Opinie

Wzrost wynagrodzeń zamiast imigrantów!

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 2 czerwca 2016, 23:25

  • Powiększ tekst

W Chinach, gdy tylko napływ migrantów ze wsi ustał i spadł do poniżej 0,5 mln z ok. 8 mln ludzi rocznie, to nastąpił skokowy, bo około dwukrotny wzrost wynagrodzeń – praktyczna realizacja polityki wyrwania się z pułapki niskich dochodów.

Artykuł Judith Evans w środowym „Financial Times” “Migrants create new identities in old locations” ukazuje koszty urbanistyczne, jakie ponoszą kraje przyjmujące imigrantów. W tym na przykładzie Paryża, gdzie połączenie imigracji z niemożnością ich zasymilowania, nawet w kolejnym pokoleniu, kreuje powstanie wyalienowanych dzielnic. (“But if cities cannot absorb new waves of immigration you can end up with a kind of marginalisation or ghettoization”.)

Jednym z poważnych problemów imigracji jest powstanie struktur nieformalnych o charakterze przestępczym, które spala czynnik etnicznej odrębności. W zeszłotygodniowym artykule „Financial Timesa” „El Salvador declares bloody war on gang” przedstawiono źródła omnipotencji państwa opanowanego przez gangi, które ściągają opłaty i regulują życie społeczeństwa wprowadzając krwawy terror. Okazuje się że gangi w Salwadorze to byli emigranci ze Stanów Zjednoczonych, którzy perspektywę w kraju goszczącym widzieli nie w pracy, ale w uczestnictwie w strukturach przestępczych na masową skalę. Deportowani do Salwadoru nie rozpłynęli się w społeczeństwie, lecz przejęli realną władzę na ulicach: “Violence took root in the country in the 1990s precisely when thousands of Salvadoreans who joined gangs in Los Angeles after fleeing their country’s 1980-92 civil war were deported.

Niestety, ale przez niefrasobliwość elit Polska może powielić opisane problemy z integracją imigrantów, godząc się na ich masowy napływ. Scenariusz Salwadoru już się szykuje na horyzoncie. Gdyż jak powiedział w poniedziałkowym „Die Welt” sekretarz stanu niemieckiego MSW Ole Schroeder Niemcy zamierzają konsekwentnie odsyłać do Polski imigrantów, którzy wykazują się największą brutalnością i przynależnością do najbardziej radykalnych odłamów islamu. Nasi zachodni sąsiedzi niepokoją się rosnącą ostatnio liczbą uchodźców z Czeczenii i chcą tych najmniej pożądanych odsyłać do naszego kraju, w sytuacji, gdy my ze względów politycznych przyjęliśmy ich już na skalę 100 tys.

Decyzje UE ws. przymusowych kwot migrantów są absurdalne, gdy dotyczą krajów masowej emigracji, do jakiej Polska należy. Błędem są próby ich alokowania w krajach emigracyjnych, zamiast przyjmowania w krajach, w których są potrzebni - takich jak Niemcy. Polityka UE powinna raczej się wspierać te kraje europejskie, które już zostały opuszczone przez znaczne rzesze emigrantów ekonomicznych, by mogły ich sprowadzić z powrotem, ustępując miejsca tym, których KE chce sprowadzić z zewnątrz. Należy również oponować przeciwko sprowadzaniu imigrantów z krajów kultury islamu, gdyż ich napływ może zastraszać naszych obywateli i skłaniać ich do jeszcze szybszej emigracji polskiej młodzieży. Optymalnym byłoby udzielanie pomocy przybyszom z zewnątrz w kraju ich pochodzenia. Sprowadzanie imigrantów zmienia strukturę demograficzną i będzie oznaczać olbrzymie koszty gospodarcze dla kraju, związane z ich akomodacją, a także problemami, które mają określone konsekwencje polityczne. Polska zna ich wymiar ponieważ borykaliśmy się z nimi zarówno w okresie II RP i znacznie wcześniej.

Należy również uważać, aby nie koncentrować się jedynie na przybyszach zza Morza Śródziemnego, nie zauważając milionowego napływu imigrantów zza wschodniej granicy, w tym szczególnie z Ukrainy. Zwłaszcza w sytuacji kiedy jesteśmy krajem na dorobku i powinno nam zależeć na wykorzystaniu braków w rocznikach młodzieży na przyspieszeniu wzrostu wynagrodzeń dla własnych rodaków, w celu dogonienia w dobrobycie naszych zachodnich sąsiadów. Ten czas powinien zostać również wykorzystany na rozliczenie i pojednanie między naszymi Narodami.

Zbliżająca się rocznica ludobójstwa na Polakach na Wołyniu i w Galicji 11 lipca powinna zostać ogłoszona na mocy specjalnej ustawy Dniem Upamiętnieniem Ludobójstwa, po to aby stała się okazją do przemyśleń jak i do nakierowana działań na takie które nie tworzyłoby zagrożeń w przyszłości. I tak jak to podkreśla Jarosław Kaczyńskizbrodnie popełnione na naszych rodakach przez UPA muszą być nazwane ludobójstwem”, na równi z analogicznymi zbrodniami Turków na Ormianach („The German parliament has passed a symbolic resolution recognizing the 1915 massacre of Armenians by Ottoman forces as a "genocide”.” CNN) i Niemców na Żydach.

