Totalna Kompromitacja rządu Tuska przy budowie Gazoportu
W ostatnich dniach pojawiły się w mediach informacje o żądaniach kolejnego aneksu do kontraktu na budowę Gazoportu w Świnoujściu przez włoską firmę Saipem lidera konsorcjum budującego Gazoport w Świnoujściu. Chodzi o nowe roszczenia finansowe wobec inwestora czyli Polskiego LNG, będącego 100 proc. spółką Skarbu Państwa i groźby, że jeżeli nie zostaną zrealizowane, to firma Saipem, zejdzie z palcu budowy.
Inwestycja jest ponoć zaawansowana w 90% i termin jej zakończenia tym razem został określony na przełom 2014/2015 roku, przy czym przyjmowanie skroplonego gazu ma być możliwe technicznie dopiero w połowie 2015 roku.
Przypomnijmy tylko, że decyzję w sprawie budowy terminalu LNG w Świnoujściu podjął jeszcze rząd Jarosława Kaczyńskiego pod koniec 2006 roku i przygotował program jej finansowania ze środków krajowych i unijnych ale rząd Tuska niestety przez parę kolejnych lat się wahał czy projekt ten kontynuować.
Ba ekipa Tuska po trwających blisko 2 lata negocjacjach, zdecydowała się na podpisanie z Katarem już w połowie 2009 roku, 20-letniej umowy na dostawy do Polski 1,5 mld m3 gazu LNG rocznie.
Sama budowa Gazoportu w Świnoujściu, została fizycznie rozpoczęta dopiero w marcu 2011 (a więc z ponad 3 letnim opóźnieniem), a jej ojcem chrzestnym, który wmurował pod nią kamień węgielny, był sam premier Donald Tusk.
Jak to ma w zwyczaju na zwołanej wtedy na placu budowy konferencji prasowej podkreślał, że harmonogram realizacji inwestycji został tak przygotowany aby zdążyć pod przecież już zamówione dostawy gazu z Kataru.
Nowy minister skarbu Włodzimierz Karpiński w połowie 2013 roku po opracowaniu przez firmę Ernst&Young audytu dotyczącego stanu prac na budowie terminalu, przedłużył realizację tej inwestycji do końca 2014 roku.
Podpisany został wtedy aneks z konsorcjum budującym, a koszt realizacji inwestycji wzrósł o 0,3 mld zł z 2, 1 mld zł do 2,4 mld zł.
Właśnie w lipcu tego roku do Polski powinny już płynąć gazowce z Kataru ze skroplonym gazem, a brak Gazoportu skazuje polskie PGNiG na nerwowe negocjacje z dostawcą, bez możliwości precyzyjnego określenia, kiedy tak naprawdę odbiór zakontraktowanego gazu w Świnoujściu, będzie możliwy.
Włoska firma Saipem, żąda ponoć kolejnych kilkuset milionów złotych, przesunięcia terminu jej zrealizowania na połowę roku 2015 i szantażuje polską spółkę zejściem z placu budowy co oznaczałoby oddanie inwestycji do użytku w bliżej nieokreślonym czasie (inwentaryzacja budowy i wybór nowego wykonawcy trwałby co najmniej kilkanaście miesięcy).
W ostatnich miesiącach Saipem nawiązał współpracę z Gazpromem i nie jest do końca jasne czy aneksowanie inwestycji Gazoportu w Polsce nie ma jakiegoś związku z kontraktami z Rosjanami.
Ponadto przedłużanie realizacji Gazoportu, stawia w coraz trudniejszej sytuacji samą spółkę PGNiG, która już tej jesieni miała rozpocząć negocjacje z Gazpromem w sprawie obniżek cen gazu jaki kupujemy w tej firmie w ramach kontraktu zawartego w 2010 roku i obowiązującego do 2022 roku.
Teraz za ten gaz płacimy jedne z najwyższych cen w Europie (więcej za gaz Rosja zażądała tylko od Ukrainy, z którą prowadzi wojnę) i przyjmowanie skroplonego gazu przez Gazoport w Świnoujściu miało, wzmocnić pozycję PGNiG w tych negocjacjach. Konieczność renegocjacji kontraktu na gaz skroplony z Katarem, a także pogorszenie pozycji negocjacyjnej w rozmowach z Gazpromem do kolejne dodatkowe poważne koszty wynikające z przedłużania realizacji Gazoportu.
Reasumując taki sposób realizacji Gazoportu w Świnoujściu, to totalna kompromitacja rządu Tuska, która będzie nas kosztowała jako podatników i konsumentów gazu, dodatkowe miliardy złotych.