Jarosław Kaczyński - wiwisekcja
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w porównaniu z premierem Donaldem Tuskiem z Platformy Obywatelskiej jest w tej dobrej sytuacji, że obecnie nie rządzi, więc może mówić różne rzeczy, często bardzo ładne i zgrabne medialnie dla wielu środowisk. Jednak w niektórych przypadkach jego poglądy są niesprzeczne z tymi, jakie lansuje obecny premier i rząd.
Prezes Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla portalu Money.pl przedstawił zarys koncepcji polityki gospodarczej, jaką chciałby realizować, gdy zostanie premierem. My dokonujemy jej wiwisekcji (w schemacie: cytat Kaczyńskiego i jego analiza).
Podatek w wysokości 39 proc. dla najbogatszych.
Wprowadzenie trzeciego progu podatkowego w wysokości 39 procent dla najbogatszych i stymulowanie inwestycji poprzez chociażby odliczenia od podatku inwestycji i kosztów pracy, to rozwiązania doraźne, jedne z wielu.
Czy taki podatek odmieni polską gospodarkę? Otóż nie. Na pewno taka stawka podatku wygeneruje pewne dochody do budżetu, które - nie łudźmy się - nie wpłyną na rozwój całej gospodarki. Nie wpłyną również sektorowo. Pieniądze z tego podatku będą czymś w rodzaju ekstra zastrzyku finansowego, który posłuży do załatania jakiejś chwilowej dziury (potrzeby), a nie długookresowego rozwiązania konkretnego problemu. Z pewnością podatek ten, przez biedniejszą część społeczeństwa, zostanie odebrany jako w pełni uzasadniony i sprawiedliwy. Z drugiej strony należy zadać pytanie, dlaczego w polskiej polityce mimo ponad 24 lat reform politycznych i gospodarczych nadal pokutuje socjalistyczno-komunistyczna mentalność karania osób przedsiębiorczych, które pracują za dziesięciu, nie boją się ryzyka i własne lub pożyczone pieniądze inwestują w jakieś przedsięwzięcie gospodarcze? Tymczasem są kraje, jak np. Stany Zjednoczone, gdzie osoby przedsiębiorcze, które dużo zarabiają i inwestują na krajowym rynku - płacą nieduże podatki, po to by inwestowały jeszcze więcej. W ten sposób pieniądz robi pieniądz, który tworzy miejsca pracy, a taka polityka amerykańskiego rządu służy zapobieganiu wypływaniu poza terytorium Stanów Zjednoczonych kapitału, by nie zwiększał on wartości komuś innemu.
To rozwiązanie przejściowe, na okres kryzysu. Byłby to krok wstecz, gdyby nie bardzo daleko idące, prawie 100-procentowe spowolnienie na inwestycjach. Każdy, kto mówi uczciwie i nie oszukuje, musi wiedzieć, że w okresie kryzysu pieniędzy gdzieś szukać trzeba. Oczywiście, można nie taką metodą, można gdzie indziej. Natomiast tu chodzi nie o podnoszenie podatków, tylko o niewielką grupę ludzi, którzy mają być zachęceni do tego, żeby inwestować. Chcemy zmienić strukturę wydawanych pieniędzy. Mniej powinno iść na konsumpcję, szczególnie tę luksusową, bo to konsumpcja, która Polsce nic nie daje. W większości są to produkty z importu, nawet nieowatowane.
Prezes Kaczyński ma rację mówiąc, że gdy jest kryzys to trzeba pieniędzy szukać, gdzie się da. Trudno jednak odgadnąć, co ma na myśli kiedy mówi, że mniej powinno iść na konsumpcję, bo ona nic nie daje. Jeśli nic nie daje - jak twierdzi Kaczyński - to po co dodatkowo uruchamiać aparat podatkowy na nią, zwłaszcza na tę luksusową o czym mówi wyżej? Może lepiej jego całą moc władzy podatkowej oraz finansowej skupić na wykrywaniu prawdziwych oszustw podatkowych np. w sektorze energetyczno-paliwowym lub na pilnowaniu pieniędzy w administracji rządowej i samorządowej? Z drugiej strony to właśnie w czasie kryzysu - jak pokazuje doświadczenie - rośnie sprzedaż artykułów luksusowych, które co prawda nie kupują biedni, ale majętni ludzie. Przykładem złego podejścia do tematu jest rozwiązanie zastosowane we Francji, gdzie po wprowadzeniu podatku dla najbogatszych oraz od luksusu nastąpił spadek wpływów z podatków i ucieczka podatkowa. Bogatych na to stać.
Wzrost gospodarczy 3 proc lub większy
Jako Polak bardzo bym chciał, by kryzysu nie było. Życzyłbym sobie, żeby w Polsce wrócił wzrost gospodarczy i to taki odczuwalny - powyżej 3 procent, a nawet większy.
Tak naprawdę by Polska ruszyła z kopyta potrzebny jest wzrost na poziomie nie mniejszym niż 4 proc. PKB rocznie przez co najmniej dekadę. Inaczej rozwój w przedziale 2-4 proc. wepchnie Polskę w tzw. pułapkę średniego dochodu oraz nie pozwoli na stworzenie fundamentów pod tzw. gospodarkę opartą na wiedzy, która zapewniłaby nam konkurencyjność w długim okresie. Innymi słowy przy założeniu rozwoju gospodarczego średnio 3 proc. polska gospodarka będzie wyrabiać jedynie na koszty, a nie na inwestycje i będzie wychodzić na przysłowiowe zero lub minimalny zysk. Czyżby Jarosław Kaczyński wraz ze swoją ekipą miał plany gospodarcze obliczone jedynie na taki, jakby nie było, mizerny wzrost?
OFE
Obywatele będą mogli wybrać, ale po bardzo dokładnej kampanii informacyjnej. Ludzie muszą zrozumieć, na czym w istocie polegają OFE (...) Obywatele muszą uświadomić sobie, jaka jest struktura tej quazi-umowy. Nie jest to umowa bezpośrednia, tylko przymusowy podatek. Ludzie dają swoje pieniądze, te są prywatyzowane, a prywatyzujący podmiot nie ma żadnego określonego zobowiązania wobec osoby, która wpłaciła pieniądze. Bo może powiedzieć, że, na skutek sytuacji na rynkach finansowych, jest w stanie wypłacić tylko 200 złotych miesięcznie. To sytuacja, która nie powinna być przez obywateli akceptowana. Ale jeśli ktoś chce ze swoim życiem grać w ruletkę, droga wolna. Trzeba tylko uświadomić tych obywateli, którzy wybiorą OFE, żeby nie mieli potem żadnych roszczeń wobec państwa.
Z tego wynika, że prezes Kaczyński jest przede wszystkim za doinformowaniem Polaków w zakresie zmian w systemie emerytalnym po to by mogli - podobnie jak chce tego Tusk z Rostowskim - wybrali OFE lub ZUS. Co ciekawe prezes Kaczyński uświadamia Polaków, że rynki finansowe są niestabilne i ten kto wybierze OFE może stracić na złym wyborze, jeśli coś zmieni się na rynku kapitałowym in minus. Jak podkreśla, że jeśli ktoś chce grać swoim życiem w ruletkę, to ma drogę wolną i takie osoby nie powinny mieć do nikogo pretensji. To słuszna uwaga i pewnie Tusk tej liberalnej myśli prezesowi pozazdrościł. Prezes PiS, choć nic nie mówi o ZUS-ie to niewątpliwie ta forma w jego w ocenie jest najwłaściwsza dla Polaków i państwa. W podobnej tonacji w ostatnich dniach zapewniał gorąco Jacek Rostowski. Jakby nie patrzeć przedstawiona przez Kaczyńskiego koncepcja systemu emerytalnego jak i jej uzasadnienie jest zgodne z postulatami i opiniami, jakie głosi obecna partia rządząca z Tuskiem i Rostowskim na czele.
Mieszkania na wynajem
(..) plan Prawa i Sprawiedliwości leży w szufladach obecnego rządu od paru lat. To plan budowy mieszkań pod wynajem, na wzór austriacki. W szerokim horyzoncie czasowym prowadzi poprzez wynajem do własności. Pieniądze płyną nie z budżetu państwa, a z rynku.
Widać, że prezes Kaczyński nie bardzo wie, o co chodzi w tym rozwiązaniu. Od kilku tygodni eksperci oraz media dyskutują nad koncepcją mieszkań na wynajem jaką przygotowuje Bank Gospodarstwa Krajowego. Krótko mówiąc, bank na ten cel chce przeznaczyć 5 mld zł, a za co chce wybudować 20 tys. mieszkań w całej Polsce dla młodych ludzi, którzy przemieszczają się po kraju w poszukiwaniu pracy. Jak mówią przedstawiciele BGK pomysł jest obecnie na etapie prac i ma wejść w życie od stycznia 2014 roku.
Jarosław Kaczyński już raz obiecywał 3 mln mieszkań, co później złośliwi tłumaczyli na mieszkania po 3 mln zł, bo na jego nieszczęście wystrzeliła koniunktura na rynku mieszkaniowym windująca ceny. A co tym razem ma na myśli prezes PiS-u? Stwierdzenie, że w szerokim horyzoncie czasowym mieszkania oddane w najem przejdą na własność ich najemców jest raczej niepokojące. Dlaczego? Bo niby dlaczego jedyni podejmują nierzadko katorżniczy wysiłek by kupić dla siebie i swojej rodziny mieszkanie, a inni mają je dostać po jakimś czasie za darmo? Czy na mieszkanie dla takich osób mają się zrzucić emeryci i renciści lub trzeba będzie zamknąć ileś szkół i przedszkoli? Gdzie tu jest sprawiedliwość społeczna? Poza tym znając moich rodaków, to niektórzy będą działać w myśl zasady znanej z komunistycznych czasów, czy się robi, czy się leży, to mieszkanie się należy wystarczy udawać, że się szuka pracy. Polak naprawdę potrafi kombinować. Dlatego ważne jest by mieszkania na wynajem w koncepcji prezesa PiS-u nie stały się mieszkaniami niezgody i nierównowagi społecznej oraz symbolem cwaniactwa.
Umowy śmieciowe
Część młodych ludzi woli umowę śmieciową od umowy o pracę, bo wybiera gotówkę. Jednak umowy śmieciowe to coś, co cofa nas w rozwoju cywilizacyjnym. Ostrożnie, żeby nie zwiększać bezrobocia, ale trzeba je zlikwidować. My proponujemy możliwość odliczania kosztów pracy, co na pewno będzie też zachęcało do odchodzenia od umów śmieciowych. Nie należy się cofać i czynić życia społecznego bardziej brutalnym, niż było w ostatnich dziesięcioleciach.
Nie jest prawdą, że umowy śmieciowe cofają nas w rozwoju cywilizacyjnym. Umowy śmieciowe na początku ich popularności były rzeczywiście przeszkodą w rozwoju zatrudnionych i do dziś dla wielu osób tak jest. Tacy pracownicy wtedy nie mogli liczyć ani kredyt konsumpcyjny ani na hipoteczny. Jednak obecnie sytuacja się zmienia i śmieciówki mają dla banków taką samą wartość prawną i ekonomiczną jak zwykłe umowy o pracę, bo banki zrozumiały, że umowę o pracę na czas nieokreślony równie szybko można rozwiązać jak umowę o dzieło czy zlecenia.
Poza tym pensja z umowy o dzieło jest dokładnie kwotą brutto minus podatek. Z kolei ozusowanie zlecenia spowoduje, że od kwoty brutto będzie odliczany ZUS i podatek. W efekcie pracownik będzie miał na rękę realnie mniej, bo chyba nikt nie wierzy w to, że pracodawcy z własnej woli będą doliczać do sumy brutto wynagrodzenia część, która pokryje różnicę w związku z odprowadzeniem składki ZUS?
Należy walczyć z kosztami, które negatywnie wpływają na wysokość wynagrodzenia. Problem tkwi w dużym finansowaniu z budżetu środowisk i branż, jak np. ubezpieczeni w KRUS, czy służby mundurowe. Ci co płacący ZUS muszą zrzucić się na tych w KRUS-ie i na uprzywilejowanych emerytalnie. W efekcie ZUS doi pracowników i pracodawców. Z kolei dla tzw. pracowników dziełowych należy wypracować taki system prawny i kapitałowy, który pozwoli im samodzielnie i bezpiecznie oraz racjonalnie odkładać na emeryturę.
Polityka prorodzinna
Podatki takie jak te nakładane na ubranka dla dzieci będziemy chcieli jak najszybciej obniżyć, bo to kwestia polityki prorodzinnej.
Na temat polityki prorodzinnej w Polsce mówiło się i mówi dużo, ale tak naprawdę nie wiele zostało zrobione. Prezes Kaczyński wspomniał jedynie o obniżeniu podatków na ubrania dla dzieci. To słuszny kierunek, ale nie ukrywajmy, to znów nie rozwiązuje problemu. Nawet obniżenie podatków na żywność dla dzieci, przybory szkolne czy usługi edukacyjne nie spowoduje gwałtownego wzrostu urodzeń w krótkim okresie. Wiedząc jaka jest struktura budżetu (gdzie ponad 70 proc to tzw wydatki sztywne, a ok. 30 proc. ruchome) obniżenie dochodów budżetu z tytułu niższych podatków w zakresie ubrań dla dzieci, przyborów szkolnych będzie musiało być zrekompensowane podwyżką podatków w innych dziedzinach by zachować niezmieniony poziom wpływów do budżetu.
