TYLKO U NAS
Fed i EBC obetną stopy proc.? Rynki już oszalały!
Przez wiele miesięcy inwestorzy z ogromnym optymizmem oczekiwali na szybkie cięcie kosztu pieniądza na świecie. W rezultacie mocno rosły apetyty na ryzykowne aktywa, a giełdowe indeksy pokonywały kolejne szczyty – bijąc tym również spektakularne rekordy. W takich nastrojach upłynął praktycznie cały poprzedni rok, a początek nowego miał już przynieść upragnione obniżki stóp.
Czy jednak ten scenariusz ma szansę na ekspresową realizację, a banki centralne w najbliższych tygodniach rozpoczną luzowanie polityki pieniężnej? Tak obstawiało dotychczas wielu optymistów, ale niestety życie zweryfikowało wcześniejsze prognozy – choć oczekiwania w imponujący sposób wywindowały choćby wspomniane kursy akcji na światowych giełdach.
Czytaj też: Chiny rzucą koło ratunkowe? Setki miliardów w grze!
Kolejny termin
Największe oczekiwania dotyczyły oczywiście głównego gracza na tym rynku, a więc amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Tu początkowo marzec miał być okresem pierwszych ważnych zmian w poziomie stopy procentowej.
Jednak mocne dane z rynku pracy, przy nadal dobrej koniunkturze makroekonomicznej, czy utrzymującym się popycie konsumpcyjnym nieco oddaliły plany bankierów centralnych, którzy wcześniej tak bardzo obawiali się nadejścia recesji i twardego lądowania gospodarki za oceanem (choć nie można pominąć też faktu, że wysokie stopy procentowe są odczuwalne dopiero z opóźnieniem kilku kwartałów – przyp. red.).
Obecnie więc pierwszy ruch ze strony Fed miałby nastąpić w maju lub czerwcu, choć dopiero w drugiej w drugiej połowie roku można się tu spodziewać bardziej odważnych i radykalnych kroków – szczególnie gdyby gospodarka w Stanach Zjednoczonych zdecydowanie zwolniła (np. w wyniku problemów firm borykających się jednak ostatecznie ze skutkami zbyt wysokiego kosztu kapitału na rynku).
Czytaj też: Pa, pa tanie paliwo! Droga ropa i słaby złoty źle wróżą
Bez pośpiechu
Na Starym Kontynencie perspektywa błyskawicznej obniżki stóp również oddala się w czasie – co potwierdziła na wczorajszym posiedzeniu (25.01) Christine Lagarde, szefowa Europejskiego Banku Centralnego. Choć wśród największych optymistów jeszcze panuje przekonanie, że kwietniowy termin to realny moment na taką właśnie decyzję.
Biorąc jednak pod uwagę obecne uwarunkowania gospodarcze w Europie, zdecydowanie przeważa pogląd, że pierwsze cięcie nastąpi w czerwcu, a być może nawet w lipcu. Tu trudno spekulować szczególnie, że wielką niewiadomą pozostaje nadal przyszła sytuacja na runku surowców – szczególnie z punktu widzenia mocno drożejącej ropy naftowej.
A warto przy tym wspomnieć, że transporty surowców z regionu Bliskiego Wschodu, prowadzone do Europy głównie szlakiem poprzez Morze Czerwone są poddawane fali ciągłych ataków ze strony jemeńskich rebeliantów Huti. W efekcie część największych armatorów postanowiła omijać ten teren, opływając jednocześnie Afrykę – a to będzie miało kluczowe znacznie dla finalnych kosztów w segmencie paliw i nośników energetycznych w Europie (generując wzrost cen i hamując prawdopodobnie EBC przed bardziej radykalnymi działaniami – przyp. red.).
Czytaj też: Baltic Pipe. Rekordowy zysk Norwegów. Polska z gazem
Skok inflacji
W ogólny obraz, w jakim znalazły się obecnie czołowe banki centralne, wpisuje się też sytuacja Wielkiej Brytanii, która po okresie wielomiesięcznym spadków cen, zanotowała w końcu wzrost inflacji. Tu również oczekiwano szybkich decyzji od bankierów – powołując się na dane makro, które sugerowały, że zbyt wysokie stopy procentowe mogą szkodzić gospodarce na Wyspach.
Podobnie, jak na kontynencie, ale też i za oceanem, decydenci odpowiedzialni za wysokość stóp zwracali tu przez wiele miesięcy uwagę na kluczowy element: Ostateczna decyzja ma być poparta pewnością, że inflacja nie ruszy z powrotem do góry, a trend zniżkowy będzie poparty wyjątkowo twardymi dowodami, przemawiającymi za trwałym spadkiem cen.
Krzysztof Pączkowski
Czytaj też: Miedź zaskoczy inwestorów? To może być rynkowy hit!