Niestety, ale aktualna nowelizacją ustawy o promocji zatrudnienia, upraszcza proces zatrudnienia imigrantów. Wprowadza dodatkowe typy zezwoleń: 8-miesięczne na pracę sezonową i 6-miesięczne na krótkoterminową, już bez ich centralizacji i próby sterowania napływu pracowników z zagranicy. Dokumenty będą wydawane już na poziomie lokalnym przez starostę. Według tych przepisów, pracodawca jedynie składa w powiatowym urzędzie pracy oświadczenie o chęci zatrudnienia obcokrajowca, który przez pół roku, bez obowiązku uzyskiwania zezwolenia, może pracować w Polsce. W ten sposób uruchamia się machinę wypychania polskiej młodzieży za granicę, jak i osłabiania wzrosty płac dotychczasowych pracowników.

Okazuje się że w ramach milionowego „najazdu” pracowników ze Wschodu 760 tys. z Ukraińców pracowało legalnie, stanowiąc 95% pracujących w Polsce cudzoziemców. W ciągu pierwszych trzech miesięcy bieżącego roku polscy pracodawcy już złożyli w urzędach pośrednictwa pracy 310 tys. oświadczeń o pracę, na podstawie których będą mogli zatrudniać obywateli Ukrainy, aż o jedną trzecią więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Dlatego do czasu, kiedy nie dogonimy pod względem wynagrodzeń krajów sąsiednich, ta polityka pracy powinna zostać zmieniona: nie powinniśmy sztucznie doprowadzać do sprowadzania imigrantów, w sytuacji, kiedy Polska sama jest krajem masowej emigracji.

Zwłaszcza, gdy do tej pory kwestie ludobójstwa na Polakach na Wołyniu i w Galicji nie zostały odpowiednio przyjęte przez stronę ukraińską. Zgoda na imigrację społeczności której przedstawiciele nie mają wiedzy, świadomość i odpowiedzialność moralnej odnośnie tych wydarzeń, jest groźna dla kształtowania się relacji sąsiedzkich już nie tylko na terenie Ukrainy, ale i w naszym kraju. Zanim nie osiągnie się zrozumienia, wrażliwości na kwestie moralno-etyczne, poczucia winy, to wszelka współpraca może okazać się iluzoryczna. A jednostronna polityka bardzo ryzykowna, oznaczająca fundowanie sobie przyszłych konfliktów na własne życzenie, które nie tylko będą bolesnymi, jak to było w przeszłości, ale też bardzo kosztownymi w aspekcie gospodarczym.

We wszystkich działaniach powinno się mieć na uwadze – to co wiemy z historii - że imigrantów czy to ze Wschodu czy to Południe nie uda się łatwo zasymilować i zrobić z nich wiernych obywateli. O wiele łatwiej, przez odpowiednią polityką demograficzną jest wspierać polskie rodziny, nie opodatkowywać ich i sprawiać, aby były liczniejsze. W ten sposób taniej i bezkonfliktowo zwiększa się liczbę przyszłych podatników. Program Rodzina 500+ jest pozytywnym „wyłomem” w dotychczasowej antyrodzinnej i antypolskiej polityce. Dlatego nie do końca jest zrozumiałe, dlaczego Polska przyjęła zasadę, że nawet przy wspieraniu polityki prorodzinnej przeznacza środki 500+ również na rodziny imigrantów spoza UE. Mimo, iż nie jest do tego w żaden sposób związana prawem międzynarodowym, podczas gdy nie powinno nam zależeć na utrwalaniu decyzji imigracyjnych. Efektywniejszym byłoby zwiększenie wsparcia dla polskich rodzin, aby w przyszłości uniknąć napięć na tle narodowościowym.

W łączności z podwyżką wynagrodzenia minimalnego do 12 PLN na godzinę, powinniśmy doprowadzić do skokowego, rynkowego wzrostu wynagrodzenia, jako efektu spadku liczby młodych roczników zasilających polską gospodarkę. Wzrost płac wymusiłby innowacyjność polskich przedsiębiorstw i przemieszczenie się milionów pracowników do dziedzin o wyższej wartości dodanej. Szybki wzrost płac ograniczyłby opłacalność emigracji, jak i skłonił Polaków do powrotu do ojczyzny.

Nie dokonamy jednak tego otwierając nasz rynek pracy dla imigracji Ukraińców. Fakt że już obecnie pracuje ich około 1 mln sprawia że utrzymują się płace w Polsce na niskim poziomie i na dodatek wypychają młodzież, już nie do Anglii, ale do Niemiec, zniechęcając do powrotu tych co wcześniej wyjechali. Brak skoku wynagrodzeń sprawi, że Plan Morawieckiego okaże się niewypałem, a sprowadzenie Ukraińców bez wcześniejszego moralnego rozliczenia za ludobójstwo na Wołyniu i w Galicji okaże się jeszcze większym błędem niż doprowadzenie do zapaści demograficznej w poprzedniej odsłonie. Ponadto wszelkie rozwiązania promujące nieposiadanie dzieci, jak i te wspierające dzietność imigrantów okażą się równie błędne. Zakończą się takimi samymi bolesnymi zdarzeniami, jak te których doświadczyliśmy w przeszłości.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych