wydarzeń z minionego weekendu na Krupówkach w Zakopanem, jednak - zaznaczył - „nie chcemy odpowiadać za błędy innych branż”. „Kluby fitness ani razu nie były ogniskiem zakażeń, a wszelkie kontrole przeprowadzane w okresie międzylockdownowym zdawaliśmy wzorowo” - powiedział Napiórkowski.
Prezes PFF zwrócił również uwagę, że w Polsce są 3 mln osób z cukrzycą, 14 mln osób z nadwagą i 8 mln z otyłością. „To dane z NFZ i dla tych osób obiekty fitness także są pozamykane od października. Przecież to właśnie chorzy na te choroby przechodzą COVID-19 gorzej, a zamknięcie siłowni uniemożliwia im poprawę stanu zdrowia” - przekonywał. „Wręcz narażamy ich jeszcze bardziej” - zauważył Napiórkowski.
Czytaj też: Ekspert: Wszystko wszystkim zabronić? Nie tędy droga!
Wskazał, że jest wiele krajów, które już otworzyły lub zamierzają otworzyć kluby fitness, a w niektórych - zaznaczył - sytuacja pandemiczna jest gorsza niż w Polsce. Wśród krajów odmrażających siłownie wymienił m.in. Wielką Brytanię, Danię, Norwegię, Finlandię, Słowenię oraz Hiszpanię.
Kwestią dotyczącą udostępniania obiektów sportowych, np. siłowni, klubów fitness w ramach obowiązującego reżimu sanitarnego zajmowała się we wtorek sejmowa Komisja Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki. Podczas posiedzenia komisji wiceminister zdrowia Waldemar Kraska mówił m.in., że ryzykiem odmrożenia branży jest to, że najprawdopodobniej wielu klientów siłowni i klubów nie przestrzegałoby zaleceń. Argumentował, że kontakt między ćwiczącymi jest dość niewielki, a wysiłek intensywny, co nie sprzyja utrzymaniu zasad bezpieczeństwa sanitarnego.
Również w podobnym tonie wypowiadał się główny inspektor sanitarny Krzysztof Saczka, który mówił, że „pomimo zrozumienia dla całej branży musimy wyważać pomiędzy zdrowiem, a aktywnością gospodarczą i fizyczną”. Wskazywał też, że na siłowniach ćwiczy się przeciętnie ponad godzinę, bez maseczek, a o zakażeniu dowiadujemy się najwcześniej po 3-7 dniach, więc często nie mamy świadomości, że zarażamy.
Jednocześnie wiceminister Kraska zapewnił podczas posiedzenia komisji, że Rada Medyczna przy premierze spotka się z przedstawicielami branży fitness, by wysłuchać jej stanowiska. O to wnosił również obecny w Sejmie prezes PFF.
PAP/mt