Nie jest prawdą, że w tym przypadku nastąpi efekt skali, który zrekompensuje obniżkę. Dlaczego? No choćby dlatego, że Polacy mieszkania mają małe i nie ma gdzie składować dużej ilości rzeczy, a do tego dzieci szybko rosną. Nie mówiąc już o takich oczywistych oczywistościach jak niestabilność na rynku pracy i mikronowy rozwój gospodarczy w Polsce. Polityka prorodzinna ma sens wtedy gdy jest co najmniej średniookresowa, a więc minimum 10 lat i jest powiązana z całym system (urlopy wychowawcze, niższe podatki, system edukacyjny, PKB na poziomie nie mniejszym niż 4 proc.), który opiera się na dobrych fundamentach gospodarczych, a nie finansach publicznych z długiem, który w tym roku wyniesie blisko 900 mld zł, a w przyszłym roku prawie bilion złotych, co jak wiadomo każdy rząd, niezależnie od koloru politycznego, będzie musiał obsłużyć. Z tego właśnie powodu konieczne są rozwiązania naprawdę kreatywne i drobiazgowo przemyślane, a do tego ujęte w kontekście postępującej globalizacji oraz wyzwań w obszarze konkurencyjności.
VAT, CIT, PIT
W 2012 roku złożyliśmy w parlamencie ustawy o VAT, PIT i CIT. Zostały odrzucone w pierwszym czytaniu. Jak wszystko. Nowe ustawodawstwo podatkowe, a także nowa struktura organizacja ministerstwa, to kwestie kluczowe. Tylko ten rząd nie chce ich załatwić.
Przyszły rząd na pewno wprowadzi nową ustawę watowską. Obecne przepisy są omszałe. Każda ustawa podatkowa musi być po jakimś czasie rewidowana, bo rdzewieje. Pojawiają się nowe interpretacje, coraz trudniej ją stosować. Kończy się na sytuacji, że podatek jest nakładany całkiem arbitralnie i powstają takie zjawiska, jak wyłudzenia. Poprzez nową ustawę chcemy je ukrócić.
Jarosław Kaczyński ma rację mówiąc, że potrzebna jest pilna reforma prawa podatkowego, zwłaszcza ustawy o VAT, w której już tak naprawdę nie wiadomo o co chodzi, czy to jeszcze prawo, czy też jest to instrukcja jak realizować samowolę urzędniczą. Nie może być tak, że tę ustawę zna tylko garstka osób w państwie, a reszta ma jedynie bezkrytycznie podlegać władzy wykładni kilku urzędników i ekspertów oraz widzimisię organu podatkowego. W państwie prawa prawo z założenia jest dla wszystkich. Tymczasem wygląda na to, że ustawa o VAT już dawno przestała taką być i obecnie jest przeciwko wszystkim. Poza tym Jarosław Kaczyński winien dążyć do wyeliminowania nadpodatkowania gospodarki.
Kolejnym słusznym postulatem jest restrukturyzacja ministerstwa - jak mniemam finansów. To co wyprawia Rostowski w zakresie liczby zastępców świadczy o tym, że on jest zwyczajnie nieudolny!. No bo jak inaczej nazwać kogoś, w tym przypadku wicepremiera i ministra finansów, który ma 9 zastępców, dziesiątki dyrektorów departamentów, setki urzędników i myli się w planowaniu budżetu na 25 mld zł? To minister czy amator?
Propozycje Jarosława Kaczyńskiego odpowiadają zaledwie na niewielką liczbę potrzeb. Niepokojące jest to, że momentami mają one zbyt socjalistyczno-rozdawniczy wymiar. Z drugiej strony Jarosław Kaczyński nie różni się szczególnie w poglądach i celach od tych, jakie proponuje i realizuje Donald Tusk, a w przypadku OFE i ZUS-u zdaje się całkowicie zgadzać z pomysłami obecnego premiera dorzucając od siebie liberalne radź sobie sam jak wybrałeś.
Jacek Strzelecki
Cały wywiad z Jarosławem Kaczyńskim możesz przeczytać tutaj.