Będziesz biedny. Sorry, taki mamy klimat
Ktoś chce zabić Europę i jej podstawowe prawa? A może masowe zubożenie ludzi to po prostu jedyny znany lewicy przepis na „zrównoważony”, pro-ekologiczny rozwój? Przecież ta logika i te metody Brukseli to czysty komunizm, a sprowadzenie tej filozofii do jednego zdania to niesłynne już hasło PO
Jak na obecnie 40-latka może jestem już nieco starej daty, ale z czasów szkoły pamiętam jeszcze dobrze ten dowcip: „Co rozkłada się mimo minusowej temperatury? Komunizm”. Niestety, nigdy nie sądziłem nawet, że ten dowcip pasować będzie idealnie do sprawy globalnego ocieplenia. A ten dowcip niestety idealnie opisuje dzisiejszą walkę Brukseli ze zmianami klimatycznymi i jej pewny finał, bo na końcu tych wszystkich zmian chodzi tylko i wyłącznie o to, żeby większość obywateli w Europie stała się po prostu biedniejsza, a gospodarki mocno schłodzone, bo to właśnie jest aktualna, mocno ideologicznie i wykonawczo lewicowa odpowiedź na szaleństwo konsumpcjonizmu, któremu mamy zawdzięczać globalne ocieplenie. Niestety, ta metoda pogrzebie jednocześnie i rozłoży gospodarki UE. Tym samym, tymi samymi, komunistycznymi metodami centralnego planowania, rozłoży się Unia Europejska. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to spieszę wyjaśnić poniżej.
Ludziom w Europie i w tym czasie żyje się i tak wyjątkowo trudno. Problem wysokiej inflacji nadal nie jest tylko problemem Polski, ale też całej Europy oraz świata. Tymczasem Bruksela decyduje o jeszcze mocniejszym zaciskaniu pasa (obywateli, bo nie swojego), o dobiciu metodami politycznymi, nie rynkowymi, ery aut spalinowych oraz taniego podróżowania po świecie, a nawet konsumpcji. Robi to za pomocą kolejnych narzucanych, astronomicznych eko-podatków. Wszystko stanie się jeszcze droższe. To koniec tanich (przystępnych cenowo) linii lotniczych i taniego podróżowania po świecie, a nawet cios we fracht drogą morską. Wszystko to odbije się na cenach końcowych, czyli będzie miało przełożenie na znacznie wyższą cenę finalną towarów i usług. Nawet zmrozi rynek budowlany (emisje CO2 w budowlance są nada ogromne, według danych ONZ budynki i cały przemysł budowlany odpowiadają za ok. 38 proc. światowych emisji dwutlenku węgla), przez co o mieszkanie w dużych miastach w Europie będzie jeszcze dużo, dużo trudniej.
Parlament Europejski przyjął we wtorek dyrektywy i rozporządzenia z pakietu „Fit for 55”, które mają prowadzić do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. System ETS okazał się patologią w warunkach kryzysu i wojny? Jaka jest odpowiedź Brukseli? „Więcej ETS-u!”.
Ma powstać odrębny system ETS II dla paliw wykorzystywanych w transporcie drogowym oraz do ogrzewania budynków. Unia, w ramach tego systemu, planuje wprowadzić opłaty od emisji gazów cieplarnianych z tych sektorów w 2027 roku (lub w 2028 roku, jeżeli ceny energii byłyby wyjątkowo wysokie), a bezpłatne uprawnienia do emisji w systemie handlu emisjami (ETS) mają być stopniowo znoszone począwszy od 2026 roku. Od 2027 roku będzie obowiązywać nowy system handlu emisjami dla transportu drogowego i budynków. Parlament przyjął reformę unijnego systemu handlu emisjami (obejmującą transport lotniczy i morski) i mechanizm dostosowywania cen na granicach oraz nowy Społeczny Fundusz Klimatyczny. Poparł on także włączenie do systemu redukcji emisji sektora żeglugi morskiej, a także zgodził na przegląd uprawnień w lotnictwie. Bezpłatne uprawnienia do emisji CO2 w tym sektorze mają być zniesione do 2026 roku. Reforma ma przyspieszyć wycofanie paliwa lotniczego na rzecz stosowania mniej szkodliwych (droższych w produkcji) dla środowiska paliw lotniczych.
Przyjęto również przepisy o nowym unijnym mechanizmie dostosowywania cen na granicach, by uwzględniały „koszty” CO2 (CBAM). Będzie to wprowadzane stopniowo w latach 2026-2034, na zakładkę z wycofywanymi bezpłatnymi uprawnieniami do emisji w ETS. Nowy CBAM obejmie takie towary, jak żelazo, stal, cement, aluminium, nawozy, elektryczność i wodór. System obejmie także „emisje pośrednie”. Importerzy tych towarów będą musieli zapłacić różnicę pomiędzy opłatą emisyjną w kraju produkcji a ceną uprawnień do emisji w unijnym ETS, wyjaśniono. I te wszystkie przepisy, jak zastrzegł Parlament Europejski, są zgodne z unijnym prawem o klimacie, zastrzegł PE.
I teraz, w kwestii choćby samej motoryzacji, zwracam się do wszystkich, którzy nie zdają sobie jeszcze z tego sprawy: to nie jest tak, że zakaz produkcji aut spalinowych po 2035 roku to sprawa daleka i jeszcze przez długie lata będziemy się cieszyć używanymi samochodami. Nie. Bruksela wprowadzając te zmiany sprawi, że owszem, będziemy sobie mieć te nasze samochody spalinowe jeszcze długi czas i nikt nam ich nie zabierze. Sęk w tym, że paliwo będzie za drogie, żebyśmy nimi jeździli. Jeszcze raz: coraz więcej z nas nie będzie stać na to, żeby tymi samochodami jeździć! I to jeszcze przed 2035 rokiem.
Już za kilka lat nie tylko poruszanie się autami spalinowymi może okazać się zbyt drogie, ale też podróże jako takie. Nie tylko nie będziemy już latać na egzotyczne wakacje, ale też często będzie za drogo, by migrować lokalnie.
Nie mówimy tu o przesadnej konsumpcji, ale pozbawianiu ludzi czegoś, co dziś wydaje się podstawowym prawem, czyli pozbawianiem ludzi wolności wyboru, prawa do własności i prawa do samostanowienia. Tzn. prawo teoretycznie zostanie, ale praktycznie takiej możliwości dla większości ludzi zabraknie. Dla większości obywateli może być to (i najpewniej będzie) koniec decydowania o swojej karierze w ramach podjęcia pracy w krajach UE, ponieważ cena transportu najpewniej sprawi, że do decyzji o podjęciu pracy za granicą będą musieli podchodzić jak do podjęcia pracy za oceanem, a stojąc przed decyzją „wszystko albo nic”, takiego ryzyka już nie podejmą. Zatem, znacznie droższy transport wstrzyma też migrację zarobkową wewnątrz UE.
Po co to wszystko? Dlaczego Unia Europejska chce tak bardzo dociążyć swoich obywateli, tak bohatersko walcząc ze zmianami klimatu, których… nie ma? Choć coraz więcej CO2 jest w atmosferze, jak donosiły poważne, nie jakieś tam spiskowe, media na początku kwietnia, niesłynny już globalny klimat oziębia się i to trzeci rok z rzędu! Od trzech lat średnia temperatura na Ziemi spada, a nie rośnie i potwierdza to szereg badań satelitarnych, lądowych i oceanicznych. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ocenił, że tegoroczny kwiecień można uznać za miesiąc ekstremalnie chłodny termicznie, w porównaniu do lat 1991-2010 średnio chłodniejszy aż o -3,4 st. C. W stanie Utah w marcu temperatury były niższe o ponad pięć stopni Celsjusza od średniej trzydziestoletniej. I jasne, że należy rozróżniać pogodę od klimatu i jasne, że skoki temperatury w jedną i w drugą stronę zdarzają się częściej, jeśli średnia temperatura rośnie, ale nie, że spada trzeci rok z rzędu.
Trzeba też mieć na uwadze, nadal, że globalne ocieplenia i ochłodzenia w historii się zdarzały regularnie, a nawet jeśli obecne ocieplenie klimatu jest wynikiem działalności Człowieka, to cały ten europejski wysiłek nie zmieni dokładnie nic, poza tym tylko, że zubożeją wszyscy Europejczycy, ponieważ produkcja zostanie przeniesiona do tych krajów, które mają to w nosie i nie zaprzątają sobie tym głowy - czyli dokładnie wszędzie indziej poza Europą i Kanadą. Dlatego trudno to wszystko nazwać inaczej niż hucpą, a działania Brukseli inaczej niż podcinanie gałęzi, na której się siedzi, przy prestidigitatorskiej i symultanicznej amputacji pozostałych kończyn.
Podkreślę, nie ma nic złego w tym, a nawet jest to oczywiście wskazane, by nie śmiecić i nie zatruwać środowiska, a wszystko co się robi, robić coraz lepiej. Nie ma w tym nic złego, jeśli wprowadzany będzie proekologiczny system zachęt. Jest natomiast w tym dużo złego, jeśli jednocześnie karani są i zubażani i tak wcale nie bogaci obywatele. To trochę jak z tym, że nie ma też nic złego w tym, jeśli ktoś lubi, by uprawiał samobiczowanie – jego wybór - ale jeśli w jego lewicowej, komunistycznej wierze, zamiast samobiczowania zaczyna biczować wszystkich pozostałych, to jest to już problem.
Bo „po co to wszystko?”? Jeśli sprowadzić rzeczy do podstaw, do wniosków dla tych realnie komunistycznych ruchów Brukseli, wyjaśnień może być kilka, ale żaden nie będzie przyjemny. Rozwijając tak bardzo opodatkowanie „rzeczy nie ekologicznych” za pomocą systemu ETS, albo ci naprawdę bogaci tworzą sobie kolejny instrument do spekulacji, by naszym kosztem jeszcze szybciej pomnażać swoje fortuny i nie ma to nic wspólnego z ekologią, albo bogatym bardzo zaczęło przeszkadzać, że zbyt wielu nawet mało zamożnych stać na podróżowanie po świecie. A może, jednocześnie, dzięki zwiększeniu kosztów w branży budowlanej, jest to ruch „zabezpieczający” duże miasta przed zbytnim napływem ludności nie tylko z prowincji, ale i z krajów Afryki, w których w tym czasie, jak twierdzą badacze, już nie będzie dało się żyć? Tylko wtedy znów, jest to zabezpieczanie się, by własność była tylko dla wybranych, a wybranych, czyli do bogatych. A może wszystko naraz.
Jakkolwiek, nie mówimy tu o przesadnej konsumpcji, ale o pozbawianiu ludzi czegoś, co dziś wydaje się podstawowym prawem, czyli prawem do swobodnego przemieszczania się przez… ich celowe, centralnie sterowane zubożenie.
Wynika z tego, że walka o klimat lewicowych elit Unii Europejskiej, to tak naprawdę walka z klimatem, a walka z klimatem, to walka z szarym człowiekiem, który współtworzy go w skali globalnej. A skoro walka z klimatem to tak naprawdę walka z szarym obywatelem, to jedynym sposobem, jaki jak widać, znają dzisiejsi politycy, jest celowe zubożenie owego szarego człowieka poprzez narzucenie na niego kolejnych podatków i absurdalnie wywindowanych cen. Obywatel ma mniej pieniędzy? Obywatela nie stać na konsumpcję i podróże, a więc obywatel mniej truje środowisko, bo jego ograniczona konsumpcja dóbr i usług zdecydowanie przekłada się na mniejsze emisje CO2 i trucie środowiska. Czego nie rozumiecie?
Sprowadzając to wszystko - całą tę misterną układankę unijnej walki „o emisję waszą i naszą!” - do jednego, konkretnego zdania, będzie ono brzmieć: „Będziesz biedny. Sorry, taki mamy klimat”. Brzmi znajomo?
Maksymilian Wysocki
CZYTAJ TEŻ: Reforma UE! Co zawiera nowe „Fit for 55”?
CZYTAJ TEŻ: Chiny dążą do technologicznej supremacji