Opinie

Rafineria w Port Austin, Teksas (USA) / autor: fot. Pixabay
Rafineria w Port Austin, Teksas (USA) / autor: fot. Pixabay

GAZETA BANKOWA: Paliwa, czyli razem można więcej

Stanisław Koczot

Stanisław Koczot

zastępca Redaktora Naczelnego "Gazety Bankowej", Dziennikarz Ekonomiczny 2023 - laureat nagrody głównej XXI edycji konkursu im. Władysława Grabskiego, organizowanego przez Narodowy Bank Polski

  • Opublikowano: 25 czerwca 2018, 18:42

    Aktualizacja: 25 czerwca 2018, 21:00

  • 0
  • Powiększ tekst

Pod koniec zeszłego roku firma consultingowa A.T. Kearney opublikowała raport „Mergers and Acquisitions in Oil and Gas 2017: the Fog Is Lifting” (Mgła się podnosi). Kilka miesięcy od tego czasu minęło, notowania ropy wzrosły, jednak wymowa publikacji pozostała aktualna.

Okazją do zajęcia się sprawą (A.T. Kearney zresztą regularnie monitoruje gazowo-naftowy rynek M&A) był gwałtowny wzrost liczby transakcji pod koniec 2016 r.: 119 mld dol. we wrześniu, 121 mld dol. w październiku i 128 mld dol. w listopadzie. Co takiego się stało, że rynek oszalał na punkcie fuzji i przejęć? I czy jest to zjawisko jednorazowe, czy jakaś nowa tendencja? Po latach zastoju, lizania ran po gwałtownym spadku notowań ropy, przyszło coś, co wygląda nie tyle na odreagowanie wcześniejszych kłopotów, lecz na radykalne odwrócenie kierunków.

Okazją do zmiany tendencji była przede wszystkim stabilizacja cen ropy – od połowy 2016 roku do czerwca 2017 notowania Brent wahały się w przedziale 49–46 dol. za baryłkę – dzięki której można było zaplanować i przeprowadzić transakcje M&A, nie narażając się na zbyt duże ryzyko. Fuzje i przejęcia na rynku oil & gas pozwoliły na poprawę bilansów, a także na pozyskanie środków na kolejne projekty. Co ciekawe, badania wykorzystane w raporcie pokazały silny optymizm na 2017 rok, a ponad dwie trzecie ankietowanych menedżmentów spodziewało się umiarkowanego lub nawet agresywnego wzrostu liczby M&A.

Duży ruch panuje we wszystkich regionach świata, od Bliskiego Wschodu po USA. Na przykład spółki naftowe z Zatoki Perskiej będą starały się nie tylko uzyskać dostęp do kluczowych technologii, niezbędnych do rozwoju krajowego biznesu, ale również – jak twierdzi A.T. Kearney – będą poszukiwać możliwości partnerstwa, aby zapewnić sobie dostęp do rynków międzynarodowych. Oznacza to aktywność największych kompanii naftowych na wszystkich rynkach – również w Europie – na których będą mogły sprzedać swoje produkty.

Do tego dochodzi jeszcze jeden element, istotny przy tego typu transakcjach: rosnąca aktywność inwestorów finansowych. Przez kilka ostatnich lat banki czy jakiekolwiek inne instytucje kredytujące lub inwestujące w sektor naftowo-gazowy, omijały go szerokim łukiem. Bały się strat, słabych i niejasnych perspektyw, nadmiernego ryzyka. Inwestycje w oil & gas są z natury kosztowne, skomplikowane, posiadają wieloletni horyzont zwrotu kapitału. Teraz perspektywy są wyraźnie lepsze, ceny ropy stabilne (nawet z tendencją rosnącą). A.T. Kearney twierdzi nawet, że finansiści są otwarci na nowe struktury transakcji (new deal structures).

Nie można też zapominać, że inwestorzy finansowi nie byliby tak skorzy do podejmowania ryzyka, gdyby nie wiedzieli, że kampanie naftowe odrobiły lekcje z okresu zapaści. Ostatnich kilka lat były dla spółek naftowych bardzo trudne: musiały przeformatować strategie, przestawić się na nowe dziedziny działalności. I rzeczywiście większość z nich to zrobiła.

Niepewność co do kierunku, w jakim będzie zmieniała się energetyka; cyfryzacja, która nie ominęła również tej branży, a także kończący się okres szczytowego zapotrzebowania na ropę jako na paliwo, są już faktem. Dlatego firmy naftowo-gazowe wchodzą w nowe dziedziny działalności, traktowane obecnie jako strategiczne, na przykład w wykorzystywanie alternatywnych źródeł energii. Jednocześnie nadal muszą kontrolować koszy, poprawiać efektywność, zwiększać swój kapitał, cały czas zachować czujność, ponieważ w energetyce i w technologiach zmiany postępują w błyskawicznym tempie. „Aby pozostać skutecznym, fuzje i przejęcia będą ważną dźwignią dla spółek naftowych i gazowych, zarówno w krótkim, jak i długim okresie”, twierdzi A.T. Kearney.

Planowane połączenie Orlenu i Lotosu wpisuje się w ten światowy trend zmian. Tak naprawdę, biznes naftowy nie zna obecnie innej drogi.

Stanisław Koczot, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Bankowej

Więcej informacji i komentarzy o polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych

Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Komentarze