Pereira: właściciel Onetu pozywa dziennikarzy cywilnie na setki tysięcy zł
Szef portalu TVP Info Samuel Pereira mówił dziś podczas posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu o działaniach koncernu medialnego Ringier Axel Springer Polska (RASP), właściciela portalu Onet.pl i znanych tytułów prasowych, który za krytykę swoich mediów pozywa osoby cywilnie na setki tys. złotych
Szef portalu TVP Info podkreślił, że duży koncern medialny żąda w procesie zapłaty 100 tysięcy złotych od indywidualnych dziennikarzy w związku z wygłaszanymi przez nich opiniami. Pereira podkreślił, że pozew nie jest złożony przeciw konkretnemu wydawnictwu czy instytucji medialnej, ale przeciw osobie prywatnej, i chodzi o wywołanie efektu mrożącego.
Koncern z udziałem zagranicznym, jeden z największych koncernów medialnych w Polsce, koncern niemiecki, przepraszam, oczywiście częściowo też szwajcarski i amerykański, jak zwrócił uwagę pan minister, ale duży koncern medialny, pozywa cywilnie na 100 tysięcy złotych dziennikarzy za opinie. Ja nie mówię, nie mówimy tutaj o pozwach wytoczonych Telewizji Polskiej, w której ja pracuję, czy przeciwko tygodnikowi Sieci, czy innym mediom, w których pracują inni dziennikarze, tylko osobom prywatnym, o pozwach cywilnych […], chodzi o wywołanie właśnie efektu mrożącego, o którym mówiła pani Iwanowa, czyli stworzenia takiego przekazu medialnego, bo sprawa w sądzie prawdopodobnie, na to też wskazują prawnicy, zostanie przez RASP przegrana z kilku względów – powiedział Samuel Pereira podczas posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu.
Czytaj też: Łucznik: Niemiecki Onet walczy z polską zbrojeniówką publikacjami i w sądzie
Jak dodał Samuel Pereira, został przez koncern oskarżony za stwierdzenia, których on nie wypowiedział, ponieważ nie on akurat stwierdził, że linia programowa RASP jest tworzona pod dyktando Niemiec.
Jednym z nich jest to, że stwierdzenia, które tutaj padały, w kontekście mojej sprawy, to nie są stwierdzenia mojego autorstwa, to nie są moje słowa. Inaczej mówiąc, stwierdzenie „Fakt jest niemieckim tabloidem, a linia programowa RASP jest tworzona pod dyktando Niemiec, a prezes wydawnictwa Mark Dekan jest niemieckim nadzorcą, czy, jak mówił pan redaktor Blumsztajn, nazistowskim nadzorcą”, to nie są moje słowa - zaznaczył dziennikarz.
Pereira podkreślił, ze słowa, które on sam wypowiedział, zgromadzone w materiałach procesowych nie nadają się na pozew sądowy.
Czyli inaczej mówiąc, wydawnictwo pozywa mnie za słowa, których nie wypowiedziałem, ponieważ za słowa, które rzeczywiście wypowiedziałem, które znajdują się w materiałach procesowych – one tak naprawdę nie nadają się na pozew, mówiąc kolokwialnie – powiedział szef portalu tvp.info na posiedzeniu sejmowej komisji.
Pereira dodał, że nie chodzi o niego, ponieważ on pracuje w telewizji publicznej, w dużej instytucji medialnej, która chroni swoich dziennikarzy. Wspomniał też o podwójnych standardach i sztuczkach prawnych stosowanych w sądzie.
Myślę tutaj, w tej sytuacji, o wszystkich innych dziennikarzach, również o freelancerach, którzy chcieliby również na Twitterze, na Facebooku wyrazić swoje zdanie na temat różnych publikacji dziennikarzy mediów RASP […] Niemieckie media pokazują podwójne standardy, czyli z jednej strony pozywamy za krytyczne opinie na nasz temat, a kiedy z kolei nasz dziennikarz, dyrektor jednego z największych mediów prawdopodobnie powiedział nieprawdę, to my się bronimy mówiąc, że to nie był on, tylko jego hologram - mówił Pereira o przykładowej linii obrony przyjętej przez koncern RASP w sądzie.
twitter.com/mt