Rekordowe wskaźniki inflacyjne w maju
Programy odbudowy gospodarczej po kryzysie koronawirusowym wiążą się również ze wzrastającą inflacją.
5% - tyle wyniosła inflacja w maju w Stanach Zjednoczonych. Dla porównania, w kwietniu wynosiła ona 4,2%, zaś w styczniu tego roku zaledwie 1,4%. W ujęciu rocznym wynosi ona 3,8% z poziomu 3% miesiąc wcześniej. Oczywisty jest więc wyraźny trend wzrostowy. Co więcej, inflacja na poziomie 5% nie była widziana w USA od ponad dekady. Ostatnio tak wysokie wskaźniki inflacyjne widziano w 2008 roku.
Presja inflacyjna wzbudziła niepokój wśród znaczącej części inwestorów. Obawiali się oni, że wraz ze wzrostem inflacji Fed będzie hamował luzowanie pieniężne i być może podniesie stopy procentowe. Wywołało to pewne zamieszanie na giełdzie amerykańskiej, jednak sytuacja została szybko uspokojona.
Okazuje się bowiem, że bank centralny USA wcale nie ma zamiaru zacieśniać swojej polityki pieniężnej. Co więcej, polityka gospodarcza Joe Bidena skutecznie stymuluje inwestycje na terenie całych Stanów Zjednoczonych.
Giełda zareagowała entuzjastycznie. Obecnie S&P 500 notuje rekordowo wysokie wyniki i nie wydaje się, by tendencja wzrostowa miała ulec zmianie.
Czy przeciętny Amerykanin powinien zatem obawiać się o swoje oszczędności? Zdaje się, że obecnie nie ma ku temu powodów. W Stanach Zjednoczonych lokowanie swoich oszczędności na giełdach jest zdecydowanie bardziej popularne niż w Polsce. Z tego też powodu oszczędności Amerykanów są raczej zabezpieczone przed inflacją.
Ważnym czynnikiem jest także fakt, że za inflację w dużej mierze odpowiada sprzedaż samochodów, ubezpieczeń samochodowych oraz biletów lotniczych. Ich ceny w zeszłym roku z powodu ograniczeń pandemicznych były znacząco niższe, niż obecnie.
Nie wydaje się więc, by inflacja szkodziła obecnie przeciętnej amerykańskiej rodzinie. Zaś spadające bezrobocie i rekordowe wyniki giełdy pozwalają patrzeć z optymizmem na przyszłość amerykańskiej gospodarki.
Czytaj też: Wejdzie podatek katastralny? Mamy informację MF!
Źródło: The Guardian