Opinie

Fot. Freeimages
Fot. Freeimages

Z dużym prawdopodobieństwem czekają nas podwyżki cen gazu

Zbigniew Kuźmiuk

Zbigniew Kuźmiuk

Dr nauk ekonomicznych, poseł na sejm RP, poseł do PE w latach 2004-2009, obecnie ponownie wybrany, wcześniej marszałek województwa mazowieckiego, radny województwa mazowieckiego, minister-szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, wojewoda radomski, nauczyciel akademicki Politechniki Radomskiej, promotor wielu prac magisterskich i licencjackich.

  • Opublikowano: 21 czerwca 2014, 14:23

  • Powiększ tekst

W słynnej już rozmowie ministrów Sławomira Nowaka i Andrzeja Parafianowicza poruszony został także wątek budowy Gazoportu w Świnoujściu, która to budowa została uroczyście rozpoczęta przez Donalda Tuska w marcu 2011.

Wiceminister Parafianowicz od początku 2013 roku znalazł się w zarządzie spółki PGNiG w randze wiceprezesa (w ostatnich dniach rada nadzorcza spółki w obliczu skandalu jaki wybuchł po opublikowaniu fragmentów tej rozmowy, zawiesiła go w wykonywaniu tej funkcji) i jak się okazuje, bardzo się „martwi” brakiem postępów w jej realizacji. Wprawdzie publicznie ministrowie rządu Tuska ogłosili, że inwestycję zakończą w II połowie 2015 ale Parafianowicz żartuje, że „na mieście” mówi się iż równie dobrze może się ona zakończyć w 2017 roku. Także żartem mówi do ministra Nowaka, że pierwszy statek z gazem LNG dla Polski już jest tankowany w Katarze i niedługo może się pojawić na Morzu Bałtyckim. Określa to tak:

„będzie sobie pływał po Bałtyku. To duży tankowiec, nie wiem czy da radę zawrócić. Zanim się złamie to tak od Szwecji do…”

Prawda, że śmieszne, a przecież chodzi o jedną z najważniejszych inwestycji w Polsce dla naszej niezależności energetycznej.

Zresztą przy okazji wychodzą kompetencje i wiedza byłego ministra infrastruktury Sławomira Nowaka. Wspomniany Nowak tak reaguje na opowieści o kłopotach w sprawie Gazoportu.

”W takim razie trzeba rozładować ten statek w Gdańsku”. Na to Parafianowicz „przecież my nie mamy do tej pory żadnej instalacji w Polsce do takiego rozładunku”.

W każdym razie obaj panowie „bawią się” świetnie, choć zdają sobie sprawę, że to ich ekipa i związani z nią ludzie, zawalili wszystko w tej sprawie.

Należy przy tej okazji przypomnieć, że decyzję w sprawie budowy terminalu LNG w Świnoujściu podjął jeszcze rząd Jarosława Kaczyńskiego pod koniec 2006 roku i przygotował program jej finansowania ze środków krajowych i unijnych ale rząd Tuska niestety przez parę kolejnych lat się wahał czy projekt ten kontynuować. Ba ekipa Tuska po trwających blisko 2 lata negocjacjach, zdecydowała się na podpisanie z Katarem już w połowie 2009 roku, 20-letniej umowy na dostawy do Polski 1,5 mld m3 gazu LNG rocznie. Niestety sama budowa gazoportu w Świnoujściu, została fizycznie rozpoczęta dopiero w marcu 2011 (a więc z ponad 3 letnim opóźnieniem), choć kamień węgielny wmurował sam premier Donald Tusk. Jak to ma w zwyczaju na zwołanej wtedy na placu budowy konferencji prasowej podkreślał, że harmonogram realizacji inwestycji został tak przygotowany aby zdążyć pod przecież już zamówione dostawy gazu z Kataru.

Przypomnijmy także, że nowy minister skarbu Włodzimierz Karpiński w połowie 2013 roku po opracowaniu przez firmę Ernst&Young audytu dotyczącego stanu prac na budowie terminalu, przedłużył realizację tej inwestycji do początku 2015 roku. Tyle tylko, że w II połowie 2014 roku do Polski zaczną płynąć gazowce z Kataru ze skroplonym gazem, a nie mając terminalu, nie będziemy w stanie tego gazu w Polsce odebrać i najprawdopodobniej będzie on magazynowany w któryś z gazoportów Europy Zachodniej. Co więcej za dostawy trzeba będzie płacić, a ponieważ roczna wartość kontraktu to około 550 mln USD, to koszty zakupu poniesie PGNiG i w oczywisty sposób rozliczy to na każde przedsiębiorstwo i każde gospodarstwo domowe w Polsce korzystające z dostaw gazu.

Wygląda więc na to, że z dużym prawdopodobieństwem czekają nas podwyżki cen gazu w Polsce mimo tego, że z gazu katarskiego nie będziemy w stanie skorzystać i to jak wynika z rozmowy jeszcze przynajmniej przez parę lat. Tak wyglądają skutki „niefrasobliwości” ministrów rządu Donalda Tuska, którzy parę lat temu zajęli się dywersyfikacją dostaw gazu do Polski.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych