Opinie

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com

Spór o czystą energię

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 23 maja 2023, 10:51

  • 4
  • Powiększ tekst

Jeszcze tydzień temu wydawało się, że Europarlament szybko i sprawnie czyli przed wakacjami zatwierdzi zmiany w dyrektywie narzucające państwom unijnym większą produkcję energii ze źródeł odnawialnych

Ale „sprawa się rypła” i możliwe, że ten temat wróci dopiero we wrześniu. Na pierwszy rzut oka trochę to przypomina przepychanki z wprowadzeniem przepisów o zakazie rejestracji nowych aut spalinowych w 2035 roku, gdy tuż przed ostatecznym zatwierdzeniem Niemcy domagały się wyjątku – dla samochodów napędzanych e-paliwami i ostatecznie go wywalczyły. Teraz jednak sprawa jest bardziej skomplikowana, bo wbrew pozorom nie dotyczy wiatraków i paneli słonecznych, ale … energetyki jądrowej, jej roli i przyszłości w Europie. Blisko połowa krajów Wspólnoty jest zainteresowana rozwojem tej technologii i planuje wykorzystywać ją przez kolejne dekady, to m.in. Francja, Czechy, Polska.

Zatem nic dziwnego, że domagają się, by została uznana za jeden z elementów tak samo ważnych w trwającej w unii „zielonej rewolucji” jak źródła odnawialne. W końcu energia jądrowa nie powoduje emisji CO2 i może stabilizować niestabilne, zależne od pogody źródła. Choć to racjonalny argument, to jednak nie tylko nie zyskuje uznania, ale wzbudza ostry sprzeciw m.in. Niemiec, które z końcem kwietnia zamknęły ostatnie reaktory, i Austrii. Opór wobec atomu jest tam tak silny, że na przykład nie zgadzają się, by wodór wytwarzany przy użyciu energii jądrowej można było uznać za paliwo odnawialne dla przemysłu.

Najbliższe tygodnie pokażą, czy każda z grup państw okopie się na swoich pozycjach. Czy może jednak „przeciwnicy atomu” ustąpią, biorąc pod uwagę fakt, że chodzi o niezwykle ważną dla unijnej polityki klimatycznej dyrektywę. Bowiem nowe limity (zapisane w niej) w zakresie produkcji energii z odnawialnych źródeł będą bardzo ambitne i – jeśli zostaną wykonane - w praktyce już za 7 lat radyklanie zmienią bilans energetyczny całej Europy. Możliwe więc, że ten cel – jakby nie było nadrzędny - okaże się dla Berlina i Wiednia bardziej istotny niż negowanie znaczenia energetyki jądrowej.

Agnieszka Łakoma

Powiązane tematy

Komentarze