Polskie orły zaduszone przez słowackiego pytona
No stało się! Polska pokonana przez Słowację. Bardzo zły sygnał przed sobotnim starciem z Hiszpanią. Oto najkrótsze podsumowanie, bo dłuższe jest zbędne
Polskie orły zaduszone przez słowackiego pytona - tak można najkrócej podsumować mecz Polska-Słowacja. Po fatalnym błędzie Kamila Jóźwiaka (nr 21) pierwszy raz piłka trafiła do siatki Polaków. Nie byłoby aż tak strasznie, gdyby ten sam zawodnik po raz drugi nie popełnił niemal identycznego błędu. Okazał się dziurą, przez którą Słowacy przez jakiś czas próbowali szczęścia.
I choć druga połowa zaczęła się od gola Polaków tak szybko, że jeden z komentatorów meczu w telewizji nie zdążyłby nawet wypowiedzieć swojego nazwiska (minęło zaledwie ok. 30 sek od gwizdka rozpoczynającego drugą połowę, piękna akcja Polaków, którą wykończył Karol Linetty), to Słowacy szybko się pozbierali i znów zaczęli dusić Polaków, aż do skutku. W 62. minucie czerwona kartka dla Krychowiaka, w 69 minucie piłka znowu w siatce Polaków (strzelił Milan Skriniar). Mimo dwóch zrywów, potem nie było czego zbierać. Słowacy skutecznie przydusili Polaków.
Czyżby przed nami, jak zbyt często bywało, mecz o honor, potem mecz o wszystko? Widać, że Polaków stać na więcej, ale definitywnie coś nie gra. Wykańczają nas własne szkolne błędy.
mw
CZYTAJ TEŻ: NIERUCHOMOŚCI: Kolejne fale odciskały coraz mniejsze piętno