Atak nie tylko na Dworczyka. Kto również stał się celem?
„To był bardzo precyzyjnie skomponowany wpis, który dla osób nie do końca zorientowanych, aczkolwiek zainteresowanych problematyką białoruską, mógł przynajmniej początkowo sprawiać wrażenie bardzo wiarygodnego. Chodziło o to, żeby wprowadzić w konfuzję całe środowisko osób zaprzyjaźnionych ze mną, zaangażowanych w działalność na rzecz Białorusi” - powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prezes Fundacji Solidarności Międzynarodowej Rafał Dzięciołowski, który stał się celem cyberataku
Powiem wprost. To dowód wojny, wypowiedzianej wolnemu światu przez dyktaturę białoruską przy pełnym poparciu Rosji - dodał.
Szef KPRM Michał Dworczyk powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl, w pierwszym wywiadzie po kradzieży korespondencji z jego skrzynki mailowej, że „należy to odbierać jako atak nawet szerszy niż na rząd Rzeczpospolitej”, że „zaatakowano nasz kraj”. Minister podkreślał, że jest to „zaplanowana operacja”.
Przykład? W tym samym czasie, gdy zaatakowano skrzynkę ministra, doszło do przejęcia konta mailowego na Wirtualnej Polsce, a następnie konta na Facebooku prezesa Fundacji Solidarności Międzynarodowej Rafała Dzięciołowskiego, czyli osoby zaangażowanej we wsparcie dla białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego.
W połowie ubiegłego tygodnia przejęto moją prywatną skrzynkę mailową na Wirtualnej Polsce i - tak podejrzewam - przez tę skrzynkę dostano się na konto na Facebooku, nad którym również utraciłem kontrolę. Nie byłem w stanie się zalogować ani do poczty WP, ani do FB. Z mojego konta na Facebooku rozsyłano - a w zasadzie ja „rozsyłałem” - fałszywy wpis pani poseł Ewy Szymańskiej, spreparowany dość inteligentnie i precyzyjnie, wskazujący na to, że oboje - i ona, i ja - jesteśmy niezadowoleni, naszym zdaniem, z nadmiernego wsparcia dla środowisk białoruskich, opozycji i społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi, realizowanego przez rząd Polski, osobliwie w konfrontacji z rzekomą nieudolnością w walce z covidem i brakiem środków na tę walkę — opowiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Rafał Dzięciołowski.
Dowiedziałem się o przejęciu konta w momencie, gdy zaczęli do mnie dzwonić zdziwieni znajomi, którzy pytali, czy to prawda, że Fundacja Solidarności Międzynarodowej uważa, że za bardzo wspieramy Białoruś i białoruskie społeczeństwo obywatelskie… To był początek całej historii, która zakończyła się dwa dni później zarówno odzyskaniem konta na WP, jak i na Facebooku — dodał.
Prezes Fundacji Solidarności Międzynarodowej zwrócił uwagę, że wpis był skonstruowany niezwykle precyzyjnie!
Składał się z jednej strony z komentarza pani poseł; pod ten komentarz podpięty był wpis dziennikarki białoruskiej, która z kolei twierdziła, że rząd zbyt słabo finansuje Radio Racja [niepubliczna stacja z Białegostoku, nadająca programy w języku białoruskim – przyp. red.] do tego stopnia, że musiała odejść z tej rozgłośni. I proszę sobie wyobrazić, że po weryfikacji ekipa Radia Racja ustaliła, że rzeczywiście ta pani była dziennikarką stacji, ale odeszła 20 lat temu, że mieszka teraz w Mińsku i zajmuje się pracą literacko-badawczą oraz w ogóle nie posługuje się językiem polskim! Tymczasem wpis w jej imieniu został opublikowany właśnie w języku polskim — mówił Rafał Dzięciołowski.
Zadbano o to, żeby zachować pewien związek z rzeczywistością, jednocześnie uzupełnioną całkowicie fikcyjną treścią. I podobnie dołączono dokumenty ze szkicu wniosku prezesa Radia Racja dot. zwiększenia finansowania. Ten fakt miał miejsce w ubiegłym roku i wynikał z nowej, zmieniającej się sytuacji na Białorusi, na którą trzeba było zareagować, natomiast te dokumenty miały udowodnić realność wpisu wspomnianej dziennikarki — opowiedział.
Dla mnie jest to potwierdzenie, że to był bardzo precyzyjnie skomponowany wpis, który dla osób nie do końca zorientowanych, aczkolwiek zainteresowanych problematyką białoruską, mógł przynajmniej początkowo sprawiać wrażenie bardzo wiarygodnego
— dodał.
Chodziło o to, żeby wprowadzić w konfuzję całe środowisko osób zaprzyjaźnionych ze mną oraz zaangażowanych w działalność na rzecz Białorusi, jak i samych Białorusinów
— usłyszeliśmy.
Jak opowiedział prezes fundacji, nie ujawniono żadnych informacji związanych z działalnością fundacji, a strefa prywatna i strefa zawodowa zostały rozdzielone.
Nie ma tutaj przypadków? Rafał Dzięciołowski jest przekonany, że przejęcie jego konta i rozpowszechnianie dezinformacyjnego wpisu było działaniem zamierzonym i celowym.
Ja bym siebie tutaj nie przeceniał. Natomiast Fundacja jest obiektem ataków, podobnie jak wszystkie organizacje, które działają na rzecz Białorusi – od telewizji Biełsat poczynając, przez inicjatywy emigrantów białoruskich, aż po białoruskie rozgłośnie radiowe. Z narastającą intensywnością są poddawani rożnym formom dezinformacji. To co ją cechuje, to spełnienie tego „kanonicznego” wymogu, żeby „informacja” była skuteczna, czyli pomieszanie elementów prawdy i fałszu, czyniąc ją tym bardziej niebezpieczną — mówił.
Celem jest skłócenie wszystkich ze wszystkimi, wprowadzenie zamieszania, podniesienie poziomu nieufności. W tym sensie, moim zdaniem, to działanie zamierzone i celowe — podkreślił.
Czy to dopiero początek podobnych ataków?
To był pierwszy atak i nie uważam, że na tym się skończy. Wręcz przeciwnie, spodziewam się narastającej fali prób dyskredytacji - od strony politycznej rządu i rządzących, ale też organizacji pozarządowych, środowisk medialnych oraz środowisk uchodźczych. Najbardziej tragicznym dowodem tych działań jest historia Romana Pratasiewicza, porwanego i wykorzystanego w operacji dezinformacyjnej — opowiedział.
Rozmówca wskazał bez ogródek.
Powiem wprost. To dowód wojny, wypowiedzianej wolnemu światu przez dyktaturę białoruską przy pełnym poparciu Rosji i - moim zdaniem - z zaangażowaniem zasobów technologicznych oraz potencjału operacyjnego służb rosyjskich. Nie mam to dowodu, ale sądząc po tym, w jakich relacjach pozostaje dzisiaj Łukaszenka do Putina, a jest on po prostu klientem Rosji, całkowicie od niej uzależnionym, ta współpraca jest więcej niż pewna — stwierdził Rafał Dzięciołowski z Fundacji Solidarności Międzynarodowej.
Czytaj więcej: Atak nie tylko na Dworczyka. Kto również stał się celem? „Dowód wojny wypowiedzianej przez dyktaturę białoruską”
Czytaj też: W tygodniku „Sieci”: Cyberatak na polski rząd
wPolityce/KG