Czy Apple może wszystko? Także i nas dotyczy spór w USA
Pozew przeciw firmie Apple dotyczący definicji słów „kupno” i „sprzedaż” może zmienić to, jak dostawcy treści elektronicznych udostępniają je swoim użytkownikom - ocenili eksperci z dziedziny prawa komentujący ostatnie kłopoty prawne koncernu z Cupertino.
Zarządzany przez Tima Cooka koncern Apple z siedzibą w Cupertino produkuje sprzęt elektroniczny (m.in. iPhone’y i iPady) oraz dystrybuuje na swoich platformach oprogramowanie i treści elektroniczne o charakterze rozrywkowym (m.in. system iOS, Apple Music). W USA firma otrzymała dwa pozwy zbiorowe dotyczące odcięcia dostępu do zakupionego przez użytkowników oprogramowania i innych materiałów o dużej wartości - w jednym przypadku przekraczającej 25 tys. USD - w wyniku blokad ich kont.
Strony skarżące firmę uważają, że nieprawidłowo posługuje się ona słowami „kupno” oraz „dzierżawa”, wykorzystując je w ramach nieuczciwych praktyk reklamowych, co wprowadza konsumentów w błąd. Według powodów zakup oprogramowania na platformie cyfrowej Apple’a wcale nie oznacza, że staje się ono własnością użytkownika. Jak zauważają, koncern ma możliwość odcięcia dostępu do zakupionych dóbr i usług, np. blokując konto Apple ID, do którego przypisane są wszystkie zakupione przez daną osobę cyfrowe towary.
Eksperci z dziedziny prawa - radca prawny Damian Sawicki z kancelarii Sawicki Legal oraz radca prawny Tomasz Palak prowadzący własną kancelarię i stronę tomaszpalak.pl - ocenili, że sprawy te mogą zmienić sposób, w jaki dostawcy treści elektronicznych udostępniają je swoim użytkownikom.
Analizując pozwy przeciwko Apple’owi, Palak stwierdził, iż ”sprawa może znaleźć odbicie również w Polsce”, gdyż „stosowane są u nas analogiczne do kwestionowanego rozwiązania”. Zdaniem specjalisty „jej powodzenie może wiązać się przykładowo ze zmianą nazewnictwa czy dodatkowym zastrzeżeniem +niepełności zakupu+ przez gigantów technologicznych„.
Radca prawny ocenił, że spodziewałby się jednolitej zmiany we wszystkich krajach. „Jednak również polskie prawo ma w repertuarze regulacje, które mogłyby być w tej sytuacji punktem uderzenia w dostawców. Podobnie jak w przypadku USA, są to jednak dość ogólne i ocenne przepisy z zakresu ochrony rynku i konkurencji„.
Ekspert wymienił tu np. uznanie za czyn nieuczciwej konkurencji wprowadzającego w błąd oznaczania usługi (art. 3 ust. 2 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji) czy też pojęcie reklamy wprowadzającej w błąd i mogącej wpłynąć na decyzję o nabyciu usług opisane w tej samej ustawie. „Takie działania mogą też obejmować art. 4 i art. 5 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym mówiące o wprowadzaniu w błąd skutkującym zakupem” - wyjaśnił Tomasz Palak.
Zdaniem eksperta „warto śledzić przebieg spraw, ponieważ ich wpływ na naszym rynku - niezależnie od tego, czy pośredni czy bezpośredni - jest bardzo prawdopodobny„.
»» Jak Europa zmaga się Apple czytaj tutaj:
Komisja Europejska oskarża i grozi Apple
Komentując postępowania przeciwko koncernowi z Cupertino, radca prawny Damian Sawicki stwierdził, że są one o tyle ciekawe, że ”dotyczą sposobu, w jaki firma udostępnia cyfrowe treści swoim użytkownikom i rozumienia pojęcia +KUP+ przez przeciętnego użytkownika„.
Według Sawickiego „jeżeli sprawa zostanie ostatecznie rozstrzygnięta na korzyść użytkownika, może to się odbić szerokim echem na rynku i zmienić sposób, w jaki Apple i inni dostawcy treści elektronicznych udostępniają je swoim użytkownikom„.
Małgorzata Fraser (PAP), sek