Opinie

Greccy emeryci czekają w kolejce pod oddziałem banku na wypłatę świadczeń, fot. PAP / EPA / ORESTIS PANAGIOTOU
Greccy emeryci czekają w kolejce pod oddziałem banku na wypłatę świadczeń, fot. PAP / EPA / ORESTIS PANAGIOTOU

Europejska nagonka na Grecję

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 11 lipca 2015, 07:22

    Aktualizacja: 11 lipca 2015, 07:27

  • Powiększ tekst

Dlaczego w Parlamencie Europejskim nie cytuje się słów Tsipras’a ani nie publikuje zdjęcia (Suzanne Moore) z 1953 r. jak to Grecy zredukowali dług Niemiec o 50% i udzielili im 30-letnich wakacji?

Dobrze że dla demokracji w końcu doszło do referendum w którym mogli się wypowiedzieć obywatele na temat kontynuowania cynicznej „pomocy”. Niedobrze że poprzednio wymuszono na premierze Papandreu wycofanie referendum, wykorzystując wiedzę o tym, że jedna z osób w rodzinie wytransferowała ponad 500 mln euro do Szwajcarii (tzw „lista Lagarde” i kontr-zarzuty: „Skąd te napaści? Skąd niesprawiedliwość? Czy to dlatego, że rodzina Papandreu nigdy nie ulegała potężnym lobby żądającym wpływów w Grecji?”).

Jako niedemokratyczne należy uznać zeszłotygodniowe, chwilowo skuteczne, naciski na premiera Tiprasa ze strony prezydenta Hollande, aby zgodził się na warunek kanclerz Merkel wycofania się z referendum w zamian za obietnicę dalszych negocjacji. To że przyjęcie Traktatu Lizbońskiego który ograniczył wpływy Polski o połowę i nie pozwolono nam na przeprowadzenie referendum, a nawet zmuszono do uważania za sukces, było nieprzypadkowe. Dobrze że rząd grecki w końcu nie zgodził się na ultimatum. Niedobrze, że w rozpaczliwym dążeniu do porozumienia walczący jak lew kompetentny minister finansów Yanis Varoufakis został odwołany, gdyż będzie to prowadziło do powielenia w Grecji sytuacji w Polsce, gdzie klientyzm jest efektem wypłukiwania ludzi kompetentnych, niezależnych i uczciwych z polityki.

Greek Crisis Shows How Germany’s Power Polarizes Europe” - to tytuł artykułu który ukazał się w tym tygodniu w „Wall Street Journal”, a który trafia w sedno tego co ostatnio przeżywa Unia Europejska. Sprawdziło się również to przed czym ostrzegałem w styczniowym artykule: „Przy okazji organizowanej nagonki »Financial Times« ujawnia że Niemcy w przypadku przeprowadzenia Grexit’u »mogą zapewnić” 24h program TV w krajach UE, w tym w Grecji«”. „Nagonkę” i dezinformację mamy serwowaną cały czas. Przekaz jest jednostronny: Grecy to „lenie”, którzy żądają kolejnych miliardów pomocy, zamiast ograniczyć swoje dziwne przywileje emerytalne i świadczenia których nie mają inne biedniejsze kraje. Z tym że nijak to się ma do prawdy! Gdyż Grecja ma zrównoważony budżet i na wypłaty emerytur i płac starcza jej pieniędzy. Nawet przez pół roku była w stanie spłacać swoje długi.

Tego czego Grecji brakuje to wystarczającej nadwyżki w budżecie pierwotnym, aby spłacić długi zaciągnięte w państwach eurostrefy w ramach tak zwanego programu pomocowego który z „pomocą” dla Greków nie miał nic wspólnego. Gdyż pomagał on spłacić pożyczki jakie Grecja nierozważnie zaciągnęła u zagranicznych inwestorów prywatnych w dobie prosperity, a które stały się niespłacalne po wybuchu kryzysu.

Grecki dług wg krajów w USD (grudzień 2010 - commercial banks): Wlk Brytania: 54 mld, USA: 48 mld Szwajcaria: 48 mld, Francja: 46 mld. Włochy: 38 mld, Niemcy: 28 mld. W efekcie tak skonstruowanej „pomocy” ekspozycja (a więc i potencjał strat) samych banków niemieckich spadła o ponad 20 mld euro, a francuskich o ponad 50 mld euro. Jak podaje Credit Suisse aktywa greckie w bankach europejskich spadły o 80% i w sumie jedynie niewiele ponad 10% całości długu pozostało w portfelach inwestorów prywatnych (WSJ „Greek Contagion and Why It Is Different This Time”). Potwierdził to premier Grecji w środę w Parlamencie Europejskim gdy mówił że „pomoc” nie docierała do jego kraju, oraz była używana na spłacanie starych długów: „when we ask to reduce the debt, we ask for that because we want to repay this back. We don’t want to be forced again and again to accept new loans to pay back the old ones”. A w efekcie „pomocy” dług wzrósł do 180% greckiego PKB, emerytury spadły o ponad połowę, wynagrodzenia o 37%, zatrudnienie publiczne o 30%, spadek konsumpcji o jedną trzecią, a PKB o 27%.

Tego co Grecy obecnie potrzebują, to solidarności, jaką Grecy okazali Niemcom w 1953 r. o której mówił premier Tsipras w Parlamencie Europejskim, a która wcale nie dziwnym trafem przeszła niezauważona przez polskie media: “The strongest moment of solidarity in Modern European history was in 1953 when your country [Niemcy] came out of two World Wars and Europe showed at the London Conference in 1953 the greatest possible solidarity […] Fifty percent of German debt was written off at the time. And that was the biggest extension of solidarity in modern European history”.

Kluczowym jest jednak że gdyby bankructwo ogłoszono na początku kryzysu, to straty ponieśliby zagraniczni inwestorzy, obecnie poniosą podatnicy krajów UE, a winnymi nie są Grecy, lecz ci, którzy pięć lat temu sami spłacili banki.

Dr Cezary Mech Agencja Ratingu Społecznego

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych