Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Polacy przestają spłacać kredyty

Janusz Szewczak

Janusz Szewczak

polski analityk gospodarczy, nauczyciel akademicki i publicysta, poseł na Sejm VIII kadencji

  • Opublikowano: 31 marca 2014, 10:10

    Aktualizacja: 31 marca 2014, 11:16

  • Powiększ tekst

Od lat słyszymy chóralne pianie rządzących w Polsce o fantastycznym funkcjonowaniu, świetnym dokapitalizowaniu, rewelacyjnych wynikach, rzekomo „polskiego” sektora finansowego i podobno polskich banków. Tak jakbyśmy nie mieli wyprzedane na rzecz kapitału zagranicznego ponad 60 proc. sektora bankowego w Polsce, banków które na dodatek mają blisko 200mld zł zadłużenia, głównie u swych zagranicznych właścicieli, banków - matek.

Ostatnio, ponownie usłyszeliśmy z ust byłego ministra Jana Vincenta Rostowskiego jak i szefa KNF Andrzeja Jakubiaka publiczne zapewnienia skierowane do polskiej opinii publicznej, jak i przedstawicieli Senatu RP, że „mamy bardzo bezpieczny system bankowy, polskie banki mają się świetnie, bo są dobrze dokapitalizowne i dlatego, ani nie trzeba ich dodatkowo opodatkowywać, ani tym bardziej przewalutowywać kredytów mieszkaniowych we franku szwajcarskim, bo poniosły by one podobno z tego tytułu gigantyczne straty rzędu 42mld zł.

Po pierwsze to polskich banków, zwłaszcza tych dużych, poza PKO BP to prawie już nie ma, a po drugie to w tym samym właśnie czasie inny przedstawiciel KNF - czyli polskiego nadzorcy finansowego stwierdził coś niezwykle niepokojącego, co naprawdę powinno zmartwić zarówno polskich ciułaczy, opinię publiczną, jak i szefostwo KNF. Dowiedzieliśmy się mianowicie, że „trzy polskie banki komercyjne nie spełniają wymaganego przez KNF poziomu współczynnika wypłacalności na poziomie 12 proc., a jeden ma nawet problem z drugim, jakże ważnym kryterium kapitałowym - współczynnikiem Tier 1, który nie powinien być niższy niż 9 proc.”.

Według dyrektora KNF pana Reicha wypłacalność sektora bankowego w Polsce jest też niższa od unijnej średniej. Tylko wtajemniczonym wiadomo, o które banki chodzi, i choć nikt nie chce wzbudzać paniki to jednak polski nadzór, ponoć niezawodny powinien poinformować opinię publiczną, o które to banki chodzi. Na dodatek KNF, choć tak bardzo reklamuje stabilność sektora bankowego w Polsce, chyba udaje, że nie wie, że 3 banki w tym 2 zagraniczne działające w Polsce są „zapakowane po brzegi” kredytami mieszkaniowymi we frankach szwajcarskich, które stanowią 40-55 proc. całej puli udzielonych przez nich kredytów - rzecz idzie o dziesiątki miliardów złotych. Łączna pula tych zobowiązań wynosi ok. 170mld zł.

Nic dziwnego, że ostatnio nawet prezes NBP Marek Belka stracił cierpliwość i ostrzegł banki, żeby przestały udawać, że nie ma problemu z kredytami mieszkaniowymi we franku szwajcarskim. A przecież jeszcze miesiąc temu szefowie KNF Andrzej Jakubiak i Wojciech Kwaśniak na zwołanym na wniosek senatora PIS Grzegorza Biereckiego specjalnym posiedzeniu Senatu, dotyczącym problemu zadłużenia Polaków w ramach kredytów mieszkaniowych w walutach obcych, w tym zwłaszcza we franku szwajcarskim zapewniali, że nie ma najmniejszych problemów ze spłatą tego typu kredytów, że jest wręcz pokazowo i komfortowo oraz zero zagrożeń na horyzoncie.

I oto minął miesiąc, a media alarmują, że Polacy przestają spłacać kredyty mieszkaniowe. Okazuje się, że portfel kredytów hipotecznych złych i zagrożonych to już blisko 11 mld zł. Jest to wzrost rok do roku, o ponad 17 proc. Tych we franku szwajcarskim jest już na blisko 4 mld zł, to błyskawiczny wzrost i to o 25 proc. Jak mawiają fachowcy portfele dłużne - „dojrzewają” i już niedługo zaczną spadać jak przejrzałe gruszki, zwłaszcza te z okresu boomu na kredyty mieszkaniowe we franku szwajcarskim z lat 2006-2008. Wtedy to dopiero narobi się zamieszania i paniki na tym rzekomo „stabilnym” i w rzekomo „polskim” rynku bankowym.

Ciekawe też czy rozminęli się z prawdą czy też tylko mylili się szefowie KNF-u zapewniając opinię publiczną i senatorów RP, że co jak co, ale problem z kredytami we franku szwajcarski nie istnieje. Żeby było jeszcze bardziej dramatycznie trzeba przypomnieć, że właściciel działającego w Polsce dużego banku Pekao SA, włoski Unicredit poniósł za zeszły 2013 r. astronomiczne straty — ok. 15 mld euro i może również w tym roku ponieść znaczące straty na terenie Rosji i Ukrainy. Niewątpliwie więc wydrenuje z dywidendy swą spółkę — córkę bank Pekao SA. Częściowo jeszcze polski PKO BP ma ponoć za namową prezydenta B.Komorowskiego pożyczać pieniądze — setki milionów złotych ukraińskim firmom. Zamiast więc KNF ciągle epatować opinię publiczną sprawami polskich SKOK-ów i tak bardzo martwić się o ich przyszłość, warto popatrzeć wstecz na własne dokonania w ostatnich sześciu latach jak i na skalę, już dziś rysujących się bardzo poważnych zagrożeń na rynku bankowym w Polsce i w Europie.

Tym bardziej, że amerykański nadzór finansowy i bankowy dopiero co ogłosił, że aż 5 dużych banków na świecie wymaga dokapitalizowania, a wśród nich jest Santander Bank, właściciel działającego w Polsce BZ-WBK. Podobnie EBC przygotowuje się do tzw. stress testów w obawie o stan kapitałów 120 europejskich banków. Sprawy wyglądają tym bardziej dwuznacznie, że polski nadzór finansowy — KNF, który tak chętnie informuje media o sytuacji polskich SKOK-ów, które przecież stanowią zaledwie 1 proc. polskiego rynku finansowego, jakoś nie chce poinformować Polaków, które to banki mają aktualnie problemy ze współczynnikami wypłacalności, choć pisze do nich listy motywacyjne. KNF troszczy się ponad wszystko o działające w Polsce banki, wylewa krokodyle łzy nad sektorem bankowym, który według MF, jak i szefów KNF mógłby podobno stracić nawet 42mld zł w przypadku przewalutowania kredytów frankowych. Wśród fachowców na rynku bankowym krąży opinia, że o żadnych stratach banków mowy być nie może, albowiem banki sprowadziły swoje ryzyko kursowe w tej materii praktycznie do zera, zabezpieczając się tzw. swapami walutowymi.

Czyli tak na prawdę banki komercyjne udzielające kredytów mieszkaniowych w walutach obcych przerzuciły ogromne i wyłączne ryzyko kursowe na polskich kredytobiorców — swych klientów. Tą opinię może potwierdzać dodatkowo fakt, że większość banków działających w Polsce czuła się na tyle pewnie i komfortowo, że nie tworzyły one żadnych rezerw, ani odpisów z tytułu owego ryzyka w ramach swych bilansów. I jest to wyraźnie widoczne w bilansach niektórych banków zagranicznych działających w Polsce i to pomimo, że KNF już od 2007 r. nakładał na nie obowiązek tworzenia tego typu rezerw w wysokości 50 proc. wartości udzielonych kredytów walutowych. KNF powinien jak najszybciej podać do publicznej wiadomości, czy owe swapy walutowe, jako forma pełnego zabezpieczenia interesów banków była w Polsce stosowana. Bo jeśli tak to opowieści przedstawicieli KNF o rzekomych gigantycznych stratach banków z tytułu przewalutowania kredytów walutowych rzędu 42 mld zł są funta kłaków nie warte, co może mieć również istotny wpływ na sytuację prawną i procesową polskich kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyty walutowe we franku szwajcarskim, a którzy dziś występują na drogę sądową. Polacy chcieliby w końcu wiedzieć, kto kogo kontroluje; KNF banki czy banki KNF?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

--------------------------------------------------------------------------

--------------------------------------------------------------------------

TYLKO MY TO MAMY!

Kubki z logotypem wPolityce.pl

Kubek lemingowy

Kubek lemingowy wPolityce.pl

oraz

Kubek węgierski

KUBEK WĘGIERSKI

Do nabycia TYLKO wSklepiku.pl!

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.